Rozdział 7

1 0 0
                                    

Analiz mieszała leniwie porcję owsianki. Nie miała pojęcia, skąd Tristan bierze te wszystkie przysmaki, lecz teraz nie zwracała na to uwagi.
Nie była głodna. Nie potrafiła zaakceptować zmian, które pojawiły się nagle w jej życiu. Zaczęło się od nocnej wycieczki w góry. Spotkanie chłopaka nie zrobiło na niej zbyt wielkiego wrażenia. Wiadomość o swojej wyjątkowości mogła jeszcze przyjąć, ale wieść o jej rodzicach bardzo ją poruszyła. Do tego dołożył się wypadek poprzedniej nocy.
Myśl o minionym wydarzeniu obudziła ból w ręce, co jeszcze bardziej ją przygnębiło. W tym momencie miała dość przygód. Chciała wrócić do zwykłego, dziecięcego życia, pozbawionego obowiązków i trosk.
Nie, musi odgonić zły humor! Sprostać oczekiwaniom i iść dalej przez tę pokręconą przygodę. Musi się w końcu wziąć w garść.
– ... doszedłem więc do wniosku, że powinnaś rozpocząć naukę – do jej podświadomości wdarły się słowa Tristana, który najwyraźniej zauważył jej roztargnienie i teraz patrzył na nią znacząco w oczekiwaniu odpowiedzi.
– Hm? – dziewczynka popatrzyła na niego pytająco. Dopiero po chwili doszedł do niej sens jego słów. – Jaką naukę?
– Może zaczęłabyś mnie wreszcie słuchać? – zapytał zirytowany, ale po chwili odetchnął głęboko. Jak on to robi, że tak łatwo przezwycięża zły nastrój? Po chwili zaczął tłumaczyć od początku .– Powinnaś rozpocząć treningi. Dobrze by było, żebyś następnym razem była przygotowana na atak.
– Aha – Brązowooka nieco się rozbudziła. Pytała dalej, patrząc z zaciekawieniem na chłopaka.– Co miałabym ćwiczyć?
– Trzeba nauczyć cię czegoś o samoobronie. Pokażę ci też, do czego to służy – wskazał na łuk, leżący niedaleko na ziemi. Zawsze był przygotowany do strzału, gdyby Tristan go potrzebował. – Uczono cię czegoś, kiedy byłaś mała?
– Mówiono mi, że nie można ufać obcym – odparła dumnie dziewczynka. W tej chwili nie obchodziło jej, że to typowe słowa powtarzane każdemu typowemu dziecku. Chciała się czymś pochwalić.
– A co byś zrobiła, gdyby ktoś cię zaatakował lub porwał? – Tristan wyraźnie kpił sobie z jej powagi. Skąd miała to wiedzieć?
– Uciekłabym – stwierdziła nieco mniej pewnie.
– A gdybyś stała w ślepej uliczce, a napastnik blokowałby ci wyjście? – chłopak zawzięcie drążył temat. Jednak tego pytania dziewczynka się spodziewała.
– Weszłabym na dach – odparła natychmiast. W nagrodę za dobrą odpowiedź dostała tylko podejrzliwe spojrzenie.
– Gdzie się tego nauczyłaś?
– Nieważne – dziewczynka wykazała nagle wielkie zainteresowanie końcem bandaża owiniętego wokół jej ręki. Uśmiechnęła się niewinnie. Na razie nie chciała mówić chłopakowi o swoich nocnych wyprawach. To były jej prywatne sprawy. Codziennie wieczorami pod gołym niebem wyszeptywała wszystkie smutki, radości i obawy. Jeśli zależy mu na tej informacji, może sam się domyślić.
Analiz syknęła cicho. Za mocno pociągnęła za koniec bandaża, co znowu obudziło ból w przedramieniu. Gdyby tylko dało się wyleczyć tę ranę.
– Bardzo cię boli? – zatroskał się chłopak. – Powinniśmy już jechać, ale jeżeli źle się czujesz, możemy zostać w tym miejscu jeszcze przez chwilę.
– Dam radę – dziewczynka podniosła się i otrzepała z ziemi. – A dokąd my właściwie jedziemy?
– Do wioski. Musimy wziąć stamtąd sprzęt, a niedaleko stoi mój dom.
Tristan podszedł do swojego konika i zaczął przygotowywać go do drogi. Bardzo o niego dbał. Mocno przeciągał szczotką po błyszczącej sierści zwierzęcia. Szczotkował tak długo, aż zalśniła jak klejnot.

– Dlaczego ja nie mam pegaza? – nastroszyła się.
– Dostaniesz go. Musisz jeszcze chwilę poczekać – chłopak mówił jak do małego dziecka. – Przecież nie potrafiłabyś nawet na niego wsiąść.
Jasne, że by potrafiła! Analiz prychnęła gniewnie, chwyciła się grzbietu konika i spróbowała. Niestety na próbach się skończyło. Po chwili siedziała naburmuszona po drugiej stronie zwierzaka. Przecież to jego wina, że się z niego ześlizgnęła!
– Musisz się jeszcze trochę pouczyć – zaśmiał się ciepło. Pomógł jej dosiąść wierzchowca, aby znowu nie upadła. Dziewczynka złapała się zdrową ręką grzywy i czekała, aż Tristan spakuje wszystkie rzeczy i do niej dołączy. Nadal nie potrafiła odnaleźć się w nowej przygodzie. Wiedziała jednak, że nigdy się nie podda i udowodni chłopakowi, że wcale nie jest dzieckiem. Przecież chciała przygód. Gdy nadarza się okazja, trzeba ją wykorzystać.

Po drugiej stronieWhere stories live. Discover now