Rozdział 16

1 0 0
                                    

Do świadomości dziewczynki dotarł odgłos ciężkich kroków. Z trudem uniosła głowę. Nie wiedziała, czy jest dzień, czy noc. Straciła poczucie czasu. Po chwili ujrzała, jak stalowe drzwi uchylają się na chwilkę, a jej oczom ukazał się niewielki skrawek chleba. Po chwili przez wąski otwór wsunęło się wiaderko z wodą. Później usłyszała już tylko stuknięcie, oznajmiające zamknięcie drzwi. Na czworakach podpełzła do jedzenia, złapała bochenek chleba i przerwała go na dwie części. Jak zwierzę rzuciła się na jedzenie, ale po kilku gryzach zmusiła się do przerwy. Nie mogła zjeść wszystkiego od razu. Wzięła w dłonie odrobinę wody i wypiła kilka łyków. Nasyciwszy pragnienie, podeszła do towarzyszki i dotknęła jej ramienia. Złotowłosa, gdy tylko ujrzała jedzenie, chwyciła za nie łapczywie.
– Tylko nie zjedz wszystkiego – upomniała siostrę zachrypniętym głosem. – Nie wiem, kiedy przyniosą więcej.
Dziewczynka posłusznie odłożyła kawałek chleba i jakby troszkę się uspokoiła.
– Umrzemy tu z głodu – westchnęła Lilia i wzięła łyk wody.
– Chyba im to nie przeszkadza – Analiz nie próbowała już pocieszać siostrzyczki.
– Au! – krzyknęła nagle złotowłosa. Odwróciła się, a po chwili podniosła z ziemi niewielki kamyk. – Zachciało im się jeszcze w nas rzucać.
Dziewczynki oparły się o ścianę na wypadek kolejnych pocisków, ale z okienka wyciętego w drzwiach nic już nie wyleciało. Po kilku minutach obie odetchnęły z ulgą. Lilia oparła głowę na kolanach. Pewnie była bardzo zmęczona. Analiz za to nie czuła senności. Usiadła w kącie i wpatrzyła się w zakratowane okienko. Oczywiście niczego tam nie dostrzegła i znowu zaczęła się nudzić.
Podniosła z ziemi kamień i podrzuciła go kilka razy w ręce. Rzuciła nim w ścianę przed sobą. Kamień odbił się od niej z metalicznym dźwiękiem, po czym upadł na ziemię. Analiz podniosła wzrok, przyglądając się ciekawie kawałkowi skały. Coś jej tu nie pasowało. Tylko co? Z kamieniem na pewno było wszystko w porządku, tylko z jej głową działo się coś dziwnego. Oparła się plecami o zimną ścianę, żeby odpocząć, gdy nagle wszystko stało się jasne. Zwykły kamień nie powinien wydawać metalicznych dźwięków. Podeszła do niego zaciekawiona. Istotnie. Gdy teraz przyglądała się odłamkowi, mogła wyraźnie dostrzec wygiętą szarą blaszkę, wciśniętą w wykutą w kamieniu szczelinę. Na pewno ktoś chciał zamaskować dziurkę.
Analiz uderzyła kamieniem o ścianę, potem jeszcze raz, i kolejny raz. Po kilku ciosach blaszka odpadła. Pod spodem tkwił mały kawałek papieru, wciśnięty w szczelinę. Dziewczynka rozwinęła go szybko, a jej oczom ukazała się krótka wiadomość.
– Dwanaście - przeczytała na głos. – Cóż to może oznaczać?
– Co? – usłyszała zaspany głos siostry. Uderzenie w ścianę musiało ją obudzić.
– Spójrz na to – Analiz pokazała kawałek papieru. Przez kilka chwil Lilia wpatrywała się w liczbę ze zmarszczonymi brwiami. Naraz jej oczy zabłysły. Najwyraźniej na coś wpadła.
– To godzina – stwierdziła nieznoszącym sprzeciwu głosem. – Coś się wtedy wydarzy. Na pewno!
– Ale skąd będziemy wiedzieć, która jest godzina? – westchnęła Brązowooka. – Tu nawet nie widać słońca.
– Nie słyszałaś, że dzwon wybija każdą godzinę? Musimy tylko liczyć uderzenia.
– Nie wiem, czy ma to sens – Analiz spojrzała podejrzliwie na znak nakreślony na papierze. Równie dobrze zamiast liczby mogły być to inicjały I.Z., a kamyk trafił w ich ręce przypadkowo. Mimo wątpliwości nie potrafiła zrezygnować ze światełka nadziei, że coś się wreszcie zmieni.

Po drugiej stronieWhere stories live. Discover now