Część 9

191 13 2
                                    

JACK POV

Młody Turner, wściekły wyszedł z kajuty, ale po Arianie nie było śladu. Przywołałem do siebie chłopaka, którego powodem złości byłem JA. Od razu domyśliłem się o co mogło pójść. Kazałem Gibbsowi przejąć ster i zbiegłem do ukochanej. Siedziała na podłodze w kajucie, cała zalana łzami. Czym prędzej uklęknąłem przy Arianie i przytuliłem ją do siebie.

-Spokojnie- głaskałem ją po włosach i delikatnie nami kołysałem. Żona wtuliła się we mnie i wypłakiwała się w mój tors.- Przyrzekam, że zabiję tego gnojka- powiedziałem, wyobrażając sobie Turnera, który ląduje w morzu. Ariana odsunęła się trochę ode mnie i spojrzała prosto w oczy. Przyłożyłem dłoń do jej delikatniej skóry na twarzy i otarłem jej łzy, spływające po policzkach. Kobieta uśmiechnęła się ponuro i ponownie wtuliła się w mój tors. Po jakimś czasie usłyszeliśmy głośne huki dochodzące z pokładu. Oboje wybiegliśmy zobaczyć co się stało. Okazało się, że wpłynęliśmy w sam środek sztormu.

-Świetnie -mruknęła poirytowana Ariana.-RUSZAĆ SIĘ SZCZURY LĄDOWE!- wrzasnęła, poganiając załogę.- DO MASZTU! STER NA PÓŁNOC!- zawołała do AnnyMarii, spoglądając na mój kompas. Zacząłem się śmiać.- A KAPITAN ,jeżeli zaraz nie weźmie się do roboty, to nie zobaczy mnie przez kolejny tydzień- warknęła idąc na górę. Wiedziałem, że nie wytrzymam już bez niej dłużej niż dzień, a groźba TYGODNIA brzmiała o wiele gorzej. Prędzej ukochana córka gubernatora straciłaby życie, niż została uratowana! O to jak na poczciwego pirata działa ciemnowłose babsko o ciele bogini.- RUSZYSZ SIĘ WRESZCIE SPARROW?!- zawołała mnie w końcu.

-CHCĘ CI PRZYPOMNIEĆ, ŻE TO RÓWNIEŻ TWOJE NAZWISKO!- odkrzyknąłem, chcąc dopiec żonie. O dziwo udało mi się to, bo speszona brunetka zajęła się tyraniem załogi.

Na wzburzonych wodach || ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now