Mike zagwizdał, by sekundę później skrzywić się z bólu. Zdusiłem parsknięcie i powstrzymałem się od rzucenia jakiegoś komentarza, bo prawdę powiedziawszy, nawet nie miałem ochoty na jakiś większy terroryzm względem rudzielca. Chyba, że zamierzał mi się bardzo naprzykrzać.
Wyminąłem go w chwili, kiedy wyciągał paczkę papierosów z kieszeni. Poczęstował się jednym, a ja już czułem, jak samochód przejdzie mi zapachem tytoniu.
Czułem coraz większą ilość kropli potu i zakląłem w duchu. Nie dojadę do Durham, a już będę marzył o zimnym prysznicu. Przez moment wysłałem prośbę do wszechświata, żeby Will niczego nie odwalił.
– Niech pomyślę... – zaczął, udając, że jego skacowany umysł potrafił nad czymś się zastanawiać. Poruszyłem się nerwowo, w dłoni ściskając kluczyk od samochodu. Jeżeli pijany Mike był upierdliwy, ten na kacu był jeszcze gorszy.
– Nie myśl – przerwałem mu szybko, nie zamierzając się tłumaczyć ze swojej decyzji.
– Wyjeżdżasz z samego rana. – Nie dał się uciszyć, krążył po podjeździe, co chwilę zaciągając się papierosem. – Nie żegnasz się z nią i pewnie nie szybko cię zobaczy, co? W co ty grasz, Eth?
Wbił we mnie swoje spojrzenie spod daszka czapki. Wyglądał, jakby miał się zaraz zrzygać, a i tak zamierzał mi truć. Wzniosłem oczy ku górze.
– O co ci chodzi? – spytałem, opierając się plecami o samochód i zacząłem obracać kluczyk na palcu. – Podjąłem decyzję. W końcu.
– Zachowujesz się jak chuj, nic nie mówiąc jej – powiedział, jakbym sam o tym nie wiedział. Zaciągnął się ostatni raz i cisnął niedopałkiem przed siebie. – Miałbyś chociaż na tyle godności, by powiedzieć jej, że nie chcesz jej znać.
Zacisnąłem zęby.
– Może ja chcę, żeby uważała mnie za chuja – odpowiedziałem sucho, otwierając drzwi samochodu.
Gorące powietrze uderzyło mnie w twarz, już czułem to piekło jazdy, nim klimatyzacja ochłodzi wnętrze pojazdu. Nie siadając, odpaliłem silnik i włączyłem chłodzenie.
– A to jak tak, to luz. To już się nie odzywam – parsknął z sarkazmem.
– Pakujesz swoją grubą dupę, czy zamierzasz korzystać z pięknej pogody? – pogoniłem go, chcąc jak najszybciej odjechać spod domu.
– Nie wiem, czy przy twoim zadzie, będzie tam dla mnie jeszcze miejsce – odszczeknął, jednak obchodząc samochód i siadając na miejscu pasażera.
– Będziesz zapierdalał pieszo – warknąłem, na co ten uniósł ręce w geście poddania się.
Wziąłem głęboki oddech i w końcu wsiadłem do samochodu. Mike skulił się na fotelu, naciągając czapkę tak nisko, jak był wstanie i otwierając daszek przeciwsłoneczny. Skłamałbym, gdyby powiedział, że widok jego cierpienia nie poprawia mi odrobinę humoru.
Kiedy wjechałem na główną drogę, sięgnąłem do radia i pogłośniłem, co skutkowało głośnym jękiem protestu. Mike poruszył się gwałtownie, otworzył oczy i rzucił mi wściekłe spojrzenie, gdy jego twarz wykrzywił grymas bólu.
– Nie próbuj włączać tego szajsu, dopóki mnie nie odwieziesz, stary – zażądał, wyłączając radio.
Wzruszyłem ramionami, gdy nastała cisza, zakłócana jedynie dźwiękami wydawanymi przez samochód.
– W waszym związku to Lisa lepiej przechodzi upojenie alkoholowe – naśmiewałem się z Mike'a.
Moje dłoń mocniej oplotła kierownice, obiecałem jej, że nic mu nie powiem. On nadal sądził, że dziewczyny jednak do nas nie przyjechały.
ČTEŠ
OBIETNICA ETHANA
TeenfikceDla Ethana przez całe życie najważniejsza była siostra. Odrobinę irytująca, z wiecznym uśmiechem na ustach i radosnym błyskiem w oku. Taką ją widział i nie pozwoliłby, aby ktokolwiek zaburzył mu ten obraz. Kiedy zorientował się, że za maską beztrosk...