#Zabawa na Hoth- masakra

34 7 13
                                    

No witam! Dzisiaj napiszemy wam dwie inne wersje, bo obie nie mogłyśmy się zdecydować. Obie z nas chciały mieć inną. To na koniec rozdziału proszę, żebyście nam napisali, którą wersję wolicie i tą wybraną będziemy kontynuować, a ta druga pójdzie w zapomnienie😉. Liczymy na was.
Pierwsza wersja.
Hux
Siedziałem już w transportowcu razem z Poe znaczy Iszerem. Ale jak to możliwe, że przeszedł na ciemną stronę mocy? Co tu się stało? Jak widać dużo mnie omineło. Siedziałem w statku chciałem go zapytać, ale nie wiedziałem jak zacząć. Spojrzałem na niego. Siedział spokojnie gapiąc się w gwiazdy. Był w czarnym stroju podobnym do Rena, ale bez peleryny. Do pasa miał przypięty miecz świetlny. Wyglądał trochę słabo. W sumie nie dziwie się po tych torturach, wdzieraniu się do umysłu i jeszcze to szkolenie na Rena. Słyszałem, że to szkolenie jest strasznie ciężkie. Po tym wszystkim co mu zrobiliśmy nie mógł tak po prostu przejść na naszą stronę. Coś musiało się wydarzyć, ale co?
- Cześć- zacząłem.
Naprawdę Hux?! cześć?! Na tyle cię stać?! Poe odwrócił się do mnie i nie pewnie odpowiedział.
- Cześć.
- Czemu?- spytałem.
- Czemu co?
- Czemu przeszłeś na naszą stronę po tym co ci zrobiliśmy?
- Długa historia.
- Mamy czas.
Poe spojrzał na mnie dziwnie.- No co?
- Co tak nagle zaczeło cię obchodzić moje życie? Nie wiem czy pamiętasz, ale chciałeś mnie zabić.-uśmiechnąłem się lekko ma myśl naszej zabawy w kotka i myszkę.
- Tak, ale teraz jesteś po naszej stronie i co szkodzi?
- No dobra...- zaczął Poe, ale wylądowaliśmy i musieliśmy wyjść. Wyszliśmy i naszym oczom ukazała się zniszczona baza rebeliantów.
- Uciekli.- powiedział Poe kopiąc gruzy.
- Tak, ale ktoś zniszczył im bazę. Kto?
- Może tylko chcą, żebyśmy tak myśleli.
- Może, ale się trochę rozejrzymy.-wtedy oberwałem śniegiem ulepionym w kulkę.
- Kto to rzucił!?- obejrzałem się, a za mną stał Poe i jakiś szturmowiec. Poe wskazał na szturmowca.
Poe
Rzuciłem Huxa śnieżką, a ten się odwrócił i spytał kto to był, a ja zwaliłem na szturmowca obok mnie.
Hux tylko skarcił go rozgniewanym spojrzeniem, a ja zaśmiałem się cicho. Potem zrobiłem jeszcze jedną śnieżkę i znów rzuciłem w Huxa, żeby trochę ochłonął. Ten już cały czerwony ze złości spojrzał na cały oddział i chciał zacząć swój wykład. Wszyscy stali i nie mogli nawet drgnąć ze strachu. Kiedy Hux już otworzył usta. Rzuciłem mu prosto w twarz śniegiem. On wypluł śnieżkę i spojrzał na mnie rozgniewany.
Cały oddział zaczął się cicho śmiać, a ja jedyny tarzałem się na ziemi ze śmiechu.
- To wcale, a wcale nie jest śmieszne!
- Uspokój się, musiałem cię trochę ochłonąć.- opanowałem się trochę.-Bo byś roztopił Całe Hoth.
- O ty! Tak się bawimy?! Dobra chcesz wojny to wojnę dos..- Hux nie dokończył, bo jakiś szturmowiec rzucił go śnieżką.
- Słyszeliście! Generał Hux wyzwał nas na wojnę! Pokażemy mu co to znaczy wojna na Śnieżki! Połowa oddziału jest moja, a połowa twoja Hux.- uśmiechnął się Poe.
- Ale...
- Czy ja słyszę ale?! Czy kompania Armitage Huxa się poddaje?!
- Nigdy! -krzyknął dumnie Hux wstając z ziemi.
- Moja armia! Przygotować się! Zaczynamy na raz!
- Na stanowiska!- krzyknął Hux, który przyjął to śmiertelnie poważnie. Szturmowcy byli tym zdziwieni, ale też rozbawieni. Nie zawsze zdarza im się porzucać śnieżkami i to jeszcze w tak wielkim towarzystwie na Hoth. To miła rozrywka, żeby oderwać się od tej całej wojny. Myślę, że nie tylko mi się to podoba.
