Rozdział 8

794 71 8
                                    

15 minut później byliśmy pod moim domem. Chris oznajmił, że nie może mnie zostawić samej o tej godzinie w pustym domu, dlatego postanowił wejść do środka. Poszliśmy do mojego pokoju.

- Ładnie. - powiedział przyglądając się pomieszczeniu.

Usiadłam na łóżku a on zajął krzesło przy biurku.

- Dziękuję - odpowiedziałam bawiąc się sznurkiem jego bluzy.

Starałam się na niego nie patrzeć,ale czułam jego wzrok na sobie. Milczeliśmy. Jednak to milczenie nie było krępującą ciszą. Czułam jakby z każdą minutą stawał mi się coraz bliższy. Nagle Chris wstał i wyszedł z pokoju. Lekko zdziwiona ruszyłam za nim. Chłopak zszedł na dół do kuchni.

- Masz coś zjadliwego? - spytał obracając się w moją stronę.

- Mogę zrobić spaghetti - oznajmiłam.

- W porządku - odpowiedział opierając się o blat.

Zajęłam się gotowaniem makaronu i ścieraniem sera a Chris zaczął przyrządzać sos.

- Chris

- Tak?

- Dlaczego właściwie nie mogłeś po prostu powiedzieć, że jesteś głodny? - zapytałam, ponieważ wciąż nie potrafiłam zrozumieć jego zachowania.

- Chodzi o ograniczenia. Jestem wolny. Dlaczego mam pytać o coś co chcę zrobić? Albo czekać aż ktoś sam to zaproponuje skoro mogę po prostu to zrobić? Nie chcę być od nikogo zależny, źle się z tym czuję. - odpowiedział patrząc mi prosto w oczy - Ja po prostu tak nie potrafię.

Przytaknęłam ze zrozumieniem. Nastała chwila milczenia po czym roześmiał się.

- Chyba rozgotowałaś makaron.

Zasiedliśmy na kanapie i jedząc faktycznie rozgotowany makaron z nieziemskim sosem oglądaliśmy Plotkare. Chris bez jakiegokolwiek zainteresowania wpatrywał się w ekran. Co chwilę jednak rozglądał się za czymś aż w pewnym momencie zatrzymał swój wzrok po drugiej stronie kanapy gdzie ja siedziałam.

- Chris co ty...

I w tym momencie rzucił się na mnie sięgając po pilota, który leżał tuż przy mojej nodze.

- NIE! - krzyknęłam w akcie sprzeciwu i zwinnym ruchem odebrałam jego zdobycz.

- TO. JEST. OKROPNE. - oznajmił ponownie rzucając się.

- TY JESTEŚ OKROPNY - odpowiedziałam kładąc się i kopniakiem odtrącając jego rękę.
Jednak on nie poddał się. Po raz trzeci rzucił się na mnie. Wyprostowałam rękę najbardziej jak mogłam i odpychałam się od niego nogami jednak on położył się na moich nogach, abym nie mogła nimi wierzgać, przytrzymał w pasie i wolną ręką chwycił pilota. Na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmiech. Nie na długo, ponieważ już w drugiej sekundzie jego zwycięstwa to ja trzymałam nasz powód sporu. Chris jeszcze bardziej wydłużył rękę przez co stracił równowagę i przytrzymując mnie oboje spadliśmy na podłogę. Przewrócił nas tak, że to ja wylądowałam na dole a on leżąc na mnie przytrzymywał mi obie ręce przy głowie. W prawej wciąż trzymałam pilota. Złączył mi ręce nad moją głową tak żebym nie mogła go uderzyć. Byliśmy kilka centymetrów od siebie. Uspokoiliśmy się. Spojrzał mi w oczy i zaczął się przybliżać. Jego usta były coraz bliżej moich. Powoli zamykałam oczy kiedy on nagle polizał mój policzek a z rąk wyrwał pilota. 

- Wygrałem. - powiedział ciesząc się jak małe dziecko, które właśnie otrzymało nową zabawkę.

- Fu - stwierdziłam wycierając rękawem mokry policzek.

Podniósł się i podał mi rękę, aby pomóc mi wstać. Następnie usiadł na kanapie. Siadł bliżej niż poprzednio, wcześniej siedzieliśmy na dwóch krańcach kanapy, a teraz czułam jak jego kolano dotyka mojego. Jego dotyk sprawił, że na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec.

- Chris, co ty do cholery robisz - spytałam patrząc na przewijające się kanały.
  
- Ciii

- Ale...

