ROZDZIAŁ 9 Niedowierzanie i Wyjazd

85 12 3
                                    



SCOTT HUNTER

Przez kolejne kilka dni ja i mój brat siedzieliśmy u Roxy i pomagaliśmy jej. Kiedy mój brat zobaczył w jakim stanie jest Roxy to aż zagotował się ze wściekłości. Lecz kiedy mała opowiedziała nam co usłyszała z ust jednej cizi, to o mało nie zeszliśmy z Brandonem na zawał. Oczywiście zaprzeczyliśmy jej podejrzeniom. Po prostu nie mogliśmy powiedzieć jej prawdy. Na razie.- Następnego dnia pojechał na komisariat i do szkoły zgłosić, że Roxy nie wróci do szkoły przynajmniej do końca przerwy świątecznej. Wrócił do nas z dobrą chińszczyzną oraz jakimś chłystkiem z komisariatu, który wręczył Roxy bilet do Nowego Yorku. Dziewczyna bardzo się ucieszyła. Miała wylecieć dopiero 10 grudnia, czyli za dwa dni i wrócić 5 stycznia. Jeśli okaże się, że ona jest bezpieczna u Maurice'a. Brandon i ja w tym czasie będziemy mogli spokojnie sprawdzić nasze podejrzenia co do jej ojca i jej znajomych. Może i wyglądamy na groźnych gangsterów, ale jeśli chodzi o bezpieczeństwo przyjaciół to dla nich jesteśmy w stanie poświęcić się. A to co przeszła w ostatnich latach Roxy, to jest to nie wybaczalne.

Owszem nie powiedzieliśmy jej całej prawdy o nas, bo nie wiemy jak ona na to by zareagowała. Więc ściemniamy jej ,że jesteśmy wpływowymi biznesmenami. A ona w ten sposób je nam z ręki.- Z rozmyślań wyrywa mnie dzwoniący telefon. Zerkam na ekran. Dzwoni Gypsy.- Oby miał dobre wieści.

- Cześć Gypsy.- mówię do mojego rozmówcy po drugiej stronie.

- Cześć Scott. Znalazłem dla ciebie kilka newsów o naszym CC.- Gypsy od razu przechodzi do rzeczy.

- Więc czego się dowiedziałeś.- zachęcam go.

- O tuż, nasz Caesar, w 1997 roku w Walentynki zabił swoją żonę, a następnie podpalił mieszkanie, które wynajmowali, potem ślad się urywa.

Kurwa, ależ z niego psychol. I on był jednym z moich ludzi.

- Dzięki, resztę już wiem, bo on później się do mnie osobiście zgłosił.-cedzę przez zaciśnięte zęby, by stłumić wściekłość.

- Przesłałem ci kopie dokumentów z tamtego okresu.

Super.

- Znakomicie, mój drogi. Tydzień na Seszelach, cię satysfakcjonuje.-mówię, bo właśnie tak chce się odwdzięczyć za dobrą robotę.

- Dzięki szefie, do usłyszenia.- Kończy rozmowę.

Rzucam się do laptopa i go odpalam, następnie dopadam do barku, by nalać sobie szkocką. Następnie loguję się na pocztę i otwieram wiadomość od Gypsy, która jest zawarta w 2 plikach PDF i czytam ją. Z każdym kolejnym akapitem i stroną dokumentacji, przechodziły mnie ciary. -Skurwiel. Psychol. Sadysta. Tyran, bez uczuć. Za ten czas opróżniłem dwie butelki szkockiej.

To co zrobił, matce Roxy to się w głowie nie mieści. Kliknąłem na jakieś nagranie na końcu emaila, które trwa bite dwie godziny. Pierwsza godzina filmu jest bardzo podniecające i stymulujące do niegrzecznych zabaw. Natomiast druga godzina nagrania, to jakaś istna rzeź z jakiegoś horroru.- Czuję jak żołądek odmawia mi współpracy, a do końca nagrania zostało pół godziny. Zrywam się na równe nogi i gnam jak poparzony do łazienki. W ostatniej chwili udaje mi się zwrócić wszystko do sedesu.

W łazience spędziłem dobry kwadrans, podziwiając posadzkę. Następnie wziąłem długi zimny prysznic, by otrząsnąć się z faktów jakie przed chwilą ujrzałem i przeczytałem. Swoją drogą Gypsy nieźle się nagimnastykował by je dla nas zdobyć.

Naprawdę mi jest żal tej małej i jej matki.

Wychodzę z pod prysznica narzucam na siebie szlafrok i wracam do salonu. Biorę do ręki smartfona i dzwonię do Borsuka.

TOXIC LOVE / Toksyczna Miłość.Where stories live. Discover now