10 rozdział

3.4K 116 3
                                    


 

Wybiegłam na zewnątrz i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu. Nie wiem co we mnie wstąpiło, czułam mętlik w głowie. Ten cały plan odnośnie Kooka, to najgorszy pomysł na jaki mogłam wpaść... Dlaczego nie pozwoliłam zająć się nim komuś innemu? Z dnia na dzień coraz ciężej było mi na sercu, że tak okropnie go traktuje. Byłam egoistką, nie tylko krzywdziłam Jungkooka ale też mojego chłopaka. Który pomimo tych ciemnych interesów kochał mnie, zawsze był i wspierał. A ja tylko ostatnio go okłamuję... Jednym rozsądnym rozwiązaniem będzie jak przerwę tą szopkę, zapomnę o JK i będe dalej żyła z Ji Yongiem. Nie miałam innego wyjścia, nie mogłam porzucić wszystkiego dla nowo poznanego chłopaka, którego darzyłam jakimś uczuciem, sama nie umiałam tego określić, ale ciągnęło mnie do niego. A to było bardzo złe, znów musiała wrócić zła Yeonrin. Yeonrin która w dupie ma wszystkich i wszystko, która kocha Ji Yonga i tylko on się w jej życiu liczy. 

Usiadłam na ławce, nawet nie wiedziałam gdzie dokładnie jestem, poczułam na swojej twarzy łzy, tak bardzo chciało mi się płakałać. Ale to było najlepsze wyjście z tej chorej sytuacji. Postanowiłam, że chwilę posiedzę tutaj, poukładam wszystko w głowie i gdy będę gotowa zadzwonię do Ji Yonga i z nim porozmawiam. Miałam już gdzieś to, że pewnie już wie o moim dzisiejszym kłamstwie, miałam gdzieś to że znów będzie się wydzierał. Chciałam poprostu zamknac już pewnien rozdział w moim życiu. Miałam nadzieję, że jak go zamknę to poczuje się lepiej, musiało być lepiej...

***

- Dlaczego znów mnie okłamałaś?! - krzyknął wkurzony Ji Yong - Aż tak ci ze mną źle?! 
- Niech Jungkookiem zajmie się ktoś inny, ja już nie chcę mieć z nim nic wspólnego - powiedziałam, ignorując jego poprzednie krzyki. Podszedł do mnie i spojrzał na mnie pytająco, chociaż w jego oczach dalej widziałam złość.
- Dlaczego? Zrobił Ci coś? - zapytał już spokojnie. Nie wiedziałam co mu mam odpowiedzieć, nie mogłam mu powiedzieć prawdy.
- Nic mi nie zrobił. Ale nie chcę już brać udziału w tych twoich łapankach, zajmuj się tym sam, proszę Cię. To zaczyna mnie niszczyć - powiedziałam błagalnym głosem i wpuściłam głowę. Ji Yong przytulił mnie mocno i pocałował w czubek głowy. Zdziwiło mnie to, myślałam, że znów zacznie krzyczeć, złościć się.
- Masz rację mała, nie chcę Cię w to mieszać. Już wystarczająco mi pomogłaś - odpowiedział i znów pocałował mnie w głowę - Od dziś Suga ogarnie tego małolata i każdego innego kolesia.
- Ciiii, ja już nic nie chcę o tym wiedzieć - powiedziałam i rozpłakałam się, DG gdy to zobaczył to zlapal mnie w objęcia i zaniósł na kanapę. Posadził mnie na swoich kolanach, a ja wtulilam się w jego szyję. 
- Mała co się z Tobą dzieje? Martwię się - powiedział i przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Poprostu chcę być normalną nastolatką, chodzić do szkoły, kłócić się z rodzicami, mieć chłopaka z którym jestem szczęśliwa, a nie zamartwiać się całymi dniami kogo by tutaj znów zbajerowac, żeby mój chłopak był zadowolony. Masz tylu ludzi, a ja już nie chcę nic o tym wiedzieć. Rób to co robisz ale z dala ode mnie. Jeżeli tego nie akceptujesz to... Musimy się rozstać - powiedziałam a on zesztywniał słysząc moje ostatnie słowa. Spojrzał na mnie, w jego oczach była miłość a jednocześnie strach.
- Nie mogę Cie stracić, zrobię tak jak chcesz - słysząc to co powiedział dałam mu buziaka i znów się w jego wtulilam - Mam pieprzona słabość do Ciebie - powiedział, a ja się zaśmiałam. Miał rację, był groźny, zły i niebezpieczny ale przy mnie zamieniał się w ciepłą kluchę. 
- Dziękuję i przepraszam za dziś - powiedziałam.
- To ja przepraszam, że nie zwróciłem wcześniej uwagi na twoje uczucia. Myślałem tylko o sobie. Musisz dziś wracać na noc do domu? 
- Muszę, widzimy się jutro - powiedziałam, pocałowałam go w usta - Odwieź mnie do domu - skinął głową i ruszyliśmy w stronę wyjścia.

