21

886 141 94
                                    


– Ale nie zamierzałeś przyjechać! – Niespodziewanie uderzyła mnie w pierś, wylewając całą swoją wściekłość.

Zrobiłem jeden krok do tyłu, a chwytając delikatnie ją za nadgarstki, zmusiłem, aby na mnie spojrzała. Ciemne oczy nie chciały na mnie patrzeć, gdy ich właścicielka uparcie wpatrywała się w ziemię.

– Miałaś być u dziadków Maxa – przypomniałem cicho, unosząc jej podbródek do góry. – Sama mówiłaś, że cię nie będzie...

Deszcz coraz mocniej zacinał, włosy Nory były całkowicie przemoczone. Jeszcze kilka minut a nie pozostanie na nas ani jedna sucha nitka, lecz żadne nie zamierzało się ruszyć. Powinienem zareagować jakkolwiek, odsunąć na później rozmowę, aż w końcu znajdziemy się w ciepłym wnętrzu mieszkania.

– W tamtym tygodniu nie przyjechałeś – wypomniała mi, a w jej głosie słyszałem wyrzut z powodu kłamstwa, którym ją obdarzyłem. – Unikasz mnie, Eth.

Westchnąłem ciężko, nie chcąc jej ponownie okłamać. Pochyliłem głowę, stykając swoje czoło z jej, a krople deszcze spływały mi z twarzy, rozmazując widok. Czułem na ustach świeży smak wody.

– Przepraszam. – Tylko tyle byłem wstanie powiedzieć.

Nora cała drżała, pewnie z zimna. Nadal trzymałem ją za dłonie, lecz nie próbowała się uwolnić. Zimno stawało się nie do wytrzymania. objąłem dziewczynę i musnąłem wargami czubek jej głowy, stanowczo pozwalając sobie na zbyt wiele.

– Chodź, Krasnalu – mruknąłem. – Może podzielę się z tobą kawą i porozmawiamy na spokojnie.

Skinęła głową, jeszcze przez moment przytrzymywałem jej dłonie, jak zawsze były zimne tak dzisiaj, w tę ulewę miałem wrażenie, że dotykałem sopli lodu. Jeszcze tego by brakowało, aby Małpka się rozchorowała.

Z duszą na ramieniu poprowadziłem dziewczynę do wejścia, a ta znajdując się w środku, uważnie wszystkiemu się przyglądała. Szedłem dwa kroki za nią, pozwalając na to, aby oswoiła się z nowym miejscem. Wyglądała, jakby zupełnie zapomniała o mojej obecności, lecz wiedziałem już, że potrzebowała chwili, aby nie czuć stresu.

Zatrzymała się dopiero przy windzie i posłała mi niewerbalne pytanie. Skinąłem na windę, przypominając sobie, że blondynka nie wiedziała, na którym piętrze mieszkałem.

– Zawsze będziesz mnie witał taką niepewnością w stosunku do kawy? – spytała, gdy wcisnąłem guzik piętra.

Woda skapywała na podłogę, a ja odczuwałem przyjemną ulgę, gdy ciepłe powietrze ogrzewało wychłodzoną skórę, lecz przez to jeszcze bardziej mokre ciuchy przyklejały mi się do ciała.

Oparłem się dłonią o ścianę, tuż nad głową Nory. Spojrzała na mnie z delikatną konsternacją, gdy próbowała ukryć delikatny uśmiech. Odgarnęła mokre włosy z twarzy, przy okazji ochlapując mnie nimi.

– Kiedyś ci jej po prostu nie dam – zaprzeczyłem, powstrzymując się od dotknięcia jej.

– Sama sobie wezmę. – Wywróciła oczami, zerknęła na mój tors. Westchnąłem, doskonale wiedząc, że chciała wcisnąć swoje palce między moje żebra. W tym aspekcie była całkowitym brutalem.

Winda zatrzymała się z cichym dźwiękiem, a gdy jej drzwi się rozchyliły, zakląłem pod nosem. Jak nic brakowało tutaj tylko sąsiadki.

Zmierzyła nas wzrokiem, przytrzymując torebkę. Zazgrzytała zębami i już widziałem, jak zamierzała się odezwać.

OBIETNICA ETHANAOnde histórias criam vida. Descubra agora