Rozdział 10

1.5K 67 12
                                    

Rozwalona na łóżku czytałam książkę. Mój spokój przerwał dźwięk przychodzącego SMS-a.

Colin: Zadzwoń!!

Odszukałam zakładkę, usiadłam wygodniej i wybrałam numer chłopaka.

- Co tak długo!!

- Ja też się cieszę, że cię słyszę Colinie. Od twojego SMS-a minęła dopiero minut. - Oznajmiłam patrząc na zegarek.- Co się dzieje?

- Umówiłem się z Bree. Do tej pory nie przyszła.- Wytłumaczył.

- Spokojnie. Zapewne się spóźni, albo nie może znaleźć miejsca spotkania. Panikujesz.

- Nic nie rozumiesz. Ona miała pojawić się tu cztery godziny temu.

- Och, może zapomniała...

- Daj spokój!! Nie miałaś z nią kontaktu?

- Nie przykro mi.- Bree nie posiada komurki i tylko ja mogę się z nią skontaktować.

- Dobra, ale to jeszcze nie jest takie dziwne.- Kontynuował Colin.- Pomyślałem, że może Adelajda w takim razie może będzie miała ochotę się przejść, ale jej matka powiedziała, że jej nie ma, i że jej nie widziała od rana.

- Panikujesz.- Powturzyłam.

- Przyjdź, proszę.- W jego głosie dało się wyczuć nutę niepokoju.

- Dobrze.

Chłopak rozłączył się, a ja poszłam się przebrać. Kiedy byłam już gotowa i miałam wychodzić przyszła mi do głowy pewna myśl. Przecież Colin nie powiedział mi gdzie mamy się spotkać. Na szczęście mam coś takiego jak portal do swojej dyspozycji, a on zawsze wie gdzie ktoś się znajduje. Machnęłam ręką i już byłam na miejscu.

- Jestem.- Szepnęłam do ucha przyjaciela, a on przerażony podskoczył. Odwrucił się i odetchnął z ulgą. - To co robimy?

- Wejdziemy do pokoju Adelajdy i poszperamy trochę.

- Jej mama nam pozwoli grzebać  nam w jej rzeczach?- Zaciekawiłam się.

- Nie ma jej.

- Włamiemy się!- Tego się po nim nie spodziewałam.

- Ciii. Nie do końca. Patrz czy nikt nie idzie.

Rozejrzał się i podszedł do drzwi. Wyciągnął z kieszeni coś i zaczął przy nich majstrować. Po dwuch minutach mogliśmy spokojnie wejść do środka.

- Czy wiesz, że mogłam użyć swoich mocy?- Zapytałam.

- I dopiero teraz mi to mówisz?

Wzruszyłam ramionami i już wchodziłam po schodach na piętro.

Pokój przyjaciółki był mały. Łóżko stojące pod ścianą było zaścielone, a rzeczy na biurku były równo ułożone. Nic niezwykłego nie rzucało się w oczy.

- Spójrz na to.- Odwruciłam się do Colina, który stał  przy biurku. Podeszłam zaciekawiona i wtedy dopiero zauwarzyłam małą karteczkę. Podniosłam ją. 

Dnia 4 kwietnia o godzinie 7:03 Adelajda została porwana, gdzie przebywa w chwili obecnej w świecie demonów. Jeżeli osoba, która to czyta chce ją jeszcze zobaczyć żywą - to przede wszystkim jest skierowane do Ciebie Luna. Przyjdź na wymianę, wiesz gdzie. Nic więcej nie musisz wiedzieć, na razie.  

- Ten ktoś się nie podpisał.- Szepnęłam.

- Czemu porywacz podał dzień i godzinę porwania?- Zapytał chłopak zaglądając mi przez ramię. Zignorowałam pytanie, a przyjaciel nie czekał dłużej na odpowiedź.- No cóż ewidentnie ktoś cię zna i masz coś co mu jest potrzebne.- Milczałam.-  Co robimy?

Córka ŚmierciWhere stories live. Discover now