Rozdział 2

5 0 0
                                    

Dziewczynka odwróciła się pospiesznie. Ujrzała chłopaka w szarej pelerynie. Był uzbrojony. Mimo światła padającego z ogniska nie potrafiła ocenić, ile ma lat. Wiedziała jednak, że nie różnią się za bardzo wiekiem. Mógł być trzy albo cztery lata od niej starszy.
– Ja nie mam na imię Analiz – odparła nieśmiało.
– Tak? – zapytał z lekkim uśmiechem. Dziewczynka miała nieodparte uczucie, że coś przed nią ukrywa. – Jak w takim razie?
– Na imię mi... – zawahała się, nie mogła przypomnieć sobie tego słowa. Już je miała na końcu języka, ale przepadło bez śladu. W tym monecie uświadomiła sobie, że jeszcze nigdy w życiu nie wypowiedziała na głos swojego imienia. – Nie pamiętam.
– A nie mówiłem – z twarzy przybysza nie znikał uśmiech – nie wiesz nawet, kim są twoi rodzice.
– Właśnie że wiem! – zaprotestowała. Stwierdzenie chłopaka mocno ją uraziło. Przecież dobrze pamięta swoich rodziców, w końcu zna ich całe życie...
– To jak brzmią ich imiona? – spytał. Jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. Widać było, że uwielbia się z nią droczyć. Nagle dziewczyna uświadomiła sobie, że nie zna imion rodziców. Nie zwracała się do nich po imieniu. Od urodzenia miała też trudności z wymówieniem słów „mama" i „tata". Szczerze mówiąc, nadal jej to nie wychodziło. W jej oczach pojawiły się łzy. Jak mogła zapomnieć o własnych rodzicach?
– Spokojnie – chłopak złagodził głos. – To nie twoja wina. Muszę ci coś wytłumaczyć – powiedział, ale dziewczyna już go nie słuchała. Odsunęła się trochę od ognia i rozglądając się po pomieszczeniu, szukała innego wyjścia. Bezczelny chłopak tarasował szczelinę, którą się tu dostała. A ona miała dość tej rozmowy, chciała się stąd jak najszybciej wydostać, zamierzała wrócić do domu i wszystko sobie na spokojnie przemyśleć. On jednak zorientował się, w czym rzecz.
– Z tej jaskini jest tylko jedno wyjście – stwierdził spokojnie. – Po prostu mnie posłuchaj. Muszę ci coś wyjaśnić.
– Nic nie rozumiem – dziewczyna była już naprawdę bliska łez. Miała już tego wszystkiego dość.
– W takim razie pozwól mi wyjaśnić – i zaczął bez czekania na zgodę. – Nie znasz swoich rodziców i nie pamiętasz własnego imienia, ponieważ to wszystko jest kłamstwem. Ty nie potrafisz kłamać. Nie powiesz, jak ci na imię.
– Nie wierzę – odparła zdezorientowana. Czy przybysz próbuje namieszać jej w głowie? Jeśli tak, to bardzo dobrze mu to wychodzi.
– Nie denerwuj się tak – jego głos złagodniał. – Musiałem ci to powiedzieć, musiałaś wiedzieć.
– Niczego nie muszę!
– Może źle się wyraziłem – chłopak zamyślił się. Odezwał się dopiero po dłuższej chwili. – Zróbmy taki test – sięgnął do kieszeni, naszytej od spodu szarego płaszcza. Wyciągnął z niej cienką, wyschniętą gałązkę. – Powiedz, że jest różowa.
– Jaki ma to sens?
– Udowodnię ci, że nie skłamiesz – uśmiechnął się, jakby właśnie coś wynalazł.
– No dobrze – dziewczyna wzięła głęboki wdech. – Ta gałązka jest brązowa – na dźwięk swoich słów zakryła usta dłonią.
– Miałaś powiedzieć, że jest różowa... – chłopak dobrze wiedział, że się nie pomyliła, ale na widok jej miny dodał – ... po prostu chodź ze mną.
– Co? – próbowała zebrać myśli. – Nie wolno mi się zadawać z obcymi!
– Nie marudź już – nakazał, po czym odwrócił się i ruszył korytarzem .– Nie będę długo czekać – usłyszała jego głos dobiegający z ciemności. Dziewczynka wpatrywała się przez chwilę w mrok. Czy naprawdę ma na imię Analiz? Miała tyle pytań, na które nie potrafiła odpowiedzieć. Wstała z ziemi i ruszyła za chłopakiem. Podświadomość podpowiadała, że tak właśnie powinna postąpić.

Po drugiej stronieWhere stories live. Discover now