3

1.1K 147 48
                                    

Każdy piątek spędzaliśmy w domu Maxa. Była to już tradycja, którą rodzice wprowadzili, zanim ktokolwiek z nas przyszedł na świat. Tylko, jeżeli wyjeżdżaliśmy na święta do dziadków na Florydę, nie przychodziliśmy do Boutragerów i oczywiście wtedy, gdy oni jechali do dziadków Maxa. To oznaczało, że w trakcie roku nie spędzaliśmy razem może sześciu piątków.

Nie inaczej mogłoby tego dnia, nawet pomimo protestów Alice, która wyjątkowo nie chciała nigdzie wychodzić z domu i tata musiał długo z nią rozmawiać, aż w końcu obiecał jej, że jeśli brat Naomi się zgodzi, będzie ona mogła przyjść do nas na noc następnego dnia. Co oczywiście nie napawało mnie radością, ponieważ sądziłem, że chociaż w weekend będziemy sami.

Kiedy przychodziliśmy do wujostwa, miałem absolutny zakaz wchodzenia do kuchni, tylko dlatego, że pięć miesięcy wcześniej dodałem do jagnięciny masła orzechowego, majonezu i dżemu malinowego, które idealnie pasowało do tego mięsa. Znaczy ja tak uważałem, ponieważ oprócz mnie nikt nie tknął go później. Od tego momentu moim zadaniem była pomoc przy nakrywaniu stołu, gdy Alice z Maxem znajdowali się w kuchni i pomagali mamą.

Może mama nie lubiła, gdy robiłem eksperymenty z jedzeniem i mówiła, że nabawię się tylko choroby, to nie wiedziała, że prawie każdej nocy schodziliśmy z Alice do kuchni i zajadaliśmy się parówkami maczanymi w dżemie i sosie czosnkowym, po którym okropnie śmierdziało nam z ust i musieliśmy myć jeszcze raz zęby.

-Słyszałem, Alice, że masz nową koleżankę - zagadał do niej wujek James, mrugając znacząco do taty, który siedział naprzeciwko niego. Po drugim końcu stołu znajdowały się mama i cioca Emily, a cała nasza trójka była pomiędzy nimi.

Alice siedziała obok mnie i machała nogami, co jakiś czas kopiąc mnie, albo siedzącego naprzeciwko Maxa, ponieważ nie dosięgała podłogi. Kiedy wuj zadał jej pytanie, wbijała widelec w szparag, oblizując przy tym usta. Wytrącona z rozmyślań o jedzeniu, spojrzała zamglonym wzrokiem na wujka.

-Nie! - zaprzeczyła gwałtownie i pokręciła szybko głową, wpychając sobie do ust warzywo. Zmarszczyłem brwi spoglądając na swoją siostrę, niedowierzająco, że w ciągu kilku godzin przestała lubić Naomi, która pojawiała się u nas już od dwóch tygodni. Przeniosłem wzrok na Maxa, który rozumiejąc, jak źle to znosiłem, uśmiechnął się do mnie szeroko. - To moja przyjaciółka!

Westchnąłem zrezygnowany i oparłem podbródek o zaciśniętą pięść. Max wzruszył ramionami, niewerbalnie mówiąc, że było mu mnie szkoda. Opuściłem wzrok na swój talerz i zacząłem widelcem przesuwać jedzenie, by podzielić je na grupy. Naprawdę wierzyłem, że nowa koleżanka mojej siostry będzie pojawiać się u nas równie rzadko, jak poprzednie, a tutaj mijał drugi tydzień, a Alice nadal mówiła tylko o niej.

Co również oznaczało, że od dwóch tygodni spędzałem więcej czasu u Maxa, jednak ten więcej trenował, co skutkowało tym, że siedziałem we własnym pokoju, słuchając jak zza ściany dobiegają głosy postaci z różnych bajek. Czasami, gdy przechodziłem do łazienki, napotykałem na korytarzu Naomi, która widząc mnie, skinęła tylko głową i wbijając wzrok w podłogę, uciekała do mojej siostry. Przynajmniej w takim samym stopniu nie chciała ze mną przebywać, jak ja z nią.

W sumie to nie chodziło o nią, ale łatwiej było mi zrzucić winę na nią, niż przyznać się, że po prostu byłem zazdrosny o swoją siostrę, która do tej pory spędzała większość czasu ze mną i Maxem, a od kiedy pojawiła się w jej życiu ta czarnowłosa dziewczyna, coraz rzadziej Alice była z nami.

-Naomi na niesamowity wpływ na Alice - westchnęła mama i pogłaskała blondynkę po głowie, odgarniając jej loki z twarzy. Później zaczęła mówić ciszej, co spowodowało, że nastawiłem ucha. Kiedy dorośli mówili cicho, nie chcieli, żebyśmy my słyszeli, o czym rozmawiali, a wtedy były to najciekawsze tematy. - Tylko niepokoi mnie fakt, że wychowuje ją brat.

OBIETNICA ETHANAWhere stories live. Discover now