Rozdział 18

1 0 0
                                    

Lilia gapiła się szeroko otwartymi oczami na drzwi. Wreszcie podniosła się i ostrożnie je uchyliła. W progu stał jasnowłosy chłopak. Był wyjątkowo młody jak na strażnika. Wyglądał na około dwanaście lat, mimo to nosił solidny miecz, którym najwyraźniej umiał się posługiwać.
– Ty żyjesz? – dziewczynka nadal patrzyła na niego z niedowierzaniem.
– Jak widzisz – uśmiechnął się do niej. – Jednak teraz proponuję uciekać.
Bez zwłoki wybiegli na korytarz. Prowadził je poprzez kolejne komnaty i piętra. Brązowooka już na początku straciła orientację. Nie wiedziała, czy powinny ufać chłopakowi, ale czuła, że są na dobrej drodze.
Uciekinierzy posuwali się naprzód w ogromnym napięciu. Wiedzieli, że za każdym kolejnym zakrętem może się czaić wróg. W końcu Liam się zatrzymał.
– Zgubiliśmy się? – bardziej stwierdziła niż zapytała Lilia. Wszystko na to wskazywało. Stali w ślepym zaułku.
– Niezupełnie – stwierdził i z dumą wbił wzrok w sufit. Dopiero teraz obie zauważyły, że na górze znajduje się klapa – Dotarliśmy na miejsce.
Chłopak zręcznie wspiął się po wybrzuszeniach w ścianie, które na początku wcale nie rzucały się w oczy, po czym pchnął klapę. Do środka wpadły utęsknione promyki słońca. Byli wolni.

* * *

– Tristan?! – było to pierwsze słowo, które druga w kolejce Analiz usłyszała tuż po wyjściu Lilii na powierzchnię. Popatrzyła pytająco na stojącego na dole Liama. ale on po prostu kiwnął głową. Dziewczynka podciągnęła się ostrożnie. To, co ujrzała, uzasadniało wybuch siostry, która siedziała teraz oniemiała na trawie. Przed Lilią stał ktoś, o kim myślała jak o zmarłym, i uśmiechał się jak gdyby nigdy nic.

W jednej chwili wszystko inne przestało się liczyć. Ważne było, że żył. Analiz szybko wyskoczyła z podziemi i rzuciła przed siebie, żeby jak najszybciej objąć przyjaciela, najwyraźniej zaskoczonego taką reakcją. Po chwili odwzajemnił uścisk.
– Przepraszam, już nigdy wam, a raczej nam tego nie zrobię.

* * *

– Skąd się znacie? Jak się poznaliście? – pytała Lilia. Analiz ledwo widziała ją w mroku. Mimo ciemnej nocy nie rozpalili ogniska. To byłoby zbyt ryzykowne.
– Dawno temu – tłumaczył Liam. – Dwa miesiące po napaści na wioskę strażnicy przeszukiwali teren. Znaleźli mnie. Miałem dwa wyjścia – albo dołączyć do nich, albo zginąć. Wybrałem to pierwsze z nadzieją, że znajdę wśród niedobitków takich jak ja. Wtedy poznałem Tristana. Myślałem, że jest po ich stronie. Dopiero niedawno poznałem prawdę.
– Niezupełnie, nie wiesz wszystkiego... – Tristan zwiesił głowę. – Za długo wierzyłem, że ich idea jest słuszna. A później sam się przekonałem... Widziałem, jak mordują moją rodzinę... Nie mogłem dalej...
– Obaj opowiadacie o jakiejś tajemniczej idei – przerwała ciszę Brązowooka. – O co tu chodzi?
– Strażnicy nie zabijają dla zabawy – odrzekł Liam. – Zamierzają zamknąć bramy prowadzące do innych wymiarów. Sądzą, że ten rozwija się najszybciej. Nie chcą się dzielić wiedzą. A ludzie z wioski często przekraczali granice wymiarów. Wysyłali do nich dzieci, by nauczyły się żyć inaczej, dostrzegać inne rzeczy, po to, żeby nasze społeczeństwo miało pożytek. Strażnicy byli temu przeciwni. Marzy im się straż absolutna, chcą zamknąć wszystkie przejścia.
Analiz powoli porządkowała informacje, uzupełniała luki. W jej umyśle toczyła się walka. Najchętniej dałaby temu spokój, ukryłaby się i wszystko przeczekała. Sumienie jednak podpowiadało jej coś innego. Poczuła ulgę, kiedy podjęła decyzję.
– Musimy temu zapobiec.

– A jak chcesz to zrobić? – spytała powątpiewająco Lilia. – Przecież strażników jest dużo więcej od nas. I mają lepszą broń.
– Niekoniecznie – w jej głowie zaczął się układać plan. – Mówiłeś, że do innych wymiarów posłano też inne dzieci z wioski – zwróciła się do Tristana. – Ciągle muszą tam być. I nie zdają sobie sprawy z tego, kim naprawdę są.
– Możemy ich poszukać – złotowłosej zabłysły oczy. – Tylko skąd będziemy wiedzieć, gdzie?
– Tym nie musicie się martwić – Tristan sięgnął po tobołek, leżący niedaleko na ziemi. Wyciągnął z niego grubą książkę. – Na szczęście udało mi się ją uratować. To dzięki niej znalazłem Analiz. Teraz możemy odnaleźć także innych. Zanotowano w niej imiona wszystkich dzieci, które opuściły wioskę, oraz miejsca, gdzie teraz mieszkają.
Analiz patrzyła na księgę jak na skarb. W końcu mają swój cel i klucz do rozwiązania zagadki. Zerwała się z ziemi, chciała działać od razu, natychmiast! Powstrzymał ją zmęczony głos Lilii.
– Chyba nie zamierzasz wyruszać teraz – siostrzyczka westchnęła na widok miny Analiz. – Jest środek nocy. Musimy odpocząć.
– Ona ma rację – zgodził się Liam. – Powinniśmy się porządnie wyspać.
Brązowooka nie była wcale zadowolona, ale wróciła na miejsce. Oparła głowę na miękkiej trawie w nadziei, że szybko zapadnie w sen. Przed oczami ukazały jej się jednak dwie twarze, twarze swoich rodziców.
Dziewczynka poczuła wyrzuty sumienia. Kochała rodziców, a w ciągu ostatnich dni zupełnie o nich zapomniała. Przecież przez tyle lat się o nią troszczyli. Strasznie za nimi tęskniła.
Czuła, że jej oczy stają się wilgotne, ale szybko otarła łzy. Miała nadzieję, że niedługo spotka oboje rodziców. Wróci do domu, do świata, który tak dobrze znała. Może uda się namówić ich, żeby wrócili tu razem z nią. Tutaj każdy się przyda...
W pozytywnym nastroju odpłynęła w objęcia snu. Wiedziała, że wszystko się uda. Że znów zobaczy mamę i tatę.

Po drugiej stronieWhere stories live. Discover now