16.

5.8K 392 136
                                    

Teraz odp na pytania!

Do Aleksandra:
Będziesz moją świnią?

ALEKS: Hę? Próbowałeś mnie obrazić? Nie rozumiem...

Jaki masz talent? Do czego masz talent?

ALEKS: J-ja nie mam talentu. *wyszeptał zmieszany i opuścił głowę*

DOMINIK: Jak to nie? *objął go ramieniem i wyszczerzył się* Z pewnością ma talet do języków, pisania wierszy i rysowania. Resztę talentów odkryję później. *uśmiechnął się wymownie i dwuznacznie*

Do Dominika:
Nie zostawisz Aleksa za kilka lat?

DOMINIK: A dlaczego miałbym to zrobić? Kocham go.

Do matki Aleksandra:
Dlaczego pani jest suką?

MATKA: Nie jestem suką! Dzisiejsi gówniarze nie mają szacunku do starszych!

ALEKSANDER: A niby kto nas wychował? *warknął sarkastycznie*

Ile pani waży?

MATKA: Nie powinno cię to interesować! *autorka posyła jej grożące spojrzenie* 120 kilogramów.

TERAZ ROZDZIAŁ!!

Aleksander

Obudziłem się w środku nocy, czując dziwne, ale znajome uczucie. Podniosłem się na łokciach i spojrzałem w dół. Westchnąłem i wstałem. Podszedłem do drzwi i zacząłem je otwierać. Zaskrzypiały przeraźliwie.

- Gdzie idziesz?- zapytał Dominik.

- Do łazienki- odpowiedziałem i wyszedłem, kierując się do wyżej wymienionego pomieszczenia.

Całe szczęście, że odkąd "biorę" leki Dominik nie zamyka drzwi na klucz. No właśnie, leki. Przed mężczyzną udaję, iż połykam tabletki, jednak tak naprawdę później je wyrzucam. Przecież nic mi nie jest. Zamknąłem drzwi na klucz i spojrzałem na wybrzuszenie w bokserkach. Już od dawna nie miałem tego problemu, co się ze mną dzieje? Dotknąłem się przez bokserki, jednak to nie był zbyt bardzo dobry pomysł. Od razu nawiedziły mnie wizje z momentu, gdy mój ojczym... Nie. Nie mogę. Jeden problem zniknął, lecz zjawił się drugi. Czułem jakbym przeżywał ten koszmar od początku. Brzydziłem się sobą. Klęknąłem nad muszlą i włożyłem dwa palce do gardła. Zwymiotowałem. Siedziałem chwilę na podłodze zaciskając powieki i ciężko oddychając. Nagle usłyszałem pukanie.

- Aleks? Wszystko okej?- zapytał Dominik przez drzwi.

- Tak- odparłem.

Umyłem ręce, po czym wyszedłem. W przedpokoju dwudziestolatek zatrzymał mnie, łapiąc za ramię.

- Co się stało?- spytał.

- Nic- odpowiedziałem i szarpnąłem się.

On jednak mi nie uwerzył. Odwróciłem się do niego i popatrzyłem wyczekująco.

- Słyszałem, że wymiotowałeś- wyznał i chciał dotknąć mojego policzka, ale się odsunąłem.

- To przez te lekarstwa- skłamałem, ale nie patrzyłem mu w oczy.

- Kłamiesz. Aleks, okłamujesz mnie- stwierdził i położył dłoń na moim ramieniu.

- N-nie dotykaj mnie.- zaprotestowałem i strzepnąłem jego dłoń.

Typ samotnikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz