15.

6.2K 421 189
                                    

Aleksander

Przeziębiłem się, więc najbliższy tydzień spędziłem w domu. W sumie byłem zadowolony z takiego obrotu spraw. Po pierwsze nie musiałem narażać się na wyzwiska bezpośrednio po filmiku, a po drugie zacząłem brać leki, które przepisaó mi Dominik. Mają one mnóstwo skutków ubocznych. No tak, jednak od wzięcia pierwszej tabletki towarzyszyły mi nudności oraz złe samopoczucie. Od wczoraj nie odezwałem się do Dominika bojąc się, że wybuchnę płaczem. Wywlokłem się z łóżka, wyszykowałem i zszedłem na dół. Mężczyzna stał przy kuchence przygotowując śniadanie. Po chwili postawił przede mną miętową herbatę oraz talerz z kanapkami i jedną białą, podłużną tabletką. Zjadłem pół pierwszej kanapki i łyknąłem tabletkę. Nim zdążyłem wziąć chociaż gryza złapał mnie mocny ból brzucha. Upuściłem ją na talerz i owinąłem ramiona ściskając brzuch. Zacisnąłem powieki i odetchnąłem głęboko.

- Co się dzieje?- zmartwił się szatyn i podszedł do mnie.

Siedziałem jeszcze chwilę, aż poczułem, że zwymiotuję. Wstałem i pobiegłem do toalety. Klęknąłem przed muszlą i zwróciłem wszystko co jadłem. Dominik oczywiście podszedł i przytulił mnie mocno. Nie odetchnąłem, ale i nie odwzajemniłem uścisku. Kiedy mnie puścił umyłem usta. Cały czas mówił do mnie i pytał, czy wszystko okej. Cały czas kiwałem głową. Nie mogłem się odzywać. Po prostu nie potrafiłem. Wyszedłem z łazienki chwyciłem plecak i chciałem wyjść, ale Dominik mnie zatrzymał.

- Od wczoraj się do mnie nie odzywasz- zaczął, gdy się do niego odwróciłem.- zrobiłem coś nie tak?

Pokręciłem przecząco głową. Chciałem wyrwać rękę z jego uścisku, ale on nie dał za wygraną.

- Wszystko w porządku?- zapytał.

Kiwnąłem głową.

- Więc powiedz coś.- poprosił, a ja odwróciłem wzrok.- Czemu się nie odzywasz?

Po prostu nie wiem czy to wytrzymam.

- Boję się- przerwałem i wciągnąłem powietrze.- że się rozpłaczę!

Dominik patrzył na mnie zdumiony. Objął mnie ramionami i pocałował w czoło.

- Przy mnie możesz płakać- po tych słowach nie wytrzymałem.

Łzy popłynęły po mojej twarzy. Płakałem chwilę w ramię mężczyzny, po czym udałem się do szkoły. Przy wejściu spotkałem Alana. Tym razem był sam bez swojej bandy. Kiedy mnie zauważył uśmiechnął się złośliwie. Podszedł bliżej mnie, a ja stanąłem w miejscu.

- Liż mi buty, dziwko- warknął, a ja nie wytrzymałem.

Odrzuciłem plecak i uderzyłem go w twarz. Chłopak oddał mi kolanem w brzuch. Następne ciosy były już wbrew mojej woli. Biłem go, aż usłyszałem trzask kości i pisk nauczycielki. Z nosa chłopaka krew leciała obficie i brudziła jego koszulkę. Jak się później okazało dyrektorka wezwała policję.[Pan policjant porządku pilnuje i na pasach dzieci konfiskuje! Psychonek ] Usiadłem w gabinecie higienistki, która opatrzyóa moje rany i zostawiła sam na sam z policjantami. Podobno Dominik też został wezwany.

- Dlaczego go pobiłeś?- spytał jeden z mundurowych, których było dwóch.

Kręciło mi się w głowie, miałem nudności i zestresowałem się, przez co nie byłem wstanie odpowiedzieć.

- ODPOWIADAJ!!- wrzasnął drugi.

