Rozdział 9

1 0 0
                                    

Drobna postać leżała na dachu jednego z niewielkich domków w wiosce. Ręce wsunęła pod głowę, a wzrok skierowała w jasne, gwiaździste niebo. Przychodziła tu codziennie w nocy, żeby pomyśleć o swojej siostrze. Nigdy jej nie poznała. Siostra została wysłana na szkolenie do innego wymiaru, kiedy jej jeszcze nie było na świecie.
Z siostrą kojarzyły się jej gwiazdy. Czasami wyobrażała sobie, że leżą wspólnie pod kopułą nocnego nieba i wymieniają spostrzeżeniami.
– Dzisiaj był piękny dzień – szepnęła dziewczynka. – Jeden chłopiec kończy dzisiaj swoje szkolenie. Ma przybyć dziś w nocy. Może go zobaczymy.
Nagle usłyszała krzyk, potem kolejny i następny. Zauważyła też ogień. Długie, jasne języki tańczyły pomiędzy budynkami. Poczuła zapach dymu, deski pod jej stopami zaskrzypiały i zaczęły drżeć. W ostatniej chwili zdążyła wskoczyć na pobliskie drzewo. Gdyby nie to, leżałaby już pod ruinami chałupy. Wszystko stało się w mgnieniu oka.
– Mamo? – z jej gardła wydobył się szloch. Kobieta musiała leżeć gdzieś pod ruinami.
Dziewczynka natychmiast zeskoczyła z drzewa. Chciała rzucić się na poszukiwanie rodziców, ale jej drogę zagrodził wysoki mężczyzna. W dłoni trzymał długi, ostry miecz. Krzyk uwiązł jej w krtani. Nagle poczuła, że ktoś ciągnie ją do tyłu.
– Uciekaj!
Kiedy pędziła przez las, przez łzy widziała tylko zarysy mijanych drzew, a w jej myślach krążyło jedno pytanie: Co się stało?

***

W końcu stanęła. Nie mogła biec dłużej. Opadła na wilgotny mech i zakryła twarz dłońmi. Nie wiedziała, co robić. Wtedy usłyszała kroki tuż obok. Zasłoniła się rękami w obronnym geście, ale usłyszała tylko cichy szept.
– Spokojnie, już ci nic nie grozi. Przed nią stał starszy od niej chłopak. W jego oczach również dostrzegła przerażenie. – Jak się nazywasz?
– Jestem Lilia – wyjąkała dziewczynka.
– A ja Tristan – chłopak uśmiechnął się do niej, co spowodowało, że ona również uniosła kąciki ust. – Dotarłem dzisiaj do wioski. Dopiero co odnalazłem rodzinę, a już znowu muszę uciekać.
– To ty miałeś dzisiaj wrócić – zamyśliła się dziewczynka. – Znasz może moją siostrę?
Tristan spojrzał na nią pytająco. Lilia spuściła głowę i chlipnęła cichutko, a potem rozkleiła się na dobre. Siostra... Mamusia... Tata... Chyba straciła całą rodzinę. Chłopak wyciągnął do niej rękę.
– Musimy iść. Znam jedno bezpieczne miejsce w okolicy.

* * *

Chłopiec stał na niewielkim wzgórzu, ukryty za kępą drzew. Patrzył na ruiny w miejscu, gdzie jeszcze miesiąc temu tętniło życiem miasteczko. Musiało się tu stać coś strasznego. Poza nimi dwojgiem nikt nie ocalał.
Chłopak nie płakał. Przeżył w swoim życiu wiele ciężkich chwil. Przyszedł tu pożegnać zmarłych oraz odnaleźć tych ocalałych. Nie znalazł nikogo. Przybity odwrócił się i ruszył z powrotem do domu, jeśli można tak nazwać miejsce, w którym teraz mieszkali. Była to niewielka chatka myśliwska na małej polanie, w środku dawnego lasu, który spłonął do szczętu po napaści na wioskę.
Kiedy Tristan wracał do chaty, dostrzegł kilka listków odrastających już na świeżych pędach drzew. Świat odradzał się na nowo.
Chłopak powoli zbliżał się do celu. Dostrzegł drobną blondynkę, która wybiegła mu na powitanie. Przez ostatni miesiąc stała się dla niego ważna jak siostra.
– I co? – spytała z nadzieją w głosie, jednak rozejrzawszy się dookoła, spochmurniała. – Nikogo nie ma?
– Niestety – chłopak ukląkł obok dziewczynki, która teraz spuściła głowę. – Muszę znowu wyjechać. Dasz sobie radę?
Lilia doskonale wiedziała, że odjedzie, i to nie raz. Rozmawiali już o tym. Tristan chciał sprowadzić dzieci, umieszczone w innym wymiarze. Trzeba przecież stworzyć nową społeczność, odbudować wioskę. Chętnie dodałaby jeszcze: I żyć w spokoju. Jednak tego nie potrafiła sobie jeszcze wyobrazić.
– Poradzę sobie.

* * *

Nadal miała nadzieję, że wróci. Minęło już sześć lat, a ona w myślach ciągle powtarzała: Poradzę sobie.

Po drugiej stronieWhere stories live. Discover now