16 (CB)

1.8K 165 19
                                    

wspomnienie

Ich spotkanie mogło wydawać się przypadkowe, ale jeden z nich miał to już kompletnie zaplanowane. Felix jak zawsze ustawił się ze swoim sprzętem malarskim w stałym miejscu pod małym sklepem spożywczym, do którego czasem wstępował by kupić sobie coś do picia. Lubił tę część miasta, pełno ludzi kręciło się wokół, ale to nie przypominało mu chaosu. Zawsze wśród tłumów widział jakiś schemat, który próbował uwiecznić na swoich obrazach. Był jednak amatorem, o wielkiej wyobraźni oraz wrażliwej duszy, ale nadal tylko początkującym. Nikt nie interesował się jego malunkami, bo wydawały się zwykłe i niczym niewyróżniające. Oprócz jednej osoby.

Felix jak zawsze przed rozpoczęciem pracy pił poranną kawę i obserwował budzące się miasto. Uśmiechnął się do siebie, gdy podszedł do niego mały chłopiec, obserwujący go dużymi oczami. Od kiedy pamiętał miał ogromną słabość do dzieci i musiał się powstrzymać by nie wziąć szkraba na ręce. Rozejrzał się w poszukiwaniu rodziców chłopca, ale nikt wokół nie zwracał na nich specjalnej uwagi, więc musiał im jakoś uciec.
- Hej - wyszczerzył zęby w uśmiechu - Co tutaj robisz?
- Wujek Changbin powiedział, że mam podejść i opowiedzieć ci o nim same miłe rzeczy - odparł maluch, a Felix wytrzeszczył oczy.
- Co ty mówisz, Jisung! - znikąd pojawił się czarnowłosy chłopak, zatykając swojemu podopiecznemu buzie - Nie mam pojęcia co mu przyszło do głowy, naprawdę - spojrzał na Felixa z kamienną twarzą, ale rumieńce zdobiące jego policzki skutecznie burzyły jego surowy mur. Lee zaśmiał się uroczo i poczochrał dzieciaka po miękkich włosach.
- Na pewno nie o to twojemu wujkowi chodziło - powiedział czule, a potem przeniósł wzrok na czarnowłosego - Uważaj na niego, bardzo dużo osób się tu kręci, więc łatwo stracić kogoś tak małego z oczu.
- Jestem już duży! - oznajmił obrażony Jisung - Mam całe 6 lat!
- Masz rację, przepraszam - Felix zacichotał cicho - Więc to ty powinieneś uważać, żeby wujek ci się nie zgubił.
- Będę ostrożny! - zasalutował stanowczo, a chłopcy jednocześnie parsknęli śmiechem.
- Jestem Changbin - przedstawił się opiekun Jisunga, wyciągając rękę w stronę blondyna - Miło mi cię poznać.
- Felix - potrząsnął dłonią chłopaka i przez chwilę ja przytrzymał, zachwycając się miękkością skóry czarnowłosego - Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem.
- Trudno żebyś mnie zapamiętał, skoro codziennie kręci się tu tyle osób - Changbin ukucnął przy Jisungu i powstrzymał jego ciekawską rączkę przed próbą zaburzenia jej w fioletowej farbie - Ciebie za to nie sposób nie zauważyć.
- Oh - Felix zawstydził się lekko - Wyglądam jak bezdomny, przesiadując tu całe dnie, co?
- Nie, nie, nie to miałem na myśli! - Bin gwałtownie zaprzeczył - Po prostu się wyróżniasz i nie sposób przejść obok ciebie obojętnie.
- Dziękuję - podrapał się z zakłopotaniem po karku - Ale jakoś nikt oprócz ciebie tak nie uważa.
- Ludzie nie zauważają piękna dopóki nie podetknie się go im pod nos - spojrzał blondynowi w oczy i uśmiechnął się uroczo - Ale ja widzę.
Felix na chwilę stracił całą swoją pewność siebie i poczuł jak fala gorąca przechodzi przez jego ciało. Nikt nigdy nie zwrócił na niego w żaden sposób uwagi, a Changbin dostrzegł nie tylko jego, ale także jego wizję, którą Lee najbardziej chciał przekazać.
- Namaluj dla mnie dzisiejszy zachód słońca - odezwał się znowu czarnowłosy, podnosząc się z kucek i chwytając Jisunga za rękę - A jutro przyjdę tu znowu.

I zniknął w tłumie, zostawiając znieruchomiałego chłopaka za sobą.

Żaden zachód słońca już nie wyszedł spod pędzla Felixa tak pięknie jak tamten.

I'll leave | Hyunlix&ChanglixWhere stories live. Discover now