Rozdział 1. Dash, nie pomagasz...

927 45 17
                                    

{Pov. Applejack}

Szłam właśnie korytarzem szkoły i kierowałam się na dziedziniec naszej placówki. Jestem Applejack Smith, jakby kto pytał. Mam około 170 cm wzrostu, może mniej. Mam długie, prawie po pas blond włosy... Aaaa z resztą jak ktoś chce się dowiedzieć kim jestem to niech po prostu obczai króryś z filmów "Equestria Girls" opowiadających o mnie i moich przyjaciółkach. No to ten, to my, ale młodsze, heh.. Ja obecnie mam 17 lat, dziewczyny podobnie. No, w każdym razie szłam korytarzem szkoły. Byłam ubrana w czarną bluzkę na ramiączkach, na tym miałam czerwoną koszulę plus ciemne jeansy z dziurami. Dodatkowo miałam też czarne vansy i kowbojski kapelusz.
Więc jak mówiłaaaaam szłam szybko korytarzem szkoły. Umówiłam się z moją najlepszą przyjaciółką, Rainbow Dash przed szkołą, żebyśmy mogły razem wrócić. Rzeczywiście już tam była. Pomachała do mnie z daleka i zaczęła iść w moim kierunku. Zatrzymałam się kawałek przed nią, po czym ona mi dorównała. Na przywitanie pocałowałyśmy się w policzki. Taki dziwny zwyczaj wymyślony przez Rarity. By "kruszyć bariery fizyczne". Nie unikam buziaków bo się wstydzę tylko.. po prostu nie są w moim guście. I oczywiście musiały mi się pojawić rumieńce, u licha! Wtedy usłyszałam zachrypnięty głos mojej przyjaciółki.

-Ooo AJ, jesteś rumiana! Jak dorodne jabłuszko. Chcesz buziaczka od swojej najlepszej, heheh? -Zażartowała.

Mi zrobiło się dziwnie gorąco na te słowa. Sama była spalona na gębie jak burak, ale do cwaniakowania jest pierwsza.

-Chodź, Dash, bo nam autobus zwieje -Spróbowałam zmienić temat i udało mi się.

-Ok, ok, idę. -Podniosła swoją torbę treningową i poprawiła plecak.

-Pomóc ci? -Spytałam się jej nie odrywając spojrzenia od naszej trasy. Była po treningu więc napewno była zmęczona.

-Dzięki, AJ, dam radę. -Powiedziała niezbyt pewnie i niechętnie uniosła torbę.

Widziałam, że nie miała siły jej nieść, ale gdzieżby się przyznała. Złapałam więc za pasek torby. Wciąż gapiłam się przed siebie, więc przypadkiem położyłam swoją rękę na jej ręce. Z głupia zerknęłam na nią. Zarumieniła się. Poczułam ciepło na policzkach i już wiedziałam, że w tej kwestii nie jest sama. Po dłuższej chwili tęczowowłosa wzięła swoją rękę nerwowo się śmiejąc. Ja podniosłam torbę jedną ręką, a drugą potarłam piekące policzki ze wstydu. Następnie obie ruszyłyśmy do niewielkiego szkolnego busa.

W pojeździe usiadłyśmy prawie na końcu. Ja zajęłam miejsce przy oknie, a Rainbow Dash obok.

-No i jak na treningu? -Zaczęłam rozmowę. Postawiłam torbę sportsmenki na podłodze pojazdu między nogami.

-Było genialnie, Applejack! Mam chyba jakiś lepszy dzień dziś! -Rainbow z wyraźnym ożywieniem zaczęła mi opowiadać.

Patrzyłam na nią i słuchałam co mówiła z uwagą. Jest niesamowita i nie potrzebuje do tego szczęśliwych dni. Oczywiście nie jest bez wad, no ale wszyscy je mamy.
Gdybym tylko... mogła spędzać z nią trochę więcej czasu... Gdybym tylko mogła.. Wtedy chwyciłam jej rękę. Ona popatrzyła na mnie wyrwana z opowiadania mi o swoim udanym meczu.

-Applejack..? -Spytała wyraźnie niepewnie, a na jej policzkach pojawiły się spore rumieńce... no, albo mi się wydawało, czasem potrafię być ślepa jak kura.

-Em...e... Chciałam powiedzieć, że cieszę się, że miałaś udany dzień -Zestresowana powiedziałam niewiele myśląc.

-Ale.. Applejack, mówiłam teraz o obiedzie... Fajna z ciebie słuchaczka hah

-Mówiłam ogólnie! -Powiedziałam ciut za głośno, u licha.. no i zabrałam swoją dłoń.

-Spoko, nic nie mówię. Wszystko w porządku? Dziwnie się ostatnio zachowujesz...

EqG: AppleDash - Klucz Do Serca /ZAWIESZONE/edytowaneWhere stories live. Discover now