Suga
Leżałem właśnie na kanapie i oglądałem jakiś durny horror. Korzystałem z czasu wolnego, ostatnio miałem go mało. Non stop szkoła i praca dla Ji Yonga. Cieszyłem się, że mam z tej roboty taka dobrą kase, inaczej nie pchałbym się w to gówno. Chociaż z dnia na dzień zacząłem traktować tych wszystkich ludzi jak swoją rodzinę. Nie tylko zastraszaliśmy ludzi, zabijaliśmy ale też spędzaliśmy ze sobą naprawdę dużo czasu, graliśmy w różne gry, imprezowaliśmy.
Nagle zawibrował mój telefon, spojrzałem na wyświetlacz 

Od: Szef
Przyjedź do mnie, jest sprawa.

Nie lubiłem dostawać takich wiadomości, z jednej strony bałem się o co chodzi, czy coś zawalilem, ale nic sobie takiego nie przypomniałem. Wstałem z kanapy, założyłem bluzę i szybko ruszyłem w stronę domu G Dragona.

***
- Od dziś Yeonrin nie ma nic wspólnego z naszą robotą. Masz ją chronić tak jak robiłeś to wcześniej ale nie masz jej informować o niczym co dotyczy naszej roboty. Rozumiesz? - zapytał szef i upił kolejny łyk whisky.
- Tak szefie, a co taka nagła zmiana? - zapytałem, chociaż dobrze wiedziałam, że i tak mi nie odpowie. Taki właśnie był Ji Yong, konkretny, tajemniczy, groźny. Ale pomimo wszystko ufałem mu i szanowałem.
- Pamiętasz tego kolesia z klasy Yeon? - zapytał a ja skinąłem głową, że tak - Odkręć tą całą szopkę i powiedz mu, że chcę żeby dla mnie pracował. Koniec zbędnego pierdolenia, chcę go już.
- Mam mu powiedzieć całą historię? O zakładzie, o Yeonrin? 
- Tak, ma ją znienawidzić. Chcę, żeby już nigdy więcej się do niej nie odezwał. Ona jest moja i nie lubię jak ktoś chce zabrać coś co należy do mnie - powiedział - Możesz już iść, załatw to do jutra i daj mi znać jak już to zrobisz.
- Dobrze szefie - powiedziałem i wyszedłem.

Byłem w szoku, ciekawiło mnie to co się takiego stało, że aż tak szef nie chcial żeby jego laska miała kontakt z JK. Porozmawiam później z Yeonrin, pewnie wszystko mi wyjaśni. Bałem się rozmowy z Kookiem, polubiłem tego typa, a teraz gdy dowie się całej prawdy to nie tylko znienawidzi Yeonrin ale zapewne i mnie. Trudno, musiałem się z tym liczyć, tu chodziło tylko o pracę i mam nadzieję, że zgodzi się na to wszystko. Postanowiłem załatwić to od razu, napisałem smsa do Kooka i ruszyłem w stronę parku, miałem nadzieję, że zjawi się tam.

                                 ***
- Możesz mi powiedzieć co było tak ważne, że musiałeś mi powiedzieć to akurat teraz a nie jutro w szkole? - zapytał JK gdy usiadł obok mnie na ławce.
- Im szybciej dowiesz się prawdy tym lepiej - powiedziałam i spuściłem wzrok, myślałem, że będzie to łatwiejsze ale myliłem się.
- Jakiej prawdy? O co chodzi? - zapytał.
- Ten cały zakład to jedna wielka bzdura. Wymyśliliśmy to razem z Yeonrin, ja i jej chłopak. Który jest moim szefem, idealnie pasujesz do tej roboty.
- Co? Czekaj, Yeonrin ma chłopaka?! - zapytał i wstał z ławki.
- Tak, który jest moim pracodawcą. Ale to nie jest istotne, wymyśliłem ten zakład tylko dlatego żebyś zbliżył się do Yeonrin, ona miała Cię w sobie rozkochać i zmusić do pracy. Ale chyba coś się stało i jednak szef zdecydował, że to ja mam Cię wprowadzić w ten świat.
- Co ty pierdolisz?! Jaki świat?! Zrobiliście ze mnie idiotę i jeszcze chcesz żebym pracował dla jakiegoś frajera?! Jesteście wszyscy pojebani - krzyknął i już odwrócił się żeby iść.
- Zaczekaj, nawet nie wiesz co to za praca, zastanów się, możesz dobrze zarobić. A Yeonrin i tak masz pewnie w dupie, więc nie ma żadnego problemu. Nie dramatyzuj - powiedziałem a on znów odwrócił się w moją stronę. Był wkurwiony, widziałem to w jego oczach.
- Skąd możesz widzieć co czuje do Yeonrin?! Nie jesteś mną - ostro odpowiedział, a ja się zdziwiłem, czyżby zakochał się w niej? To nie wróży niczego dobrego.
- Skup się, ona ma chłopaka. Nic z tego nie będzie, kocha go. A teraz zastanów się czy chcesz pracować dla niego?
- Co to za praca? - zapytał.
- Powiem Ci ale od teraz nie możesz nikomu o tym wspomnieć, dobra? - zapytałem a on skinął głową - Ścigamy, nękamy, zabijamy ludzi, którzy zadarli z G Dragonem. On jest naszym szefem, on wydaje rozkazy, a my mamy zrobić co nam karze. Jest z tego naprawdę dobry hajs, więc dobrze się zastanów. Przecież wiem, że podobało by ci się to, więc? - spojrzałem na niego a ona stał w szoku, nie umiałem nic wyczytać z jego miny. Miałam nadzieję, że się zgodzi. 
- Zabijać?! I Yeonrin też to robi?! - krzyknął.
- Zamknij się, nie krzycz. Nie robi tego, w sumie to od teraz już nic nie ma z tym wspólnego. Zabijamy tylko w ostateczności, więc wyluzuj - odpowiedziałem.
- To jest pojebane, muszę to przemyśleć. A przede wszystkim pogadać z Yeon - powiedział i znów chciał odejść ale zlapalem do za ramię.
- Nie idź do niej, trzymaj się od niej z daleka. Unikaj jej, tak będzie najlepiej. 
- Zgadzam się, będę dla niego pracował - odpowiedział, a ja odetchnąłem z ulgą.
- Jutro dogadamy resztę, mam nadzieję, że spodoba Ci się ta robota - powiedziałem i poklepałem go po ramieniu. Odsunął się i spojrzał na mnie złym wzrokim.
- Zgodziłem się, ale od teraz nasz kontakt będzie ograniczał się tylko do rozmawiania o pracy - powiedział i odszedł.
Poczułem się źle, myślałem, że jednak nie będzie aż tak zły na mnie. Ale trudno, ważne, że się zgodził. Wyciągnąłem telefon i napisałem smsa do szefa. 

Do: Szef
Zgodził się.

Od: Szef
Jutro Taeyang spotka się z nim i omówią wszystko. Dzięki.

ZakładWhere stories live. Discover now