6 rozdział

3.9K 138 6
                                    

Yeonrin

Wróciłam do domu dopiero koło 21, dobrze zrobił mi ten dzień. Oczyściłam myśli, uporządkowałam wszystko w głowie. Wchodząc do domu nie spodziewałam się takiego powitania. W salonie czekała na mnie moja mama, mój tata, Hobi i moja siostra. Widziałam po ich minach, że są źli, zdziwiło mnie to. Przecież nigdy nie zwracali na mnie zbyt dużej uwagi…
- Gdzie byłaś?! – krzyknęła mama i podeszła do mnie. Ale mój ojciec ją złapał, miałam wrażenie że chciała mnie uderzyć.
- Uspokój się, musimy z nią na spokojnie porozmawiać. Nie wskórasz nic siłą – powiedział mój ojciec do matki. Tylko tak naprawdę on był zawsze po mojej stronie.
- Nic mi nie jest. Musiałam odpocząć i wybrałam się w kilka miejsc, żeby się pouczyć – powiedziałam – A teraz chcę w końcu iść spać, także dobranoc – ruszyłam w stronę pokoju.
Gdy szłam do pokoju usłyszałam, że ktoś za mną idzie, odwróciłam był to Hobi.
- Hobi, przepraszam Cię ale porozmawiajmy jutro, okej? Jestem naprawdę zmęczona – powiedziałam, a on mnie przytulił.
- To ja przepraszam, nie kłóćmy się już więcej dobrze? – zapytał a ja skinęłam głową – W takim razie do jutra, przyjdę po Ciebie – powiedział.
- Będę czekała, pa! – odpowiedziałam i weszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, rozebrałam się i poszłam pod prysznic, cieszyłam się, że mam swoją własną łazienkę. Po prysznicu wskoczyłam w wygodne ciuch i położyłam się do łóżka. Dziś znakomicie radziłam sobie z ignorowaniem Jungkooka, mam nadzieję, że jutro będzie jeszcze łatwiej. W sumie znam go krótko, to nie powinno być trudne. Włączyłam telefon i zobaczyłam pełno nieodebranych połączeń od mamy, taty, Hobiego i Jungkooka… Napisał nawet wiadomość, żebym się odezwała, ale skasowałam ją i jego numer też. Odłożyłam telefon i spokojnie zasnęłam z nadzieją na lepsze jutro.

******

Obudziłam się przed budzikiem, od razu wstałam i poszłam do łazienki zrobić poranną toaletę, ubrałam się i zeszłam na dół napić się kawy.
W domu był spokój, pewnie siostra jeszcze śpi a rodzice są już w pracy. Gdy schodziłam po schodach ktoś zapukał do drzwi, może to Hobi. Otworzyłam drzwi i zobaczyła Jungkooka, nie czekając na zaproszenie wszedł do domu, był zły. Miałam nadzieję, że szybko go spławię, nie miałam ochoty na rozmowy z nim…
- Co chcesz? Nie mam czasu na rozmowy, zaraz muszę wychodzić do szkoły – rzuciłam od niechcenia i czekałam na jego odpowiedź.
- Gdzie byłaś wczoraj cały dzień? – syknął.
- Odpoczywałam od świata, a teraz idź już. Nie mam czasu – odpowiedziałam, a on podszedł do mnie i złapał mnie za ręce.
- Dlaczego mnie spławiasz? Zrobiłem coś? Tęskniłem… - powiedział smutno. To co powiedział było bardzo miłe, martwił się. Ale czy naprawdę się martwił, czy tylko udawał? Puściłam jego ręce i cofnęłam się.
- Daj sobie spokój Jungkook, to nie ma sensu. Nie jestem zainteresowana Tobą – powiedziałam i wskazałam na drzwi – Idź już.
- Co się stało? Dlaczego uważasz, że to nie ma sensu? Przecież dobrze się razem bawimy – powiedział patrząc mi w oczy, jego wzrok był taki intensywny, że czułam jak pali mnie w środku.
- Mam ważniejsze sprawy, niż umawianie się z Tobą. Ja nie pasuje do Twojego świata, a Ty do mojego – odpowiedziałam, a on spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł trzaskając drzwiami.
Oparłam się o ścianę i chwilę przy niej stałam. Poczułam pustkę, myślalał, że spławienie Jungkooka to najlepszy pomysł. Ale teraz już nie wiedziałam czy na pewno dobrze zrobiłam. W sumie szybko odpuścił, więc nie zależało mu tak bardzo na mnie. Mogłam teraz skupić się na nauce i swojej przyszłości.
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę, usiadłam przy stole i w tym samym momencie weszła do kuchni moja siostra, spojrzała na mnie z pogardą.
- Cześć – powiedziała od niechcenia, spojrzałam tylko na nią i nic nie odpowiedziałam – Coś Ty taka małomówna? Czyżby Kookie kopnął Cię w dupę? – zapytała i zaśmiała się.
- To ja kopnęłam jego, jest teraz Twój. Droga wolna, powodzenia – powiedziałam i wyszłam z kuchni. Nie mogłam z nią przebywać w tym samym pomieszczeniu, była dla mnie taka wredna, nawet nie wiedziałam dlaczego. Kiedyś miałyśmy ze sobą dobry kontakt. Później było coraz gorzej. Bolało mnie to, ale tyle razy już próbowałam z nią pogadać, ale olewała mnie.
Wyszłam z domu i poczułam orzeźwiające powietrze, przystanęłam na chwilę i napawałam się tym.
- Co robisz? Medytujesz? – zapytał Hobi, otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się na jego widok.
- Ten dzień jest dziś cudowny, może po szkole pójdziemy na spacer we czwórkę? Dawno nigdzie nie byliśmy razem – zapytałam a Hobi podskoczył i ochoczo skinął głową.
- Idealny pomysł, może skoczymy na lody. Znam fajne miejsce – powiedział i złapał mnie za rękę – A teraz chodź pomęczyć się trochę w szkole.

