20. Wielka Zmiana

125 12 3
                                    

Obudziłam się dziś o 4.52 z dziwnym uczuciem w gardle. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam krwią. Umyłam twarz i zamaskowałam oznaki zmęczenia i złego samopoczucia. Zeszłam na dół i przygotowałam sobie i Tobyemu goferki. Reszcie nie miałam siły. Zachowywałam się gorzej niż baba z okresem. Zaczęłam nucić sobie jakąś smutną piosenkę(w mediach Sad Story). Udekorowałam gofry bitą śmietaną z truskawkami. Zjadłam swoją porcję, a porcję Tobsona postawiłam na jego części stołu. Poszłam na górę i przebrałam się w mój nowy outfit. Włosy pomalowałam na ogniście rudy kolor. Ubrałam czarną bluzkę typu hiszpańska,  spodnie z dziurami i czarny berecik. Postanowiłam, że teraz będę zabijać nałogowo. Ale najpierw podkręcania włosy.

POV. TOBY

Obudziły mnie odgłosy dochodzące z pokoju Maddie. Weszłem do jej pokoju. To co tam zastałem zamurowało mnie totalnie. Mad całkowicie się zmieniła . Rzadko kiedy się malowała. Tylko raz widziałem ją z makijażem - wczoraj. I czemu taki strój?  Nie powiem ładny, ale o co chodzi? Po pokoju, zwykle zadbanym teraz walały się różnego rodzaju bronie. Podeszłem do pistoletu leżącego na czarnej komodzie umiejscowionej niedaleko okna. Były tam napisane dwie litery. N i B. Były namalowane krwią. Nie wiem czyją, ale myślę, że nie jest to jej krew. Pewnie jej ofiary. Sądząc po kolorze dopiero wróciła z polowania. Podeszłem do niej i przytuliłem. Odwzajemniła uścisk i powiedziała:
- Zrobiłam ci Śniadanko.
- A dokładniej?
- A jak myślisz?
- Gofry?!
- Tak.
- Juhuuuuu ! Ale czemu jesteś taka smentna? Coś cię trapi?
- Nie.- powiedziała i odwróciła głowę.
- Wiem, że coś ci jest.
- Nie.
- Mi możesz wszystko powiedzieć.
- Nie powiesz Slendermanowi?
- Nie.
- Dziś wymiotowałam. Krwią.

POV. MADDIE

Zdziwił się na moje słowa. Przytulił się do mnie.
- Jeśli zdarzy się tak jeszcze raz poinformuj mnie.- powiedział
- Dobrze.
- A teraz idę na śniadanie. Pa.
-Pa.- powiedziałam I zaczęłam dalej oznaczać moją broń. Gipsy (powraca po długiej nieobecności ) potarła łebkiem o moją nogawkę. Pogładziłam ją po główce. Sięgała mi do piersi. Jej łuski połyskujących w świetle dnia. Spojrzałam jej w oczy. Usłyszałam głosik nastolatki;
~Nie martw się.
~ Kim jesteś-pomyślałam
~Mówisz mi Gipsy.
~ To jakiś żart Slendermana, czy co?
~ Nie to ja- "powiedziała" Gipsy i trąciła mnie łebkiem.
~A aaa... Wiesz czemu tak się czuję?
~ Tak. Jesteś w ciąży.
~ To wiem, coś jeszcze?
~Dawno nieużywane moce zanikają. Musisz ich używać przynajmniej raz w tygodniu. A dzięki temu, że jestem z tobą mogę utrzymać jedną, twoją najlepszą moc. Wybrałam ogień, ale do jutra musisz go użyć i zmienić postać.
~ Dobrze wiedzieć. Choć. Poznasz teraz Slendermana.
~ To dla mnie zaszczyt.
Poszliśmy długim korytarzem. Na końcu weszłyśmy na poddasze i zapukaliśmy do drzwi. Usłyszałam proszę i weszłam. Usiadłam przy biurku i powiedziałam o tym co usłyszałam od Gippi. Papcio zanotował wszystko w zeszycie i kazał mi odmaszerować. Poklepałam Gipsy po plecach na co ta usiadła i "powiedziała" abym ją dosiadła. Usiadłam na jej grzbiecie, na co ona wydała cichy pomruk i pogalopowała po schodach w stronę salonu.

Podobało się? To już 20! Dzięki za przeczytanie i pa.

Tyci problem...\\\ Ticci Toby Love story[Zawieszone]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