Begin

1.9K 231 126
                                    


Yoongi chyba zwariował. Co on najlepszego zrobił... Umówił się we własnym domu i to za pół godziny... Musiał... Wstać. I to przed południem! Naciągnąć na siebie spodnie, może jakąś koszulkę, bluzę... To wciąż zbyt wiele wysiłku.

Dalej nie miał siły, dlatego zrobił sobie jeszcze herbatę, biorąc pośpiesznie tabletki, które miał przepisane na rano. Niedługo wszystko powinno wrócić do normy, w dodatku wciąż miał jeszcze parę minut zapasu... Powinno zelżeć, a Jimin o niczym się nie dowie.

Dokładnie o 11 blondyn ubrany w czarne rurki i biały sweter z golfem stał pod drzwiami domu numer 52, pukając niemrawo, nie chcąc nikogo obudzić czy wystraszyć. Wystarczyło, że Yoongi już nie spał. Czarnowłosy stanął w drzwiach niemal od razu, sekundy zapadnięciu ciszy, ubrany w ciemne spodnie z dziurami i białą koszulkę z szerokim wycięciem, które sięgało prawie od ramienia do ramienia.

-Cześć, wchodź - od razu zrobił mu przejście w drzwiach, z którego Jimin skorzystał.

-Przepraszam za najście... - szepnął cichutko.

Pierwszy raz od bardzo dawna odwiedzał kogoś, kto nie był jego rodziną. Gdy wszedł do środka, nie wiedział co ze sobą zrobić, dlatego posłusznie czekał na Yoongiego. Ten zaś szybko zamknął za nim drzwi, by zaraz doskoczyć do Jimina i położyć rękę na jego ramieniu.

-Spokojnie, nikogo nie ma. Nie musisz ściągać butów, bo i tak miałem posprzątać.

Blondyn lekko się wystraszył, gdy poczuł dotyk na ramieniu. Nadal nie był przyzwyczajony do takich rzeczy.

-A-ale hyung... Nie chcę zrobić gorszego bałaganu - pochylił się do swoich różowych Vansów, by odwiązać sznurowadła i po chwili pozbyć się butów, czemu Yoongi przyglądał się ze znudzeniem.

-No dobra, jak wolisz. Kuchnia jest tam, ja już pójdę, a ty jak chcesz to tu jest salon - wskazał na oba miejsca rękoma, zaś gdy już był w kuchni, krzyknął jeszcze. -No chyba, że chcesz do mnie do pokoju, to jest na górze!

Młodszy sam nie wiedział, gdzie ma się udać. Przez chwilę spanikowany dreptał w miejscu, jednak zdecydował się, że usiądzie w salonie. Tak było najbezpieczniej.

Yoongi zauważył go z kuchni, a na jego usta wpłynął uśmieszek. Czemu on się tak denerwował? Przecież nie planował go ugryźć, zjeść albo zabić na miejscu. O co więc chodziło? Po chwili wrócił do salonu z dwoma kubkami herbaty i usiadł obok na kanapie.

-Zrobiłem ci białą. Może być, nie?

-T-tak, może być jakakolwiek - zaśmiał się nerwowo, podnosząc swój kubek powoli i chcąc się napić, jednak od razu tego pożałował.

Bo kto by przypuszczał, że herbata będzie gorąca?

Na pewno nie Jimin, który od razu stęknął z bólu, odkładając kubek z powrotem na stolik.

-Jak ty przetrwasz w tym świecie, skoro pokonuje cię nawet herbata - prychnął śmiechem, opierając się o poduszki.

-Po prostu się pospieszyłem - na twarzy Jimina pojawił się grymas bólu, gdyż poparzony język naprawdę bolał.

-Mhm, mhm - śmiał się Yoongi, dmuchając w swoją herbatę, nim w ogóle się jej napił. -Co mi zrobisz na śniadanie?

-Masz jakieś specjalne życzenie, hyung? - zapytał nieśmiało.

-Nie, zjem wszystko, ale zbyt wielkiego pola do popisu to nie masz, bo lodówka świeci pustkami...

-Nic nie szkodzi, jakoś sobie poradzę - blondyn uśmiechnął się, czując jak powoli cały stres z niego schodzi.

How your love could do |Yoonmin| [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz