17.

5.7K 391 60
                                    

WAŻNA NOTKA NA DOLE!!

Aleksander

Wigilia się zbliażała, a ja byłem spłukany. Nie miałem pieniędzy nawet żeby kupić skarpetki, a bardzo chciałem dać Dominikowi prezent. On tyle dla mnie zrobił. Westchnąłem i usiadłem przy biurku i oparłem podbródek o dłoń. Wtedy do pomieszczenia wszedł Dominik.

- Cześć- powiedział i cmoknął mnie w usta.- co porabiasz?

- Myślę- odpowiedziałem ogólnikowo, co nie usatysfakcjonowało go.

- A o czym?

- O świętach- mruknąłem i oparłem czoło o biurko.

- Idę zrobić obiad. Zawołam cię jak będzie- oznajmił i szczerząc się jak debil wyszedł.

Westchnąłem, po czym zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Wtedy mój wzrok padł na szkicownik. Narysuję mu coś! Sekunde po narodzeniu się tego pomysłu w mojej głowie klepnąłem się w czoło. Przecież ja nie potrafię rysować! Zamknąłem oczy i odetchnąłem, a moja ręka samiostnie sięgnęła po zeszyt. Uchyliłem powieki i zacząłem przyglądać się ilustracją. Czarno-biały kot. Mały czarny pies. Zakrwawiony nóż. Mroczny kosiarz. Upadły anioł. Samobójca. Następny obrazek był tym najważniejszym. Dominik. Psycholog robił głupią minę, podczas siedzenia po turecku na sofie. Następne strony szkicownika były puste. Wyrwałem kartkę i ołówek. Narysowałem dwie sylwetki, jedna była umięśniona, wysoka, natomiast druga niska i chuda. Następna głowa, twarz, a potem włosy. Ostatnie były ubrania. Starannie je dobrałem, tak by pasowały do przedstawionych postaci. Kiedy miałem już barwić i dopracowywać szczegóły, ktoś wszedł. Szybko schowałem obrazek pod szkicownikiem i odwróciłem się do Dominika.

- Wołałem cię z milion razy. Nie słyszałeś?- zdziwił się, a ja zacząłem kierować się w stronę kuchni. Mężczyzna spojrzał na szkicownik, ołówek oraz gumkę, które leżały na biurku.- Rysowałeś?

- Tak- potwierdziłem i zarumieniłem się mocno.

Weszliśmy do kuchnio jadalni, a Dominik przytulił mnie od tyłu.

- Słodko się rumienisz- zaszeptał mi do ucha.

Moje policzki stały się jeszcze bardziej czerwone. Usiadłem przy stole i spojrzałem na talerz z niechęcią. Nie, że Dominik był złym kucharzem. Gotował wyśmienicie, ale nie miałem zbytnio ochoty na jedzenie. Chwyciłem widelec i zacząłem mieszać w jedzeniu.

- Wziąłeś tabletki?- zapytał nagle, a ja pokręciłem głową.

Brązowowłosy westchnął i podał mi jedną. Łyknąłem ją popijając sokie pomarańczowym i wróciłem do mieszania w jedzeniu.

- Aleks, zjedz coś- poprosił cicho.

- Nie chce- szepnąłem i wbiłem wzrok w talerz.

Dominik wstał ze swojego krzesła i podniósł mnie. Pisnąłem cicho, a on zachichotał sadzając mnie na swoich kolanach. Wziął do ręki widelec, nabrał na niego trochę ryżu z mięsem i przystawił do mojej buzi.

- Otwieraj paszczę- rozkazał, a ja zrobiłem jak kazał. Nakarmił mnie jak małe dziecko.

Po chwili mój talerz był już prawie pusty. Dominik przyłożył kolejną porcję do moich ust, a ja odwróciłem głowę w bok.

- Zjedz jeszczę troszeczkę- poprosił, pokręciłem przecząco głową.- Kochanie, jeszcze tylko troszkę.

Chciałem zejść z jego kolan, ale trzymał mnie mocno. Bałem się, że wykorzysta mój czuły punkt. Nagle poczułem język na obojczyku. Przesunął nim do karku, gdzie zostawił malinkę. Sapnąłem cicho, ale robiąc to otworzyłem usta. Wtedy Dominik włożył mi widelec do ust. Połknąłem jedzenie i spojrzałem na niego zły. Mężczyzna zachichotał i puścił mnie, a ja poszedłem na górę, by dokończyć obrazek. Mimo, że uważam, iż nie mam talentu malarskiego efekt końcowy mojej pracy był zniewalający. Była to kartka świąteczna. Na pierwszej stronie widniał rysunek, na którym stałem ja z Dominikiem obok choinki. Szatyn miał na sobie czapkę świętego mikołaja, zielony sweterek z bałwankiem oraz niebieskie dżinsy. Uśmiechał się pokazując zęby i przymrużając swoje brązowe oczy. Natomiast ja miałem czarne rurki, czerwony sweter z reniferem, a na mojej głowie były jelenie różki. Miałem wyraz skrępowania na twarzy, a palce mojej prawej dłoni były spelcione z palcami lewej dłoni Dominika. Koło nas stała choinka. Na tej ilustracji znajdowaliśmy się w salonie. Na drugiej stronie były życzenia świąteczne, które napisałem specjalnie dla Dominika. Mam nadzieję, że mu się spodoba.

612 słów

Krótki, wiem, sorcia. Teraz czas na ważne info:

Będzie część druga, mam już nawet pomysł. Teraz potrzebuje waszej pomocy, napiszcie w komentarzu imię dla ukesia i imię seme.

Typ samotnikaWhere stories live. Discover now