27

1.4K 125 23
                                    

Obudziło go delikatne muskanie, które czuł na swojej ręce. Uchylił powieki, mrugając nimi powoli i ujrzał Changbina, który juz nie spał. Leżał, oparty o lewą rękę, a drugą dłonią delikatnie wybijał rytm na skórze Felixa, który tylko on słyszał w swojej głowie. Lee przez chwilę mu się przyglądał w ciszy, podziwiając pojawiające się refleksy na włosach chłopaka dzięki promieniom słońca, aż w końcu poczuł, że drętwieją mu nogi, zgięte w dziwny sposób. Wyprostował się, przeciągając i ziewając głośno, a potem spojrzał z uśmiechem na obserwującego go Bina.
- Dzień dobry - wychrypiał, głosem jeszcze głębszym niż zawsze z powodu niedawnej pobudki. Seo poczuł, że przechodzą go od tego dreszcze, bo mimo, że słyszał to prawie codziennie to nadal nie mógł się przyzwyczaić.
- Hej - przysunął się bliżej i złożył na ustach Felixa dłuższy pocałunek, bez udziału języka. Byli po prostu blisko, tak jak oboje lubili najbardziej. Lee chwycił go ręką w pasie i przytulił do siebie, a Seo objął go ściśle za brzuch. Wydawało się, jakby nic nie było w stanie ich odkleić. Jednak dzwoniący telefon starszego sprawił, że oboje jękneli z zawodem w tym samym czasie.
- Musisz? - smutny wzrok Felixa tak chwycił Bina za serce, że miał ochotę wyrzucić irytujące urządzenie przez okno i wrócić do tulenia się na całą resztę dnia, ale wiedział, że po prostu nie może.
- Muszę - westchnął i wysunął się spod kołdry, siadając z boku i odbierając telefon. Lee nie słuchał o czym rozmawia, bo to zawsze była praca, której Seo niedawno się podjął. Poprzednia nie dawała mu takich zarobków, jakie chciał. Żyli w małym mieszkaniu i ledwo starczało im na rachunki, ale spędzali ze sobą o wiele więcej czasu, za czym Lix bardzo tęsknił. Wolał żyć tam i musieć odmawiać sobie rzeczy, ale mieć Bina na co dzień, niż żyć na wyższym poziomie, ale bez niego. Oparł się o prawą rękę i przyglądał nagim plecom swojego ukochanego, zauważając, że znowu schudł. Gdy starszy skończył rozmowę Lee przysunął się do niego i położył dłoń na jego wystającym kręgosłupie.
- Przemęczasz się - powiedział z wyraźną troską w głosie.
- Nic mi nie jest - odparł Seo, uśmiechając się krzywo - To tylko chwilowe, wiesz o tym.
- I tak mi się to nie podoba - usiadł i otulił zimne ciało chłopaka kołdrą - Znikasz mi w oczach.
- Nigdy ci nie zniknę - odpowiedział czarnowłosy i poczochrał Felixa po włoskach - Obiecuję, że będę o siebie bardziej dbać, ale teraz naprawdę muszę iść.
- Zrobię ci śniadanie do pracy! - Lee wypadł nagle z łóżka, czując jak rośnie mu entuzjazm - Dostaniesz tyle kanapek, że od razu wrócą ci kilogramy!
Bin zaśmiał się z rozczuleniem.
- Okej, ale najpierw się ubierz, bo sam zaraz zachorujesz - pouczył go, a Lee grzecznie wsunął na siebie dresy i bluzę, a potem popędził w podskokach do kuchni.
Changbin siedział jeszcze przez chwilę w tym samym miejscu, wpatrując się w drzwi, którymi wyszedł jego ukochany. Nagły smutek złapał go za gardło, powodując rosnącą tam gulę. Nie wyobrażał sobie, że mógłby go stracić. Nie przeżyłby tego. Sprawa z Hyunjinem przywołała tą całą zazdrość sprzed paru lat oraz niepokój, który zawsze odczuwał, gdy tamci ze sobą przebywali.

Ale przecież wszystko będzie w porządku?

I'll leave | Hyunlix&ChanglixWhere stories live. Discover now