Skuliłem się przestraszony. Wtedy poczułem, że zwymiotuję. Rzuciłem się do przodu, chcąc zdążyć chociaż do śmietnika, lecz umięśniony mężczyzna mnie powstrzymał. Nie wytrzymałem i zwróciłem zawartość żoładka na buty pana "Smerfa". To jednak było błędem, bo on zdenerwowany wyjął pałkę i z całej siły uderzył mnie w plecy. Zakwiliłem i zacząłem płakać.

- Kretyni!- wrzasnął Dominik, który widział całą sytuację.

- Co się wtrącasz?- syknął wściekle policjant.- Nie powinno cię tu być.

- To mój pacjent. Jest na lekach, z resztą nie masz prawa bić nikogo, jeśli nie robisz tego w obronie własnej!

Dominik podszedł do mnie i kucnął przy krześle, na którym siedziałem, a właściwie prawie leżałem.

- Wszystko dobrze?- spytał i pogłaskał mnie po głowie.

Przytaknąłem, a on uśmiechnął się do mnie lekko.

- Agresja jest skutkiem ubocznym leku, który zażywa.- wytłumaczył i spojrzał karcąco na mundurowego, który mnie uderzył.

- Jakie leki zażywa i na co?- spytał wyciągając notes i bazgrząc w nim coś.

- Zażywa lek z grupy  psychoanaleptycznych leków antydepresyjnych.- odrzekł Dominik i poprawił okulary.

- Jakie skutki uboczne?- policjant zadał to pytanie nawet nie podnosząc wzroku z nad notesu.

-Bardzo często: Nudności. Często: niepokój, wymioty, agresja, omdlenia, krwotok z nosa,  mimowolne zgrzytanie zębami, trudności z zasypianiem, nieprawidłowe sny, senność, złe samopoczucie, pobudzenie. Niezbyt często: nerwowość, napady lęku, stany lękowe, rozszerzenie źrenic, zaburzenia widzenia, szybkie bicie serca, zmniejszenie masy ciała, szumy uszne.

- Proszę pokazać legitymację- niby poprosił, ale ton jego głosu był rozkazujący.

Dominik wyjął dokumenty i pokazał mu to o co prosił. Po chwili policjanci wyszli. Dominik kucnął przy mnie.

- Czemu go uderzyłeś?

Usiadłem i przetarłem oczy.

- Nazwał mnie dziwką, ale chyba miał rację- szepnąłem, a łzy polały się po mojej twarzy.

- Nieprawda!- warknął chłopak i przytulił mnie. Po krótkiej chwili szepnął:- Kocham cię.

Wtuliłem się w niego. Postanowiłem, że skoro takie są skutki tych lekarstw wolę ich nie brać. Miałem wyrzuty sumienia w stosunku do Dominika, ale nie mogłem tak żyć. To po prostu mnie bolało. Nie mogłem tak żyć i pomimo, że widziałem, że po lekach staje się dawnym sobą to nie chciałem czuć się tak fatalnie.

Wróciliśmy do domu. Później nauczycielka zadzwoniła do Dominika i powiadomiła go o tym, że Alan ma złamany nos. Przestraszyłem się trochę, że będzie chciał mi coś zrobić, ale machnąłem tylko ręką. Co będzie to będzie. Wzruszyłem ramionami. Najwyżej spróbuje znów mu coś złamać. Położyłem głowę na nagim ramieniu Dominika i zamruczałem.

- Ktoś tu potrzebuje czułości- zaćwierkał.

- Nie ktoś tylko ja- mruknąłem i podniosłem się nieco i pocałowałem go mocno.

Chłopak położył ręce na moich policzkach i pogłębił pocałunek i od razu zaczął dominować. Mruknąłem mu w usta i uśmiechnąłem się przez pocałunek. Odsunąłem się dopiero gdy już prawie się zacząłem dusić. Usiadłem i otarłem stróżkę śliny, która ciągnęła się od moich ust do podbródka. Następnie przytuliłem się do MOJEGO chłopaka i poszedłem spać.

--------

917 słów

Jest pięknie, no! xDDD Wiem, że zjebałam, sorka. Typ samotnika niedługo będzie się kończył :( ale nie smutajcie, jeśli przed zakończeniem książki (około siedem rozdziałów) wbijecie 1 tys wyświetleń, to pojawi się następna część, na którą mam już pomysł!


Typ samotnikaWhere stories live. Discover now