Sesja 12

62 8 1
                                    

Kolejna sesja za mną. Mam mieszane odczucia. Nie jestem zadowolona ze

swojej aktywności. Jak zwykle stres mnie przyblokował. Dopiero po spotkaniu

wszystko puściło. Obraz stał się przejrzysty a uczucia wyraziste.

Moją relację z T porównałabym do placu budowy. Powoli stawiamy

fundamenty bezpieczeństwa. Cegiełka po cegiełce budujemy zaufanie.

Otwartą komunikację. Pokonujemy opór. Po to by zbudować pozytywny obraz

relacji międzyludzkich.

Staramy się również zbudować pozytywny obraz mojej osoby. Poskładać

wszystkie puzzle osobowości w całość. Praca nad samooceną. Poczuciem

własnej wartości. Postawianiem granic. Istna dezorganizacja. Ale możliwe do

wykonania. Tylko potrzeba czasu.

Dziś poddałam się nowemu doświadczeniu. Nie ukrywam, że spodobało mi

się. Nawiązałam kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Tym smutnym,

przestraszonym.

- Będzie to praca na wyobraźni. Z perspektywy pierwszej osoby. Proszę

zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że jest pani małą Agnieszką. Cofnie się Pani

do momentu pierwszej przemocy w stosunku do Pani osoby.

Zamykam oczy. Staram się skupić. Przypomnieć wydarzenia tamtego dnia.

- Pani Agnieszko gdzie Pani teraz jest?

- W szkole. Nauczycielka oddaje kartkówki. Dostałam pierwszą jedynkę w

życiu.

- I co Pani czuje?

- Jestem zawiedziona. Jest mi przykro. Czuję że zawiodłam.

- Kogo pani zawiodła?

- Siebie, rodziców

- Dlaczego?

- Piątkowa uczennica dostaje jedynkę.

- Co dzieje się dalej?

- Skreśliłam ocenę z dzienniczka. Boję się reakcji mamy. Wracam do domu,

witam się z mamą. Sprawdza mi plecak. Pyta o ocenę. Tłumacze jej, że

nauczycielka się pomyliła.

- Uwierzyła pani mama?

- Nie. Boję się jej. Boję się, że będzie krzyczeć. Dziś jest zebranie. Ona się

dowie. Tak bardzo się boję.

- Co robi teraz mała Agnieszka?

- Siedzę u siebie w pokoju. Czekam na powrót mamy. Jestem roztrzęsiona.

Wiem, że mama będzie na mnie zła.

- Czy mama już wróciła?

- Tak. Woła mnie do siebie. Idę do niej powolnym krokiem. Jest zła. Bardzo

zła. Karze zdjąć mi spodnie i położyć się na łóżku.

- I dostaje Pani lanie?

- Tak. To tak bardzo boli. Łzy mi lecą. Mama po wszystkim karze mi iść do

swojego pokoju, abym przemyślała swoje zachowanie.

- Dobrze Pani Agnieszko. Proszę sobie teraz wyobrazić, że do małej

Agnieszki przychodzi teraz pani, dorosła Agnieszka. Widzi ją Pani?

- Tak

- Proszę teraz przytulić małą Agnieszkę. Okazać jej wsparcie.

- Pocieszam ją i mówię, że to nie jej wina. Siadam na łóżku i przytulam ją do

siebie.

- Proszę teraz powiedzieć "to nie twoja wina. Kocham cie"

Nastała długa cisza...

- Pani Agnieszko?

- Nie mogę. Nie potrafię.

- Potrafi Pani. A co by Pani powiedziała synowi w tej sytuacji?

- To nie Twoja wina. Jesteś dla mnie najważniejszy. Kocham cie.

- Ta mała dziewczynka w Pani też potrzebuję to usłyszeć. Potrzebuję pani.

Proszę spróbować jeszcze raz.

- Czy mogę powiedzieć to w myślach?

- Tak

Zwracam się w myślach do swojego wewnętrznego dziecka i okazuje

wsparcie, mówiąc to czego potrzebuje usłyszeć w tym momencie.

- I jak się teraz czuje ta mała dziewczynka?

- Lepiej. Zdecydowanie lepiej.

- Proszę ją teraz zabrać z domu i pobawić się. Gdzie teraz jesteście?

- Na boisku za blokami. Gramy w piłkę. Uśmiecha się. Jest zadowolona.

Szczęśliwa.

- Jak będzie Pani gotowa, proszę otworzyć oczy.

Agnieszka

Dzięki temu doświadczeniu miałam okazję spojrzeć na wszystko z innej

perspektywy. Oczami tego 9-letniego dziecka. Poczuć co czuje. Czego mu

brakuje. Zrozumieć co się z nim dzieje.

W pewnym momencie poczułam ulgę. Zrobiło mi się cieplej na sercu.

Uśmiech się pojawił. Przytuliłam je do siebie. Dałam mu to czego

potrzebowało. Czego mu brakowało.

Ten mały Rudzielec potrzebuje mnie. Mojej dorosłej wersji. Muszę się nim

zająć. Zatroszczyć. Wesprzeć. Pomóc. A przede wszystkim nauczyć się go

kochać. Stać się dla niego tym kogo mu brakuje. Troskliwą matką.

Ja borderline i terapiaWhere stories live. Discover now