ROZDZIAŁ 8 TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA

75 13 0
                                    



ROXY

Cholernie tęskniłam za moim misiem. Po prostu nie mogłam się już doczekać mojego przyjazdu do niego, naprawdę. Pragnęłam się do niego przytulić, pocałować. Poczuć się bezpieczna.- zapytać dlaczego, chciałam się poczuć bezpiecznie przy Maurice'em, otóż Michael torturował mnie wiadomościami, ckliwymi, czasem wzruszającymi, zdzwonił na Messenger.- Ja mu odpisywałam stanowczo, że mam już kogoś. Lecz on się nie poddawał.- A ja z kolei nie mogłam spać i skupić się na pracy i nauce, ponieważ ciągle oni myślałam i czytałam na okrągło od niego wiadomości.

Powiecie, że nie powinnam tego robić, ale one w jakimś stopniu, przekonywały mnie, że to dobry chłopak z niego.

- Roxy, klienci.- zza myślenia wyrwał mnie lekko podniesiony głos Paula.

- A tak, jasne.- speszona naganą od szefa, zabrałam tacę z lunchem.

Dziś w kawiarni, był mały ruch, więc w trakcie przerwy Paul zadecydował, że zamkniemy dzisiaj o 18-stej.- Cieszyłam się , bo mogła się wyspać.

Za to Austin, był dziś jakiś dziwny. Cały czas się dziwnie zachowywał wobec mnie, był oschły i zimny. Co mogło mu się stać?- Zawsze był pogodny i wesoły. Nie poznaję go totalnie.

Godzinę przed zamknięciem, poszłam na zmywak.

- Paul ja zamknę idź do domu. A teraz pomogę Roxy.- usłyszałam jak Austin, żegna się z Paulem.

Zajęłam się dalej zmywam. Byłam tak pochłonięta, że nie zauważyłam, jak Austin wszedł na kuchnię. Uświadomiłam sobie to dopiero, gdy poczułam jego ręce na moich biodrach. Wodził swoimi obleśnymi dłońmi w górę i dół. Sądziłam, że jest gejem a tu proszę.

- Jesteś, taka śliczna myszko.- wyszeptał mi do ucha, a podskoczyłam przestraszona, tym w samym momencie zbiłam szklankę, którą akurat myłam i przecięłam nadgarstek.- Cholernie cię pragnę.

- Cholera! Austin!- warczę na niego, odpycham go i sięgam po ścierkę, by zatamować ranę. Austin znów do mnie doskoczył i zaczął mnie dziko całować.- Usłyszałam jak zdarł ze mnie bluzkę. Kurwa czy on zamierza mnie wykorzystać.- Nie tylko nie to.- Gryzę go w dolną wargę.- Z jego ust wydobywa się syk. Austin się odsuwa, wygląda na wściekłego.

- Ty suko!- wrzeszczyna mnie. Jest wściekły jak osa. On znowu chce się na mnie rzucić, więc kopię go w klejnoty.- Głupia suko! Jeszczebędziesz moja Afrodyto! Będziesz moja! -  Krzyczy z bólu i opada na kolana, a zyskuję trochę czasu na ucieczkę. Zabieram kluczę z blatu i kieruję się na zaplecze.- Z kuchni nadal dochodzą wrzaski Austina. Chwytam swoje rzeczy i wybiegam tylnym wyjściem. Zamykam je.- Austin będzie miał bardzo długą noc.- Wgłowie ciągle rozbrzmiewają mi jego słowa, które do mnie wykrzyczał: Jeszczebędziesz moja Afrodyto! Będziesz moja! – Austin nazwał mnie Afrodytą. – Boże właśniepołączyłam wszystkie fakty. To Austin podawał się Mike'a Sheridana.- Boże! Ateraz próbował mnie zgwałcić.- Emocje biorą górę i zaczynam płakać.  Kiedy wychodzę z zaułku na tyłach kawiarni, zauważam jak przed kawiarnią parkuję Brandon. Odetchnęłam z ulgą, że się pojawił. Podbiegam do jego mustanga i pukam w szybę.

- Roxy!- krzyczy zszokowany moim widokiem i  natychmiast wysiada z samochodu. Zdejmuje swoją bluzę i mnie okrywa.- Co się stało?- Pyta, ale ja nie jestem w stanie mówić. Zaczynam płakać, dając tym samym upust emocjom. Brandon mnie przytula.-  Jednaktrwa to chwilę. Brad mnie od siebie delikatnie odsuwa i bada mnie wzrokiem. Gdydostrzega ranę na moim nadgarstku.-Jezu ty jesteś ranna, jedziemy do szpitala. - wykrzykujeprzerażony. Delikatnie na powrót mnie obejmuje, a ja kładę mu głowę na ramieniu.

TOXIC LOVE / Toksyczna Miłość.Where stories live. Discover now