Rozdział 13. Mini rewolucja ciuchowa Sunset

189 19 61
                                    

{Perspektywa Applejack}

Sobotniego popołudnia wpadła do mnie Sunset. Akurat wtedy, gdy miałam zamykać drewniane wrota stodoły, niespodziewanie ni stąd ni zowoąd wyskoczyła zza budynku i żwawo się do mnie zbliżyła.

-Heja, Jack! -Sprzedała mi przyjacielskiego kuksańca i zanim zdążyłam odpowiedzieć, ognistowłosa zgrabnie wykonała gwiazdę na trawie.

-Hej -Odparłam zmęczona, przy okazji jeszcze zamykając drzwi - Jak tam? -Otarłam pot z czoła i otrzepałam dłonie o siebie

-A spoko, w zasadzie to same nudy i szukam zajęcia -Kiedy mówiła, skinęłam jej głową na leżącą obok łopatę, sygnalizując by na nią uważała. Ta kiwnęła lekko głową trajkocząc dalej - Mam nadzieję że nie jesteś jakoś bardzo zajęta?

-Jasne, że nie -Westchnęłam i zdjęłam rękawice sadownicze -Akurat skończyłam

-Świetnie! -Dziewczyna zerwała się z podłoża i niechcący nadepnęła na przyrząd, który chwilę temu upuściłam przy swoich nogach. Ten, wyprostował się jak strzała i walnął ją prosto w czoło.

Pomogłam jej wstać na co ona skrzywiła się i rozmasowała obite miejsce

-Tak, tak, wiem.. Ostrzegałaś.. Ale nic nie mów uh... -wydukała speszona

-Nie powiem -odpowiedziałam i czule pocałowałam ją w czoło. Uśmiechnęłam się zaczepnie.

Ta spojrzała na mnie swoimi jasnymi, morskimi oczami i zarumieniła się lekko.

-Hah, Sunset, kołku, tylko nie mów, że ci mózg obiło, jak kiedyś po siatce na wuefie? -Zachichotałam i szturchnęłam ją czule

-Ggah -Oprzytomniała po chwili
-Działa jeszcze lepiej po tym uderzeniu -Odcięła mi się -W ogóle, jest festyn przy rynku, idziemy? Będzie fajnie, różne przysmaki, koncerty.. rozerwiesz się trochę, bo jak narazie chodzisz jak byś miała kij w tyłku - Odcięła mi się poraz kolejny z dużym rozbawieniem

-Hahahhh.. taaa.. -Zachichotałam ironicznie - Starczy mh.. -westchęłam zgryźliwie - Po prostu mam dużo pracy.

Sunset totalnie zignorowała moją wypowiedź i uniosła brew spoglądając na mnie sponad ekranu telefonu.

-Dash dodała zdjęcie z Pinkie Pie -Mruknęła ognistowłosa i popatrzyła na swojego lizaka, którego memlała odkąd przyszła

-Co? -Podeszłam do niej blisko by widzieć- Umh.... -Początkowo udając że nic mnie to nie rusza, zacisnęłam pięści i kapelusz osunął mi się na oczy

-Są na festynie -odparła spokojnie i leniwie Sun, po czym poprawiła mi kapelusz

-Idziemy! -Odparłam zawzięcie i pociągnęłam przyjaciółkę do domu.

***

{Perspektywa Sunset Shimmer}

-Odkąd przyszłam minęły dwie godziny, no wybieramy się jak sójki za morze -Mruknęłam oblizując drugiego lizaka

-Zrzędo jedna -Wydukała Applejack usiłując wcisnąć na siebie dawno małe jeansy- Ty przez ten czas mogłabyś się przygotować trzy razy! I tak się skończy na tym, że będę na ciebie czekać! -Burknęła bez wydechu i akurat strzelił jej guzik od spodni.

-Ugh!! -Przyjaciółka warknęła w niebo głosy i siadła twardo na fotelu biurowym ze spodniami założonymi odrobinę za kolana.

-Jeju, jaka jestem gru.. -Już miała palnąć najczęściej używaną przez siebie głupotę, kiedy brakło mi cierpliwości i wstałam zabierając głos
-Stara, weź się w garść, nie jesteś gruba -Poprawiłam patyczek od lizaka

EqG: AppleDash - Klucz Do Serca /ZAWIESZONE/edytowaneWhere stories live. Discover now