Sesja 20

38 7 0
                                    

Kolejna sesja za mną. Tematem dzisiejszej rozmowy były wydarzenia z

całego tygodnia. One spowodowały wielki dół. Dosłownie kanion. Ładunek

emocjonalny. Bez skrępowania opowiadałam o wszystkim, o uczuciach,

emocjach itd. Czuję, że coraz bardziej zbliżam się do terapeutki. Zaufanie

osiągnęło maksymalny poziom. Coraz mniejszy dystans. Mury powoli zostają

zburzone. Oby tak dalej.

- Dzień dobry.

- Dzień dobry pani Agnieszko. Jak minął pani tydzień?

- Wydarzenia z całego tygodnia spowodowały wielki dół. Ładunek

emocjonalny. Czekam tylko jak to wszystko ze mnie wybuchnie jak bomba

atomowa. Puszczają mi nerwy. Cały tydzień nic tylko płacz.

- Proszę opowiedzieć mi o tym. Co takiego się wydarzyło?

- Począwszy od myśli samobójczych, przez odrzucenie, znieczulice ze strony

męża aż po myśli aby rzucić pracę.

- To może zacznijmy od odrzucenia. Kto panią tak potraktował?

- Koleżanka z pracy. Napisała mi sms-a, że nie chce ze mną dłużej

współpracować i wybiera kolegę. Zrobiło mi się przykro. Popłakałam się. Nie

rozumiem jej decyzji. Dla mnie to porażka tym bardziej że wybrała osobę z

którą nikt nie chce pracować.

- Rozumiem. A czy uzasadniła swoją decyzję?

- Tak. Przeszkadzało jej to, że często nie ma mnie w pracy. Codziennie

musiała pracować z kimś innym. Starałam się jak mogłam, chodziłam do

pracy w miarę możliwości. Jednak to za mało. Wszystko jest moją winą.

- Dlaczego pani tak uważa?

- Gdybym była bardziej dyspozycyjna nie było by tej sytuacji. Choroba często

ze mną wygrywała. Ataki paniki uniemożliwiły mi normalne funkcjonowanie.

- Czyli to wina choroby a nie pani. Nie mogła pani przewidzieć tych sytuacji.

- No nie. Jednak czuję się w jakimś stopniu winna. Nie potrafię poradzić sobie

z tą sytuacją, z tym odrzuceniem. Cały czas o tym myślę i chcę mi się płakać.

- Rozumiem. A co z myślą o rezygnacji z pracy?

- Mam dość tej pracy. Wróciłam i od razu dostałam kopa. Mistrz przeniósł

mnie na inne stanowisko pracy bez możliwości powrotu na swoje stanowisko.

- Dlaczego?

- Uzasadnił to tym, że nie jest mu potrzebny pracownik którego nie ma. On

potrzebuje stałą załogę a ja do niej nie należę.

- A może na tym stanowisku będzie pani lepiej?

- Nie sądzę. Może nie chodzi o zmianę, co o osoby tam pracujące. Ja

przyzwyczaiłam się do ludzi. Byliśmy ekipą, mogliśmy liczyć na siebie. Była

tam taka jakby rodzinna atmosfera. To tego nie ma.

- Rozumiem.

- Na dodatek docinki ze strony innych współpracowników. Że zostałam

oddelegowana itd. Spojrzenia, rozmowy między sobą. To ponad moje siły.

- A nie jest to impulsywna decyzja?

- Mam wszystko przemyślane. To nie jest tak, że zostanę bez pieniędzy.

Myślałam aby pójść na zwolnienie i w międzyczasie szukałabym czegoś

innego.

- Ma pani konkretnie coś na myśli?

- Nie. Sądzę że cokolwiek by się przydało. Zaczęłabym nowe życie. Nowe

miejsce, nowi ludzie. Wszystko od nowa. Z czystą kartkę.

- Rozumiem. Czyli ma pani wszystko przemyślane.

- Tak

- A co mąż na to?

- Nie jest zadowolony. Uważa, że przesadzam. Umywa od tego ręce, mówiąc

że to moja decyzja. Ale wiem, że jak to zrobię to będzie mi wszystko

wypominał. Zawsze tak robi.

- Czyli jest przeciwny temu pomysłowi?

- Dokładnie. Na dodatek mój mąż przeszedł w poniedziałek samego siebie.

Lezelismy w łóżku, on oglądał film a ja leżałam i płakałam. Było mi źle,

bardzo źle. Potrzebowałam wsparcia, przytulenia, dobrego słowa. A on

zamiast mi to dać, udawał że mnie nie słyszy, że nie widzi moich łez.

- To przykre. W żaden sposób nie zareagował?

- Nie. Zignorował mnie. Totalna znieczulica. Po filmie poszedł spać,

zostawiając mnie samą w tym stanie.

- Rozumiem

Ja borderline i terapiaWhere stories live. Discover now