- Dwa!
- Śnieg w gotowości?- zapytał Hux.
-Tak jest sir Dziadek mróz!-odpowiedział oddział nie przyjaciela.
- TRZY!!!- krzyknąłem, a wtedy rozpoczeła się największa bitwa na śnieżki. Wszyscy bawiliśmy się jak małe dzieci! Nie było kogoś kto nie oberwał śnieżką!
Rey
Poe podał stare miejsce bazy z czasów kiedy Leia była jeszcze młoda. Mam nadzieję, że jak nic tam nie znajdą to, żeby nic mu nie zrobili. Długo nie wracali ze swojej misji trochę się zmartwiłam.
Poe
Wojna trwała już kilka godzin. Byłem cały mokry zresztą jak Hux.
- Dziadku mrozie!- krzyknąłem do Huxa. Tak nazywała go jego kampania.
- Święty.- splunął.
Staliśmy na przeciw siebie jak kowboje w westernie. Którzy mają do siebie strzelać w południe, ale u nas był późny wieczór. Do okoła nas stali szturmowcy i rytmicznie uderzali stopami o ziemię. Było zimno i prawdopodobnie jak wrócimy do bazy wszyscy będziemy chorzy, ale co z tego?! Mieliśmy w dłoniach jedną doskonale uformowaną śnieżkę i tylko jeden strzał. Nadszedł ten czas. Żołnierze obu armii ucichli, a ja z Huxem unieśliśmy śnieg. To zdecyduje, które wojsko wygra. Miałem już prawie rzucił, ale Hux wyjął blaster i strzelił w ruiny starej bazy rebelii , które się na mnie zawaliły i nie umożliwiły wyjście, bo stałem blisko bazy.
Hux
- Już po świętach. -powiedziałem zdmuchując dym unoszący się z blastera.
- Zniszczył pan święta!!!
- Generale! Co pan zrobił!?- krzyknął jeden ze szturmowców-To była tylko zabawa!
- Na moc! Co ja zrobiłem?! -dopiero do mnie dotarło co zrobiłem. Rzuciłem się na ruiny i zacząłem szukać Poego. Za bardzo się wciągnąłem.
- Poe!- szukałem go w gruzach. Inni zrobili to samo. A już zaczełem go lubić. Jako sit Poe jest całkiem fajny. Wszyscy byliśmy przemoknięci do suchej nitki i było nam strasznie zimno, ale i tak dalej szykaliśmy.
Kylo Ren
Gdzie oni są?! Tak to jest jak wysyłasz nowego na pierwszą misję. A może Hux za to się obraził i dlatego tak długo nie wraca? Niech cię Huuux!!!
Hux
Przekopaliśmy się już do środka bazy. Rozglądałem się szukając Poego. Co ja zrobiłem!?
- On nie żyje!- padłem na kolana i zacząłem płakać. Wszyscy szturmowcy zdjeli hełmy i trwali w ciszy. Potem usłyszałem. Jak ktoś cicho nuci:
- Pada śnieg...
- Poe!- krzyknąłem. Zobaczyłem jego nogę wystającą spod jakiegoś żelastwa.- Tam jest!- szturmowcy ściągneli żelastwo i tam był Poe! On żyje!
- No mróz pokazałeś klasę.-uśmiechnął się słabo. Był ranny. Medycy wzieli go na nosza, bo sam nie był w stanie chodzić. Hux... Coś ty narobił?! Byliśmy już wszyscy w statku. Poszedłem do skrzydła szpitalnego zobaczyć co u świętego. Leżał na łóżku szpitalnym.
- I jak się czujesz?- spytałem nie pewnie.
- Jak sopel.
- Przepraszam no wiesz za to, że ogarneła mnie rządza zwycięstwa i za wszelką cenę chciałem zwyciężyć.
- Spoko nie trafisz na czarną listę Mikołaja.
- Serio?
- W natępnym roku jak będziesz grzeczny! Mróz!- zaśmiał się.
- Święty nie bądź taki!- udałem oburzonego.
- Dobra może za 2 lata nie dostaniesz węgla.- zaśmiał się.
- Za co?
- Za próbę  morderstwa i przekabacenia Świętego, a Mikołaj nie idzie na takie układy.- znowu się zaśmiał, ale potem zaczął kaszleć.
- Poe? Poe wszystko gra?
- Tak już w porządku.- powiedział po chwili, a ja dla pewności poszedłem po lekarza. Potem go (lekarza) spytałem:
- I co znim jest?
- Stłuczone żebro, narazie nie może chodzić i jest trochę osłabiony. Narazie musi odpocząć.
- Rozumiem.- powiedziałem i zajrzałem przez szybę do lecznicy. Poe zasnął. Poszedłem do centrum statku. Załoga czekała na informacje o naszym poszkodowanym. Nie tylko ja zdążyłem go polubić.
- Jest z nim lepiej.- powiedziałem. Ucieszyli się na tą informację. Ale nie do końca była zgodna z prawdą. Wróciliśmy do bazy w środku nocy. Czekali na nas Rey i Ben. Ona też przeszła na ciemną stronę. Hmm pewnie dla Kylo. Wyszedłem ze statku. Byłem cały mokry.
- Hux co się stało?!- krzynął Kylo, a ja w tej  chwili dostałem olśnienia.
- Przecież ja dla ciebie nie istnieje! -pobiegłem do swojego pokoju jak najszybciej się dało.
Kylo Ren
Jak ten rudzielec mnie wkurza! Rey zaśmiała się. Ja rozwcieczony pobiegłe za nim.
Rey
Jak ja nie mogę z tych dwóch! Po chwili się ogarnełam i zobaczyłam jak niosą Poego na noszach. Podbiegłaś do niego.
- Poe? Co mu się stało?
Medycy zanieśli go do lecznicy, a lekarz mi powiedział co z nim jest.
Druga wersja
Hux
Wyszliśmy ze statku. Pierwsze co zobaczyliśmy to ruiny bazy rebelii.
- No cóż zpóźlniliśmy się- stwierdził sith.
- Podejrzane to trochę
- Oj Hux dla ciebie wszystko jest podejrzane. Wiesz co jest podejrzane? Ta strzałka na śniegu, która karze nam wejść do środka tych ruin.
- No masz rację. To jest podejrzane.
Poe, sorry Iszer czy jak to tam było poszedł za strzałką. Poszedłem za nim.
- Co ty robisz?
- Chcę to sprawdzić.
Weszliśmy do środka i zaczęliśmy się rozglądać. Rozdzieliliśmy się. Chciałem coś do niego jeszcze powiedzieć, ale ciekawość o co chodzi z strzałkami była większa i wkrótce zapomniałem, co chciałem mu powiedzieć. No cóż bywa. Nagle usłyszałem głos Iszera, który mnie wołał. Pobiegłem zobaczyć o co chodzi. Chłopak pokazał mi palcem napis na skrzydle zepsutego statku. Napis prawdopodobnie był napisany krwią wampy. Brzmiał: Zabawa dopiero się rozpoczyna. Przestraszyłem się, ale ukrywałem ten strach. Nagle usłyszeliśmy silniki statku. O nie.. Nie mówcie mi, że te pół główki odlatują bez nas... A jednak odlecieli, zostawiając nas na Hoth... Na Hoth! Na tej zamarzlinie, żebyśmy pomarzli... Nie no dam im taki wykład, że zapamiętają go na długo... Ja im pokażę...
- Poe, eeee to znaczy Iszer o co tu chodzi?
- Nie wiem tego. Myślałem, że ty będziesz wiedział. A gdzie nasz statek?
- Ci głupcy odlecieli bez nas!!
- Ku*wa .
- No i co robimy?
- Mam plan.
- Jaki?- spytałem odwracając się w jego stronę.
- Taki.- rzucił we mnie śniegiem, to znaczy śnieżką.
- Nie no ja ci dam
I tak zaczęła się wojna na śnieżki między nim, a mną. Potem schowałem się za ścianą, to znaczy za rozwalonym statkiem. Takie ruiny to naprawdę świetne miejsce na taką zabawę.
Poe
Schował się, ale ja i tak go dorwę. Zacząłem się skradać, gdy nagle usłyszałem krzyk rudego. Co się stało? Pobiegłem szybko zobaczyć czemu drze mordę. Zastałem go leżącego pod fragmentem statku. Wskazywał na coś palcem. Spojrzałem w tamtą stronę. Zobaczyłem nasze podobizny z materiału przekute mieczem świetlnym, który zrobiony był z metalu i był czerwony. Dziwne. W miejscu wbicia miecza kukły były posmarowane krwią wampy. To coś dziwnego. Dotknąłem pasa, by zobaczyć czy nadal mam tam miecz. Ufff był.
- Musimy się stąd zmywać- stwierdził Hux.
- Masz blaster?
- Jeszcze tak, a ty miecz?
- Też.
No to się wpakowaliśmy w niezłe bagno. Tylko kto by się chciał nas pozbyć i skąd wiedział, że tu będziemy? Dziwne rzeczy się tu dzieją.
- Nawiedzone Hoth XD- stwierdził Hux.
- No..
Hux
Boję się tego, co może się stać. Ale nie mogę tego okazać Iszerowi. Jeszcze będzie się berechtał jak Kylo Ren...
Poe
Boję się strasznie tego wszystkiego, co się tu dzieje, ale nie mogę tego okazać, bo jeszcze nie wiadomo jak by na to zareagował Hux. Jeszcze by sobie pomyślał, że jakimś tchórzem jestem czy czymś tam nie wiadomo czym. Nagle rozległ się śmiech. Czyjś szyderczy śmiech. Przypominał mi śmiech jakiejś chorej wariatki.
- Słyyyyszysz?- spytał Hux, jakby mu się wydawało, że tylko on to słyszy.
- Taak - odrzekłem, starając się brzmieć naturalnie, ale chyba nie wyszło.
Śmiech nadal nie ustawał...
Hux
- Kto tu jest? Wyjdź i pokaż się, jeśli nie jesteś tchórzem!!
Hux, głupku, co ty robisz? Nie wywołuj wilka z lasu..
- Skoro chcesz mnie zobaczyć musisz wytężyć wzrok- rzekł głos, kobiecy..
- Hux...-zaczął Poe, ale nie dokończył, bo poleciał do góry.
Zawisł jakby w powietrzu, a z jego pasa wyleciał jego miecz, który się włączył.
- Wyjdź i walcz na równi bez głupich sztuczek!!!
Iszer natychmiast upadł na ziemię wraz z mieczem, który spadając wyłączył się... Pobiegłem do niego. Usłyszałem szyderczy śmiech, tej wariatki. Na szczęście nic mu nie było. Odetchnąłem z ulgą. Chłopak wziął swój miecz do ręki i wstał.
- Pokaż się wiedźmo!!!- krzyknął.
- Wyjdź i walcz tchórzu!!- warknąłem. Tak wiem, że to ona, ale chcę ją bardziej zezłościć, mówiąc "tchórzu" i przy okazji nie wiem czy się to odmienia... Nagle przed nami stanęła eee.. faktycznie jakaś wiedźma. Miała na głowie pełno bardzo ognisto-rudych loków, a na ustach przesadzona czerwona szminka. Była ubrana w czerwono-czarny kombinezon. W ręce miała zapalony czerwony miecz świetlny. Poe też włączył swój miecz, a ja wyjąłem blaster.
- Czego od nas chcesz?- spytał Iszer.
A ja usiłowałem sobie przypomnieć skąd ją kojarzę. Bo kojarzę ją skądś, ale pojęcia nie mam skąd.
- No właśnie czego? Skoro masz czerwony miecz to chyba jesteś po naszej stronie, co?- spytałem.
Ta wariatka jedynie się złowieszczo zaśmiała. Serio mam już tego dość.
Iszer
Hux dobrze gada. Skoro ma czerwony miecz to powinna być po ciemnej stronie mocy, czyli z nami. Ej Poe, co ty gadasz? Nigdy nie będę na ciemnej, ale teraz jestem. Eee nie ważne..
- Powiedz czego chcesz albo zamilcz na wieki- rzekł rudy. Przy okazji fajna odzywka. Muszę zapamiętać i ją kiedyś wykorzystać, np. przy Rey albo generał Lei, albo przy Kylo.
- Coś ty Hux dzisiaj taki odważny? Pamiętasz mnie?
- Eee.. Hux wiesz o czym ona mówi?- spytałem go, a on celował blasterem w jej głowę. Przy tym miał dziwny wyraz twarzy. O co tu chodzi? Hux ją zna?
- Nie znam cię wiedźmo- rzekł Hux, ignorując moje pytanie.
- Dobra chcesz coś od Huxa, ale czego ty chcesz ode mnie? Co ja ci takiego zrobiłem?- spytałem.
- Poe Dameron. Kapitan Poe. Armitage Hux. Generał Hux. Nic już nie pamiętacie chłopcy? Coś kiepską macie pamięć.
- Może  ją nam odświeżysz?- spytałem z sarkazmem- Kim ty w ogóle jesteś?- dodałem.
- Osobą, której będziecie się bać.
Nagle wiedźma gdzieś znikła. A Hux strzelił w miejsce, gdzie wtedy stała. Spojrzałem na niego.
- No co? Taki odruch- wzruszył ramionami.
Hux
Nagle usłyszeliśmy statek. Wyjrzałem zobaczyć jaki to statek. Ja nie wierzę. Te pół główki wróciły.
- No wreszcie wrócili- usłyszałem głos Poego.
- Dobrze, że w ogóle wrócili.
- No.
Poszliśmy do statku. Jeszcze obejrzłem się za siebie. Zobaczyłem pocisk lecący w Iszera. Popchnąłem go na śnieg, przy czym sam oberwałem w prawy bok. Upadłem na śnieg. Z boku leciała krew.
Iszer
Popchnął mnie. Spojrzłem na niego. Leżał na śniegu we własnej krwi. Ocalił mnie. Dlaczego?
- Hux!!
Zaraz też przybiegli szturmy. Wzięli go do statku. Obejrzałem się za siebie. Zobaczyłem tą wariatkę, śmiejącą się złowieszczo... Wziąłem duże działko i wystrzeliłem w nią. Drugi szturm zrobił to samo. Po chwili ja i trzech innych strzelaliśmy w nią. Huxa już nie było. Był w statku. Postanowiłem skończyć to raz na zawsze.
- Wstrzymać ogień i poczekać na mnie!- rozkazałem.
- Tak jest sir.
Pobiegłem w stronę ruin z włączonym mieczem w ręku. Zabiję ją!! Byłem już w środku, no tak jakby. Usłyszałem jej wredny śmiech.
- Wyjdź wiedźmo!!! Wyjdź i walcz. Jak szalona kobieta z mężczyzną!!
- Stęskniłeś się?
- Wyjdź wreszcie!! Giń poczwaro!- zacząłem strzelać blasterem we wszystkich kierunkach.
- Oj uważaj, bo prawie byś mnie trafił.
- O to chodzi!!
Usłyszałem jej głupi śmiech.
Nagle ona stanęła przede mną. Strzeliłem w nią blasterem, chcąc to skończyć, ale blaster się zaciął i wydobył z siebie tylko dym. Ona się zaśmiała.
- Mam dość tego śmiechu. Walcz!- rzuciłem blaster i zacząłem bić się z nią na miecze.
Moja pierwsza walka po ciemnej stronie mocy się rozpoczęła. Nagle ona się przybliżyła. Chciałem ją odepchnąć, ale przypomniałem sobie, że nie mam mocy. No, ale jak na pilota całkiem nieźle mi idzie obsługa z mieczem...
Nie wiem co się nie udało, ale za chwilę leżałem na śniegu, chroniąc się jedynie mieczem. Jej miecz był na moim. To była niewygodna pozycja.
- Ej Stella!!
Odwróciliśmy się w stronę głosu. Spojrzałem tam. Stała tam dziewczyna o niebieskich włosach i błękitnych oczach. Miała białe pasemki i biały miecz świetlny. Wow ładna całkiem. Chyba Stella zostawiła mnie i odwróciła się w stronę dziewczyny.
- Jeszcze ciebie tu brakowało...
Obie były przygotowane do walki. Wow. Ja nadal sobie leżę podczas gdy one się tłuką na miecze.
- Uciekaj!!- krzyknęła wreszcie niebieskowłosa.
Nie miałem zamiaru uciekać. Wstałem i przyłączyłem się do ich walki. Wyraźnie wygrywaliśmy, gdy nagle wiedźma rzekła:
- Jeszcze się spotkamy.
A potem znikła. Wow.
- Kim jesteś?- spytałem tej, co została.
- Miałeś uciekać, a nie się przyłączać. To moje porachunki.
- Odpowiedz na pytanie.
- Wtedy sobie pójdziesz?
Pokiwałem głową na tak.
- Mówią na mnie Dalia.
- Chodź ze mną.
- Do Najwyższego? W życiu. Tam nie lubią. Tak samo jak w Ruchu Oporu.
- Czemu?
- Miałeś już iść. Dobra muszę iść. Pa.
- Czekaj - chwyciłem ją za nadgarstek - Spotkamy się jeszcze?
- Na pewno.
Dziewczyna poszła, a ja wróciłem niechętnie do statku. Chciałem ją zabić, ale nie wyszło. Na pewno jeszcze to zrobię. Strzeż się Stella Iszera. Haha...O nie, co we mnie wstępuje? Nie nic..

Ok, teraz wasza kolej. Ogólnie było tak, że ja trochę zaczełam ten rozdział, a potem zaczełyśmy się zażarcie kłócić o tą zabawę na Hoth. Obie miałyśmy dość fajny pomysł i w końcu postanowiłyśmy zrobić dwie wersje. Proszę o odzew z komentarzach, bo musimy wiedzieć jak dalej pisać. Bardzo gorąco dziękujemy! Do nexta!😁

Star Wars Historie...Where stories live. Discover now