******
Dzień w szkole zleciał bardzo szybko, cały dzień nie widziałam Jungkooka. Wydaje mi się, że albo dobrze mnie unikał, albo nie przyszedł dziś do szkoły. W sumie nie powinno mnie to interesować, to nie mój interes.
Wyszłam ze szkoły i zobaczyłam moją ekipę, szybko do nich podeszłam.
- Idziemy? – powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Tak! – krzyknęli wszyscy razem i ruszyliśmy w stronę parku.

- Jak z Jungkookiem? – zapytał Namjoon.
Bałam się tego pytania, ale nie chciałam niczego przed nimi ukrywać, więc opowiedziałam im całą historię, a oni uważnie mnie słuchali.
- Może powinnaś dać mu szanse? Może nie jest taki jak uważa Twoja siostra – powiedziała Lisa – Ja tam wierzę w takie rzeczy – kontynuowała, ale Hobi jej przerwał.
- Lisa, to nie jest książka. Ja tam jednak uważam, że Yeonrin dobrze zrobiła – powiedział – Lepiej nie ryzykować, on jest nieobliczalny.
- Mówisz tak tylko dlatego, że Yeonrin Ci się podoba – powiedziała Lisa, a wszyscy razem ze mną stanęliśmy w szoku. Nie wierzyłam co ona powiedziała, to na pewno nie była prawda.
- Oszalałaś! To tylko moja przyjaciółka, uspokójcie się – powiedział Hobi i się zaśmiał. Ulżyło mi, nie chciałam, żeby robił sobie jakieś nadzieje. Był dla mnie jak brat, nie wyobrażałam sobie związku z nim.

W parku było dużo ludzi, wszyscy byli szczęśliwi, spędzali czas ze znajomymi. Szliśmy spacerkiem w stronę lodziarni, śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Czułam się z nimi dobrze, aż nagle Namjoon mnie szturchnął i wskazał ręką w kierunku ławki. Popatrzyłam się i zobaczyłam, że siedzi tam Jungkook. Odnosiłam wrażenie, że albo jest zły albo smutny, głowę miał spuszczoną. Zrobiło mi się go szkoda, coś musiało się stać skoro siedział sam.
- Idź do niego – powiedział po cichu Namjoon, popatrzyłam na niego i już miałam powiedzieć, że nie, ale nie dał mi dokończyć – No idź, przecież wiem, że chcesz. Przyjdź później do nas – powiedział i poklepał mnie po plecach.
Nie wiem czy to dobry pomysł, ale ruszyłam w kierunku Jungkooka. Usiadłam obok niego, nie spojrzał nawet na mnie, czułam się niezręcznie. 
- Co się dzieje? – zapytałam a on szybko podniósł głowę i spojrzał na mnie zszokowany.

ZakładWhere stories live. Discover now