ROZDZIAŁ 16 JESTEM W SZOKU

130 10 19
                                    

Robaczki moje kochane :) Na wstępie wybaczcie mi moją nieobecność, która była spowodowana brakiem weny. Ale już nie martwcie się, już do was wracam pełna werwy i weny do pracy. Kocham was robaczki moje i ogromnie się cieszę,że jesteście ze mną. Ineczka :)

******************************


Kilka go przed sylwestrem... Hotel SIXTY Soho.

ROXY

Brandon zabrał mnie na zabiegi spa dla dwojga. Było nastrojowo, romantycznie i intymnie. Następną atrakcją były zakupy. Brandon wybrał mi kilka naprawdę odważnych sukienek i nie obyło się bez seksownej bielizny. Oczywiście Brandon za wszystko zapłacił. Po zakupach mój chłopak zabrał mnie na obiad. Po nim wróciliśmy do naszego hotelowego pokoju. Brandon poszedł do sypialni z moimi zakupami, a ja położyłam się na sofie w salonie. Tak kilku godzina bieganina po sklepach, pozbawiła mnie energii.

- Aniołku.- zwrócił się do mnie mój chłopak.

Zerknęłam na niego w chwili, gdy kładł się koło mnie na sofie.

- Tak, łobuzie.- droczyłam się z nim.

- Dowiedziałem się, że nasz hotel organizuje bal dla swoich gości.- oznajmił mi. Nie ukrywam zaskoczył mnie tym kompletnie, bo myślałam, że spędzimy tę wyjątkową noc razem w pokoju hotelowy, ale jeśli wszedł z taką inicjatywą , to nie będę psuć tego wyjątkowego wieczoru.- Może masz ochotę na tańce do białego rana.- zachęcił mnie Brandon.

- Tak jak najbardziej, skarbie.- odpowiadam i całuję go w policzek.

- No to świetnie. Mamy jakieś dwie godzinki drzemki, a potem musimy być gotowi na dwudziestą.- dodaje uradowany Brandon i wtula się we mnie. Faktycznie drzemiemy. Brandon budzi mnie czułym pocałunkiem. A w nozdrza uderza mnie jego cudny zapach. Mięta, zielona herbata i aloes.- Czyżby to był jego żel, którego używa do kąpieli.

- Przygotowałem ci kąpiel.- szepcze w moje usta, a ja uśmiecham się pomimo, że nadal mam przymknięte oczy On nie przestaje mnie zaskakiwać.

- Jesteś kochany.- mruczę i oddaje pocałunek. Brandon miał na sobie dres. Wstałam i udałam się do łazienki. A tam uderzył mnie kojący zapach drzewa sandałowego i kokosu.

W mig pozbyłam się ciuchów i wskoczyłam do ciepłej wody.- Mhm . Bosko.

Boże jak ja kocham Brandona. To jest prawdziwy facet, twardziel o duszy romantyka. Jestem szczęśliwa, że dałam mu szansę, a nie zostałam z Mauricem. Owszem gdzie w głębi on zawsze pozostanie moim przyjacielem, ale to nie to samo co wydarzyło się między nami w ostatnich dniach. Drugiej szansy by już ode mnie nie dostał. Moje uczucie do niego wypaliło się.

Teraz dla mnie priorytetem jest związek z Brandonem. A to co było z Mauricem muszę puścić w niepamięć.

Po pół godzinie wyszłam z wanny. Osuszyłam się puchowym ręcznikiem. Zakładałam na siebie czarny koronkowy komplet bielizny, gdy rozległo się pukanie do drzwi.

- Tak Brad.-odzywam się do mojego narzeczonego.

- Aniołku mogę.- pyta.

- Tak.- odpowiadam.

Po chwili do łazienki wchodzi mój Adonis. Jest ubrany w granatowe materiałowe spodnie od garnituru i białą koszulę. Do tego ma czarną muchę. Wygląda zabójczo. Oj, będę go musiała na tym balu pilnować, by jakaś sylikonowa harpia go nie upolowała. Brandon jest mój. Brandon miał ze sobą czarny pokrowiec, który powiesił na kabinie prysznicowej i go rozpiął, a ja w odbiciu lustrzanym zobaczyłam piękną szyfonową szarą sukienkę. Była bajeczna, cudna. Zjawiskowa.

-Aniołku, wziąłby cię tu i teraz

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Aniołku, wziąłby cię tu i teraz.-mruczy uwodzicielsko Brandon a ja na jego słowa robię się wilgotna. Mój chłopak porywa mnie w ramiona i zaczyna namiętnie całować, a ja nie pozostaję mu dłużna. Kocham go.

-A może pikantne...- zaczynam mówić po między pocałunkami.- Zostawimy sobie na potem, by rozkoszować się wieczorem we dwoje, co ty na to łobuzie.

- Jestem za , aniołku.- zgadza się ze mną mój mężczyzna i znów mnie całuje.- Chodź pomogę ci się wbić w to cacko.

Pół godziny później zjeżdżaliśmy windą do głównego holu hotelu. Kiedy tylko kelnerzy wskazali nam nasze miejsca przy wyznaczonych stolikach. Następnie podano nam małże świętego Jakuba jako przystawkę. Natomiast menadżer hotelu życzył nam wspaniałej zabawy sylwestrowej oraz złożył nam życzenia nowo roczne. Kwadrans po godzinie ósmej wieczór rozpoczęły się tańce. Około dwudziestej drugiej kelnerzy podali nam bogracza węgierskiego na ciepło. Po kilku minutach goście hotelowi byli na parkiecie. Tańce trwały do północy. Następnie kelnerzy rozdali szampana gościom by mogli wznieść toast. Rozpoczęło się odliczanie.

- Roxy, aniele mój, wiec że cię bardzo kocham i nigdy prze nigdy cię nie skrzywdzę. Oby ten Nowy Rok, przyniósł nam wiele szczęścia, radości i miłości. I pamiętaj zawsze będę cię kochać. Szczęśliwego Nowego Roku, skarbie.- oznajmił mi Brandon.

- Brad ja jestem przekonana, że ten Rok będzie o wiele lepszy od pozostałego. Ja też cię kocham i zawsze będę kochać. Jesteś mężczyzną mojego życia. Szczęśliwego Nowego Roku, łobuzie mój.- odparłam. Brandon nachylił się nade mną by złączyć nasze usta w czułym pocałunku.

Po życzeniach zabawa dopiero się rozkręciła. Przetańczyliśmy z Brandonem, chyba do trzeciej nad ranem. Potem udaliśmy się do pokoju hotelowego. Tam dużo przyjemniej spędziliśmy resztę nocy.

Kiedy koło szóstej rano sprawdzałam wiadomości na FB. Natknęłam się na post ze zdjęciem Valerie w objęciach Maurice'a.- Podpis tego zdjęcia był taki. „ Ja i mój narzeczony. Kocham go."

Boże Maurice się jej oświadczył. No krzyżyk na drogę stary.

No zszokowała mnie ta wiadomość.

Odłożyłam telefon na szafkę nocną i wtuliłam się w Brandona, który ochoczo zagarnął mnie w swe objęcia.- Życie Maurice'a mnie już nie interesowało. Ja miałam swoje życie, a on swoje. Zasnęłam w kilka chwil.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 02, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

TOXIC LOVE / Toksyczna Miłość.Where stories live. Discover now