- Ciii

Przewróciłam oczami i spojrzałam ponownie na ekran telewizora. Za każdym razem kiedy w końcu wybrał jakiś film, a ja zaczęłam być nim coraz bardziej zainteresowana, on ponownie przerzucał kanał. 

- Choć raz daj mi pooglądać film trwający chociaż 10 minut! 

On spojrzał na mnie i patrząc mi się prosto w oczy bez jakichkolwiek emocji ponownie przerzucił kanał. Rzuciłam w niego poduszką jednak on zdążył ją pochwycić zanim uderzyła go w twarz. Co za niesprawiedliwość. Na jego twarzy pojawił się satysfakcjonujący uśmieszek. Na nowo pojawiły się w mojej głowie myśli aby podjąć kolejną próbę rzucenia w niego poduszką. Moja myśl nie została zrealizowana, ponieważ po jakiś 5 minutach oglądania setnego filmu chłopak wyłączył telewizor. 

- W sumie nie chce mi się już oglądać - oznajmił.

Sama zaczęłam odczuwać lekkie zmęczenie, dlatego poszliśmy do mojego pokoju.

- Idę się myć - powiedziałam wskazując na łazienkę, która znajdowała się naprzeciwko mojego pokoju.

Kiedy wróciłam zastałam Chrisa bez koszulki leżącego na moim łóżku. Spał. Przez to, że leżał na brzuchu mogłam podziwiać jego rozbudowane plecy. Siadłam na brzegu łóżka. Zauważyłam, że na boku ma małą bliznę. Przejechałam po niej delikatnie opuszkami palców. Lekko zadrżał.

- Masz zimne ręce - odezwał się.

Nie odpowiedziałam. Byłam lekko zmieszana i nie wiedziałam co robić. Chłopak ponownie zapadł w sen. Wstałam i związałam włosy w kucyk. Było mi zimno, więc znowu włożyłam bluzę Chrisa. Dlaczego bluzy chłopców zawsze są o niebo lepsze i wygodniejsze niż te dziewczyn? Nie mogłam na niego nie patrzeć. Chłonęłam każdy element jego ciała, tak że mogłam z zamkniętymi oczami idealnie go odwzorować. W końcu zmęczenie wzięło nade mną górę. Położyłam się obok niego zachowując jak największą odległość. Oddałam mu całą kołdrę, a sobie wzięłam mój ulubiony szary koc. Długo nie mogłam zasnąć, ponieważ w głowie ciągle miałam myśli, że obok mnie śpi Chris. Ten Chris. Zamknęłam oczy. Pora spać. Jeszcze troche mój umysł walczył z ciałem, jednak w końcu się poddał. To była pierwsza noc, kiedy zasnęłam z myślą o nim.  

Rano obudził mnie dźwięk obijających się o siebie sztućców i zamykanych szafek. Otworzyłam oczy, ale moim oczom nie ukazał się Chris. Łóżko było puste. Wstałam i zaspana zeszłam na dół. W kuchni był chłopak szperający w lodówce.

- Gdzie się schowało jedzenie? - spytał zerkając na pustą lodówkę.

Nie chciałam mu mówić, że skończyły mi się pieniądze. 

- Zapomniałam iść na zakupy - skłamałam.

- W porządku, przejdę się - oznajmił idąc w stronę drzwi.

- Nie, nie. Już idę - zaprotestowałam, nie chcąc aby musiał wydawać swoje pieniądze. 

- Nie ma problemu, naprawdę. Po za tym chce się przejść - powiedział upierając się przy swoim.

- No dobra. 2 drożdżówki. - ustąpiłam wiedząc, że to nie ma sensu. 

Chłopak uśmiechnął się i wyszedł. 
10 minut później wrócił z dwoma drożdżówkami, mlekiem, płatkami, herbatą, rogalikami, chlebem, mrożoną pizzą, parówkami, jajkami, cukrem, dżemem i masą innych rzeczy.

- CHRIS! Zabije Cię! Miały być tylko dwie cholerne drożdżówki a nie połowa sklepu! - krzyknęłam.

Chłopak wskazał na drożdżówki.

- Przecież są - powiedział uśmiechając się.

------------------------------------------------------
Jestem! Przepraszam za moją długą nieobecność, ale obiecuje że będe już tu na stałe. Postaram się wstawiać rozdziały co tydzień (piątek/sobota) także możecie oczekiwać kolejnego rozdziału w następny piątek! PS Dziękuje za 1 (prawie 2) K, luv 💕





CLOSEWhere stories live. Discover now