Rozdział 11

619 51 2
                                    

Koncert miał się skończyć o północy. Spojrzałam na zegarek. 21:48. Zaczynałam odczuwać lekkie zmęczenie, chociaż godzina była dość wczesna. W końcu wszyscy wrócili do stolika. Isak przyprowadził nowo poznaną dziewczynę Maye, a Chris uroczego blondyna o imieniu Lucas.

- Jak się bawisz? - zapytał Alex dotykając mojego uda.

- W porządku, a Ty?

- Słabo. Pewna piękna, rudowłosa dziewczyna, która siedzi obok mnie chyba jest przygnębiona i nie bawi się za dobrze - oznajmił w pół uśmiechu.

- Alex! Jest naprawdę fajnie - powiedziałam szczerze uśmiechając się - Po prostu jestem trochę zmęczona.

- Okay. Chcesz iść do domu? Zaprowadze Cię.

- Nie, nie, jest okay. Sama pójdę.

- Eva, to będzie dla mnie zaszczyt - oznajmił poszerzając uśmiech.

- Skoro tak mówisz. Ale pod jednym warunkiem. Teraz pójdziesz się zabawić, a ja tu poczekam. Nie chce mieć wyrzutów sumienia, że przeze mnie nie mogłeś potańczyć.

- Okaay, ale to naprawdę nie jest dla mnie problem księżniczko - powiedział, po czym wraz z Jonasem ruszył w stronę tłumu.

W tym samym czasie zobaczyłam Chrisa, który wyłonił się z tańczącego tłumu i szedł w moją stronę.

- Co tam Eva? - zagadał.

- Ty tutaj? - zapytałam.

- Nie mogło być inaczej. Twoje myślenie o mnie przyprowadziło mnie aż do tego miejsca. - powiedział śmiejąc się.

- Jasne - przewróciłam oczami.

- Jak się bawisz? - spytał.

- Było fajnie zanim się pojawiłeś

- Ajj Eva. Jesteś beznadziejną kłamczuchą - oznajmił śmiejąc się i zajmując krzesło obok mnie.

- Ja jestem beznadziejną kłamczuchą? Jestem mistrzynią w kłamaniu! - oburzyłam się.

W duchu skarciłam się za ten mimowolny uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy.

- Eva. Co chwilę okłamujesz siebie, że mnie nie lubisz. A przecież mnie uwielbiasz. - powiedział puszczając oczko.

- Za marzenia nie karają - odpowiedziałam.

Chłopak uśmiechnął się patrząc mi prosto w oczy.

- Zbieraj się, odprowadzę Cię. - oznajmił zakładając kurtkę.

- Umm, właściwie to już mam z kim wracać

Chris podniósł wzrok.

- Kogo masz na myśli? - spytał.

- Idziemy? - usłyszałam głos Alexa, który wyłonił się zza pleców Chrisa.

Poczułam się lekko zmieszana. Popatrzyłam na jednego i drugiego. Alex był lekko uśmiechnięty jak zawsze, a po Chrisie nie mogłam wyczytać jakichkolwiek uczuć. Wzięłam kurtke.

- Idziemy - odpowiedziałam chcąc jak najszybciej się stąd wydostać.

Szliśmy spokojnym tempem. Ulice oświetlało słabe światło latarni.

- Eva? - przerwał ciszę Alex.

- Tak?

- Nie jestem taki zły jak myślisz

Przystanęłam.

- Co?

- Masz do mnie dystans i nie potrafię zrozumieć czemu - przyznał.

CLOSEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz