Rozdział 12. Początki rywalizacji

225 20 35
                                    

{Perspektywa Applejack}

Od pierwszej lekcji jazdy konnej mojej i Dash minął już tydzień. Zaplanowałyśmy, że będę ją szkoliła dwa razy w tygodniu, w poniedziałki, bo wtedy kończymy wcześniej lekcje niż zwykle i w piątki lub soboty po południu. Dzisiaj akurat był piątek i nadszedł czas na kolejną lekcję.

Było popołudnie i postanowiłyśmy zrobić sobie małą przerwę od treningu. Podjechałyśmy na koniu pod mój dom. Dashka była chyba pierwszy raz w życiu tak chętna do nauki, a co najlepsze przy koniach czuła się już na tyle spokojnie i pewnie, że bez problemu mogłam ją z nimi zostawić samą, podczas gdy ja pędem udałam się do domu po potrzebny prowiant na nasz mały piknik.

Zbliżyłam się prędko do lodówki by wyjąć schłodzone napoje. Jednocześnie sięgnęłam sprawnie pod ladę i wyciągnęłam wiklinowy, piknikowy koszyczek. Cicho nucąc otworzyłam go i zapakowałam pare potrzebnych rzeczy dla mnie i dla Rainbow. Gdy koszyk był gotowy, wyciągnęłam z szafy niezbyt gruby, ale sporych rozmiarów koc w jabłka i szybko rzuciłam wzrokiem na telefon. Jednak zamiast sprawdzić godzinę, moją uwagę przykuła moja tapeta, a mianowicie my z Rainbow na koniu. Ja siedziałam za nią, a ona przede mną z krzywo założonym kapeluszem i lekko spanikowaną ale zdeterminowaną miną. Trzymała lejce konia i moją rękę jednocześnie. Hah, pamiętam to, pierwsza lekcja, była zestresowana, ale za wszelką cenę uparła się że sama będzie kierować koniem.. to skończyło się na trzymaniu mnie i lejców jednocześnie... ehh moja Dashcia.. Uśmiechnęłam się do siebie i ostatecznie rzuciłam okiem na godzinę. Po kilku chwilach zabrałam wszystko i ruszyłam do przyjaciółki.

Zamknęłam drzwi domu i z szerokim uśmiechem na twarzy udałam się w kierunku w którym zostawiłam Dashkę. Było to tuż za rogiem werandy domu. Zamknęłam oczy i rzuciłam wesoło

-Jestem, Dash! Wzięłam dla ciebie twoje ulubione...-Na koniec mój głos zawachał się i ucięłam zdanie, ponieważ moim oczom ukazały się bujne i kręcone, różowe włosy Pinkie Pie.. ym..

-O, hej, Applejack! -Imprezowiczka także mnie zauważyła.

W tym momencie, koń, którym jeździłyśmy (nie był to Kolorado bo uznałam, że lepiej będzie jak Dash zacznie naukę na mniejszym) odsunął się lekko i odsłonił mi cały widok na moje przyjaciółki. Nie powiem, zaintrygował mnie. Pinkie Pie, odrobinę niższa i o bardziej zaokrąglonej budowie niż Dash, stała przed nią i ściskała jej obie dłonie. Rainbow natomiast wyglądała na mocno zmieszaną i rumieniła się. Z jakichś nieznanych dla mnie przyczyn poczułam dziwne ukłucie w sercu i żołądku. Głos odrobinę mi uwiązł w gardle. Nim spostrzegłam różowowłosa pojawiła się obok mnie i zaglądała do mojego koszyka.

-Uu! -Pisnęła zachwycona i wywlekła ze środka pare cynamonowych ciastek

-Tia, poczęstuj się.. -Wychrypiałam chcąc brzmiąc miło, ale nie wiem czemu lekko zirytowało mnie jej zachowanie... Zdziwiło mnie to, ponieważ nigdy nie przeszkadzały mi takie akcje i chętnie się z nią wszystkim dzieliłam... W tym momencie wróciło do mnie wspomnienie tych paru momentów, gdy byłam świadkiem jej interakcji z Dash... Cofam to, dzieliłam się wszystkim, ale nie będę się dzielić każdym... Znaczy nie w tym sensie o jaki wygląda, że chodzi tej maniaczce słodyczy. Coś mi mówi, że moja kochana kuzynka ma coś więcej niż zwykłą przyjaźń do Rainbow Dash...

Zanim spostrzegłam Pinkie zakosiła mój koszyk co przywróciło moje zmysły do normalności. Uniosłam brew i chrząknęłam, ale różowa nie zareagowała. Zarzuciłam koc na siebie i podeszłam do Dash, mijając zajadającą przysmaki Pie.

-Ym, Rain'? Co Pinkie tu robi..? Heh..? -Podrapałam się po karku i zrozumiałam jak durnie to zabrzmiało

-W zasadzie to ciężko stwierdzić.. Nagle się pojawiła.. -Mruknęła Dash nerwowo i rzuciła wzrokiem na naszą przyjaciółkę.

EqG: AppleDash - Klucz Do Serca /ZAWIESZONE/edytowaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz