ROZDZIAŁ 1 Los Angeles- Nowe miejsce, nowy początek...

181 15 12
                                    

" Niebo zsyła nam przyjaźń po to , żebyśmy mogli się wypowiedzieć i pozyć tajemnic, które nas gnębią."- A. Czechow, Strach

Pierwszy tydzień.

Tatuś za zaoszczędzone pieniądze w Londynie, kupił duży dom, przy jednej z plaż. Dom był bardzo przestronny, ładny. Kuchnia i jadalnia, była połączona z salonem, a z salonu wychodziło się na wielki taras, a z niego prosto na plażę. W prawym skrzydle pod schodami, była dodatkowa sypialnia i gabinet z biblioteczką. To miejsce zajął tata. W holu była łazienka i pralnia. A na piętrze znajdowały się jeszcze sześć dodatkowych sypialń, a w każdej z nich balkon, garderoba i łazienka. Ja wybrałam sobie tę na końcu korytarza. Ponieważ była największa i najładniejsza. A w drzwiach był zamontowany zamek. Był jeszcze jeden plus tego pomieszczenia, z balkonu, miałam świetny widok na sąsiedni dom, gdzie mieszkali bardzo mili ludzie. Byli Afroamerykanami i mieli syna w podobnym wieku co ja. Bardzo chciałam mieć tu kogoś bliskiego. Chciałam mieć, przyjaciela. Byłam pewna, że w najbliższych dniach, bliżej poznam tę rodzinę.

Siedzę sobie teraz cichutko w moim azylu bawiąc się dwoma misiami pluszowymi, które są też moimi aniołami stróżami, ponieważ w nocy budzę się z krzykiem, a w mojej głowie pojawiają się jakieś dziwne sceny. Widzę jak tatuś wbija w jakąś panią coś metalowego, a ona upada jak szmaciana laleczka, a jej piękne topazowe oczy, takie jak moje są puste, ale piękne...- Na tym koniec, bo zaraz się zrywam z płaczem na łóżku. Tatuś ciągle śpi, ale bardzo brzydko pachnie od niego. Nie lubię tego zapachu. Nie lubię też, gdy się budzi, bo bardzo głośno krzyczy i rzuca różnymi rzeczami, które się tłoką robiąc w domu bałagan.

Podczas zabawy, strasznie zaburczało mi w brzusiu, więc postanowiłam po cichutku zejść na dół do kuchni po jakiś smakołyk i herbatkę. Będąc już w kuchni, znalazłam w lodówce kurczaka w sosie koperkowym. Wzięłam go. Potem powolutku zalałam kubek i po chwili herbatka była gotowa. Świetnie sobie radziłam, bo miałam metr piętnaście, wiem, że to mało, ale gdy tata spał przez większość dnia musiałam sobie radzić sama. Musiałam się tego nauczyć.

Już miałam iść na górę gdy od progu kuchni usłyszałam głos taty i kobiecy głos. Kiedy ujrzeli mnie, pani ubrana w dziwną rzeczy, aż pisnęła przestraszona. Była bardzo brzydka, bo wyglądała jak zombie. Wtuliła się w tatusia. A on spojrzał na mnie tak, że się posiusiałam w spodenki.

- Caesar, nie mówiłeś, że masz tutaj dzieciaka, mówiłeś, że mieszkasz sam, misiaczku.- powiedziała zaskoczona.

Caesar odchrząknął, ale nie spuszczał ze mnie wzroku.

- To przybłęda pewnie, nie kłopocz się. Ona śpi na górze.- odparł i czule ją pocałował w skroń.

- Jesteś, pewny misiu.- szczebiocze kobieta.

- Tak, kochana.- oparł i ją pocałował.

Fuj.

Nagle po kuchni poniósł się krzyk tatusia.

- Wypierdalaj stąd, przybłędo!

Drgnęłam, wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam do siebie.

Miseczkę i herbatę odłożyłam na skrzynię z zabawkami i poszłam szybciutko pod prysznic. Znów tego wieczoru musiałam się umyć. Tatuś znów jest na mnie zły. Wystraszył mnie, a ja jeszcze bardziej się go boję. Bardzo boję.

Po chwili czuję na skórze pleców smagnięcie. Piecze. Szczypie. Boli. Ktoś wyłączył ciepłom wodę i zmienił na zimną. Zaczynam płakać. Szlochać, ale wiem, że mnie nikt nie usłyszy. Nikt mnie nie uratuje.

- Ty, przybłędo, z sikałaś się w kuchni. Niech no ja cię już nauczę dyscypliny.- krzyczy tatuś.

Znowu czuję na plecach smagnięcie. To piecze, boli. I kolejne , kolejne, kolejne, aż z bólu tracę przytomność.

TOXIC LOVE / Toksyczna Miłość.Where stories live. Discover now