11

796 134 53
                                    


Wpatrywałem się w nią, a w mojej głowie rozbrzmiewały słowa Mike. Dziewczyna patrzyła na mnie z troską, nie zdając sobie sprawy z tego, że dostrzegłem, co znajdowało się na jej ręce. Spoglądała na mnie, jakby to mi się coś stało, a nie jej.

Wziąłem głęboki oddech nie mogąc w to uwierzyć, ponieważ było to absurdalne. Znałem Maxa od urodzenia i chociaż wiedziałem, jak wybuchowy potrafił być, nie wierzyłem w to, że mógłby uderzyć Norę. Nie chciałem w to wierzyć, ponieważ to oznaczałoby, że Max spadł na samo dno, a ja mu nie pomogłem, chociaż przecież byliśmy braćmi. Przynajmniej za nich się uważaliśmy do pewnego momentu.

Nie pozwalałem tej wiadomości przedostać się do mojego mózgu, tyle razy mówił, że należy chronić Norę i nagle sam stałby się człowiekiem, który podnosiłby na nią rękę? Miłość do Małpki nie zaślepiła mi tego, że kochała Maxa, a on kochał ją i to od lat, więc nie byłby wstanie jej uderzyć.

Był też jeszcze jeden powód, dlaczego nie chciałem w to wierzyć, jeżeli okazałoby się, że było to prawdą, o co błagałem, by było kłamstwem, okazałoby się, iż Małpka przestała mi ufać, a przecież po powrocie byłem pierwszą osobą, którą obdarowała zaufaniem.

Posłałem pytające spojrzenie dziewczynie, a ta zmarszczyła brwi.

-Co ci się stało w rękę, Małpko? - spytałem spokojnie, nie chcąc jej wystraszyć.

Patrzyłem w jej oczy, kiedy szerzej je otworzyła, będąc zaskoczona. Odsunęła swoją dłoń, którą do tej pory trzymała przy moim czole. Wzdrygnęła się, a później odsunęła niesforny kosmyk włosów za ucho.

-Uderzyłam się - odparła cicho, a później odwróciła swój wzrok. Drżącymi rękami objęła kubek, jakby chciała znaleźć jakieś zajęcie. Pewnie gdyby nie to naczynie, zaczęłaby się bawić własnymi palcami. Upiła łyk napoju i syknęła, parząc się w język, jak zwykle pijąc kawę. Zerknęła na mnie kątem oka i wzruszyła ramionami, chcąc mnie tym rozbawić. Uśmiechnąłem się nieznacznie, ponieważ tego potrzebowała. - Wiesz, niektóre drzwi na uczelniach są dziwne.

Patrzyłem na nią, kiedy mówiła lekko ochrypłym głosem, nawet przez moment nie patrząc na mnie. Wiedziałem, że zamierzała powiedzieć coś więcej, ponieważ zaśmiała się i sięgnęła po krakersa. Odgryzła kawałek, przez co okruszki spadły na jej bluzkę.

-Wychodziłam i zahaczyłam ręką o taką klamkę, a dodatkowo potknęłam się, co spowodowało, że został mi siniak. - Ponownie wzruszyła ramionami i wrzuciła sobie ciastko do ust.

Nie wiedziałem, co o tym miałem myśleć. Dziewczyna przyglądała się kubkowi, kiedy ponownie chwyciła go oburącz i dmuchała, żeby ostudzić napój. Nim zdążyłem pomyśleć, moja ręka znalazła się tuż nad jej kolanem, a ona wzdrygnęła się i spojrzała na mnie zaskoczona. Uśmiechnęła się, jakby chciała mnie pocieszyć.

-Małpko - zacząłem, ale umilkłem. Musiałem odwrócić wzrok, ponieważ gdybym nadal na nią patrzył, na jej ufne spojrzenie, nie dałbym rady wypowiedzieć tego pytania. - Jeżeli to Max...

-Nie, nie – zaprzeczyła gwałtownie, nie pozwalając mi dokończyć zdania. Powróciłem do niej wzrokiem, a ona ponownie uśmiechnęła się, jednak trzymając dłonie na kolanach, tuż obok moich palców, bawiła się nimi i wykręcała je, jak zawsze, gdy się stresowała. - Max taki nie jest, sam dobrze o tym wiesz. Kłócimy się, to fakt, ale kto się nie kłóci?

Chciałem jej odpowiedzieć, że my, ponieważ nasze kłótnie można było zliczyć na palcach jednej dłoni, w przeciwieństwie do ich kłótni, gdzie Max potrafił jej robić codziennie awantury. Jednak powstrzymałem się od tego komentarza, a ona wpatrywała się we mnie, jakby chciała mnie przekonać do swojej wypowiedzi.

OBIETNICA ETHANAWhere stories live. Discover now