4

1.1K 149 52
                                    

Dzień po przeprowadzce, Mike złożył mi niezapowiedzianą wizytę, z której nieszczególnie byłem zadowolony, ponieważ zamierzałem tego dnia poznać bardziej okolice. Salon wypełniały dźwięki piosenki Gorillaz, gdy rudzielec przechodził z jednego pomieszczenia do drugiego, jakby naprawdę interesowało go to, jak zamierzałem mieszkać przez kolejne lata, a przynajmniej kilka kolejnych miesięcy.

-Will jeszcze nie przyjechał? - spytał nieśpiesznie wychodząc z pokoju, który miał należeć do Williama. Sięgnął dłonią do wyłącznika światła, a później zatrzasnął tamte drzwi.

-Przyjedzie za tydzień - odpowiedziałam usadawiając się na kanapie, a sięgając po piwo, ułożyłem nogi na czarnym stoliku, który mieścił się pomiędzy wiszącym na ścianie telewizorem, a kanapą na której siedziałem.

Ogarnąłem wzrokiem pomieszczenie ciesząc się tymi chwilami, kiedy mogłem mieszkać tutaj jeszcze sam. Mieszkanie było małe, składało się z dwóch pokoi, jeszcze mniejszej kuchni niż w moim domu, łazienki i salonu, z którego można było wejść do wszystkich pomieszczeń.

Wchodząc do mieszkania, wchodziło się do salonu, który był w kształcie prostokąta. Wszystkie ściany pomalowane zostały na szary kolor, a wszystkie przedmioty były czarne, co sprawiało, że pomieszczenie wyglądało na jeszcze mniejsze i dodatkowo ciemniejsze. Przez okno, znajdujące się naprzeciwko wejścia, wpadała niewielka ilość światła w godzinach popołudniowych, za to rano było tutaj okropnie jasno. Czarne zasłony zwisały po obu stronach framug i były tylko zbędnych dodatkiem. Na środku stała kanapa, skierowana w stronę wiszącego na ścianie telewizora, prostopadle umieszczony był fotel z kompletu. Dalej był czarny, kwadratowy, prosty stolik, a pod ścianą niska komoda, na której stał odtwarzacz.

Kiedy wchodziło się do mieszkania, tuż obok wieszaków na kurtki, były drzwi do mojego pokoju, a dalej wejście do kuchni. Po drugiej stronie salonu, w takiej samej kolejności znajdował się pokój Willa i łazienka. Wiadomo więc było, kto częściej będzie zgonować, a kto zaglądać do lodówki.

Mike przeszedł przez salon, ignorując butelkę piwa i wszedł do kuchni, a ja usłyszałem dźwięk otwieranej lodówki, a później szelest rozrywanej paczki z parówkami. Przyzwyczajony do tego, że Mike zżerał mi jedzenie, nawet nie zwróciłem na to uwagi, tylko wyłączając odtwarzacz, jednocześnie włączyłem telewizor, a ten od razu przeskoczył na kanał informacyjny, na którym nadawali wiadomości ze świata polityki, a dokładniej ze zbliżających się wyborów.

Westchnąłem, przykładając butelkę do ust i upijając łyk gorzkiego trunku, przełączając na kanał sportowy. W tym czasie Mike zdążył zjeść dwie parówki i z trzecią właśnie rozwalał się na fotelu. Zerknąłem na niego upewniając się, ze nie wziął żadnego sosu, nie uśmiechało mi się czyszczenie kanapy już na drugi dzień od przeprowadzki.

-Jechałeś trzy godziny, żeby zeżreć trzy parówki? - spytałem unosząc brwi i zastanawiając się, jaki był cel jego wizyty.

-No co ty - prychnął kręcąc głową i wpychając sobie do ust trzy czwarte parówki, a później dodał z pełnymi ustami. - Przyjechałem pozwiedzać nowe kluby, większe miasto, lepszy towar. Może wyrwę jakąś studentkę.

Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, na szczęście po tym, jak przełknął parówkę i sięgnął po piwo, by za jednym za razem wypić prawie połowę butelki. Zmarszczyłem brwi i poprawiłem się na siedzeniu stwierdzając, że niezłym pomysłem byłoby wyjście do klubu, gdzie było pełno dziewczyn chętnych na jeden numerek, o których zapomniałbym kilka dni później. Mogła być to niezła terapia na zapomnienie, jednak na samą myśl, przed oczami stawała mi Małpka i od razu odechciewało mi się wychodzenia z domu, skazując się tym samym na ręczną robotę.

OBIETNICA ETHANAWhere stories live. Discover now