Rozdział 18

1.1K 54 0
                                    

Umówiłam się z Davidem, że przyjedzie po mnie kiedy skończę zajęcia. Wyszło to z korzyścią dla mnie gdyż rano zabrałam się z Adelajdą, a myśl, że miałabym teraz wracać do domu na pieszo mnie nie uszczęśliwiała.

Gdy zadzwonił ostatni dzwonek zabrałam wszystkie rzeczy i skierowałam się do szafki aby odłożyć to co mi nie jest potrzebne. Wyciągnęłam małe, podręczne lusterko i przeczesałam włosy palcami. Następnie wygładziłam pudrowo-różowy sweterek.

- Dla kogo tak się stroisz?- Zapytała nagle rudowłosa przyglądając mi się uważnie.

- Ja? Dla nikogo. Czy to już zbrodnia chcieć dobrze wyglądać?- Zatrzasnęłam nieco za mocno szafkę niż było to potrzebne.

- Nie jest to zbrodnią, ale widzę, że twoje zachowanie jest inne niż zazwyczaj. Co ukrywasz?

- Nic nie ukrywam.- Założyłam ręce na piersi.

- Oczywiście.- Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.

Ruszyłyśmy razem do wyjścia przeciskając się przez tłum uczniów. Na zewnątrz rozejrzałam się aby odszukać Davida. Znalazłam go na parkingu, czekającego przy otwartych drzwiczkach od strony pasażera. Miał na sobie granatową koszulkę i czarną, skurzaną kurtkę. Dziewczyny, które tamtędy przechodziły zatrzymywały się na chwilę aby lepiej się przyjrzeć. Muszę przyznać, że z daleka nawet jest przystojny. Kiedy mnie zauważył uśmiechnął się i gestem pokazał, że miejsce już czeka. Odwróciłam się do Adelajdy aby się pożegnać.

- To jest ten powód twojego zachowania.- Wzruszyłam ramionami.- Nie przegap okazji. Taki przystojny chłopak nie zdarza się często.

Jasne jakbym miała akurat ochotę teraz na romanse.

Posłałam jej jeszcze tylko spojrzenie mówiące "lepiej się nie wtrącaj" i zadowolona podeszłam do chłopaka. Usiadłam wygodnie w samochodzie, a on zamknął drzwi aby następnie zasiąść za kierownicą i bez słowa odpalić silnik. Miałam świadomość tego, że cała szkoła się na nas patrzy.

- Czy zawsze wszyscy się przyglądają jak ktoś odjeżdża spod szkoły?- Zaciekawił się David.

- Nie. To przez to, że nikt cię nie zna. No wiesz obcy przyjechał po kogoś więc trzeba zobaczyć. I do tego jeszcze jesteś całkiem przystojny. Nie, że ja tak uważam, zagaduję po reakcji innych dziewczyn.- Zaczęłam się tłumaczyć, a mój towarzysz spojrzał na mnie z rozbawieniem.- Powiem ci którędy jechać.

- Spokojnie znam drogę. Byłem w tych okolicach odwiedzając znajomą.

Do kawiarni dojechaliśmy w zupełnej ciszy. Gdy się zatrzymaliśmy wzięłam głęboki wdech.

- Jedno jedyne takie miejsce w całym miasteczku. Przynajmniej nie mają konkurencji i serwują dobrą kawę.- Podjął rozmowę chłopak.

Wzruszyłam ramionami.

- Tylko raz tu byłam. Ciężko mi powiedzieć czy faktycznie jest taka dobra. Zwłaszcza, że nie miałam porównania.

- To źle. Do takiego miejsca powinnaś chodzić co najmniej co tydzień.

Weszliśmy do środka zajmując miejsce w rogu sali. Każde z nas zamówiło kawę, a David do tego wszystkiego wcisnął mi na siłę kawałek czekoladowego ciasta. Kelnerka szybko zajęła się naszymi zamówieniami i już chwilę później przed nami stały filiżanki z gorącym napojem i talerzyki z ciastem. Spojrzałam na napój. Miałam zrobiony rysunek słońca z mleka. Włożyłam łyżeczkę i zamieszała. Mój towarzysz zajął się za to jedzeniem.

- Jak ci się mieszka z Amandą?- Zapytał między kęsami.

- Ujdzie. Chyba coraz bardziej się dogadujemy.

Córka ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz