Część 56 - Zniknięcie cz.3

1.4K 58 22
                                    

- Kuba kto to może być? - zapytała Lena, po tym jak sama trochę ochłonęła, po rozmowie z porywaczem.

Spojrzałem na nią ze smutkiem.

- Prawdę mówiąc nie mam pojęcia - mruknąłem. Ten fakt najbardziej mnie przerażał, że nie wiedziałem kim jest ten mężczyzna i do czego jest zdolny. Podniosłem się z krzesła.

- Przepraszam Lena, ale idę do siebie, jak byś coś wiedziała to daj mi proszę znać. 

Mijał dzień, a ja nie otrzymałem więcej telefonów. Siedziałem w biurze, czekając na jakiś przełom, ale on nie nadchodził. Byłem potwornie zmęczony i od rana nic nie jadłem, nie byłem zresztą w stanie. Położyłem głowę na biurku i czułem, że usypiam. 

Obudziła mnie czyjaś ręka na moim ramioniu. -Kuba, tak nie można, chodź odwiozę cię do domu - usłyszałem głos Olgierda.

Podniosłem na niego wzrok.- Dzięki, ale nie wracam do domu, nie dam rady tam przebywać bez Natalii, po tym co się stało.

Olo pokręcił głową. - To chodź jedziemy do mnie, Łucja przygotowała kolację i prześpisz się u nas.

- Nie chcę wam sprawiać kłopotu - rzuciłem.Olgierd się uśmiechnął.-To żaden kłopot, jesteś naszym przyjacielem. No już wstawaj i idziemy - zagestykulował ręką.

Wstałem i ruszyłem za kolegą. Po dwudziestu minutach byliśmy u niego. Łucja wcześniej dzwoniła, więc już się nas spodziewała.Przywitała się ze mną i uścisnęła mnie.

- Część Kuba, wszystko będzie dobrze zobaczysz - wyszeptała. 

- Dziękuję wam za to, że mnie przygarneliście na noc - odpowiedziałem.

Zjedliśmy wspólnie kolację w salonie, a później Łucja rozłożyła dla mnie kanapę. Położyłem się choć wydawało mi się, że nie zmrużę oka, to zmęczenie wzięło górę i zanim się obejrzałem usnąłem.

Rano obudził mnie dzwonek telefonu. Szybko odebrałem połączenie, nie patrząc na ekran. 

- Witam ponownie - odezwał się ten sam, znany mi już ze wczoraj głos.

Postanowiłem być tym razem spokojnieszy podczas rozmowy, choć szarpały mną skrajne emocje.

- Witam, czy mogę porozmawiać z moją żoną? - zapytałem z nadzieją.

- Nie - rzucił krótko - za to jak chcesz ją jeszcze zobaczyć żywą, to przyjdź o dziesiątej, ale sam bez obstawy twoich koleżków, na ogródki działkowe przy ulicy .... 15. Tylko pamiętaj żadnych sztuczek - dodał.

-Dobra - odpowiedziałem krótko, a rozmówca się wyłączył.

 Była dopiero siódma. Nawet się nie zorientowałem, kiedy w pokoju pojawił się Olgierd.

- Kuba, gdzie się wybierasz? - zapytał w taki sposób, że byłem pewien, że wie o mojej rozmowie.

- Muszę się zbierać do pracy - odpowiedziałem krótko, starając się brzmieć wiarygodnie.

Olgierd przetarł palcami czoło i przymarszczył brwi. - Kuba, ale ty masz dzisiaj wolne - oznajmił.

 - Dobra koniec ściemy, z kim gadałeś i czego on chce? - dodał. 

Popatrzyłem na niego uważnie.

- Mam przyjść sam, jeśli chcę zobaczyć Natalię żywą - powiedziałem drżącym głosem i przełknąłem głośno slinę.

- Kuba, mam nadzieję, że nie masz zamiaru iść tam sam? - huknął Olo.

- Dobrze wiesz jak to się może skończyć. Lepiej powiedz mi dokładnie, co on ci powiedział i gdzie się umówił, a ja zadzwonię do Zarębskiego - rzucił. Streściłem mu rozmowę.

 Kiedy on dzwonił do Zarębskiego, Łucja podała mi talerz z kanapkami i kubek z kawą. Zjadłem chyba bardziej z grzeczności niż z głodu, bo z nerwów nawet nie miałem apetytu. Olo w biegu złapał kanapki i wypił kawę.

-Jedziemy na komendę musimy się przygotować. Ruszyliśmy i wkrótce znaleźliśmy się na komendzie. Wszystko zostało dokładnie zaplanowane i o dziewiątej dwadzieścia wyruszyłem swoim samochodem, a za mną Olgierd z Krystianem i mój partner.

Zatrzymałem się przy ogródkach działkowych i udałem się pod podany adres. Miałem na sobie mikrofon i ukrytą kamerę. Zapukałem do drzwi. Za pierwszym razem brak odpowiedzi, więc zapukałem kolejny raz.

- Wejdź i ręce tak żebym je widział - odezwał się mężczyzna po drugiej stronie. Powoli wszedłem do środka i zauważyłem, że mężczyzna stoi przy stole, gdzie na krześle trzyma przywiązaną i zakneblowaną Natalię. Kiedy mnie zobaczyła, po jej policzkach popłynęły łzy. Miałem ochotę do niej podbiec, ale musiałem panować nad sobą i tym co robię.

- Siadaj Roguz! - rozkazał mężczyzna, wskazując na krzesło przy stole.

- Nie usiądę, dopuki nie odłożysz broni - rzekłem.

- Siadaj mówię, albo zobaczysz! - przystawił pistolet do głowy Natalii, a ta przemknęła oczy. 

Natalia i Kuba - życie na krawędzi [ZAKOŃCZONA - W trakcie korekty]Where stories live. Discover now