Rozdział 26

2.9K 219 10
                                    

Po zwolnieniu jednego z moich pracowników nadal nie wiedziałam co ze sobą robić w firmie, więc postanowiłam wybrać się na zakupy, aby ten czas do spotkania nieco szybciej zleciał. Kupiłam kilka rzeczy i właśnie kieruje się do samochodu, odkładam wszystkie torby na siedzenia z tyłu i zaczynam szukać telefonu, który wydaje z siebie irytujące już dla mnie dźwięki.

- Halo? - mówię, gdy w końcu uda mi się odebrać urządzenie.

- Hej kochanie - słysząc po drugiej stronie głos mojego narzeczonego, zaczynam się spinać. - właśnie wychodzę z firmy i pomyślałem, że może gdzieś razem wyskoczymy?

Będę się smażyć w piekle. Ta myśl od razu pojawia się w mojej głowie.

- Z wielką chęcią, ale jestem umówiona z dziewczynami, wiesz babskie pogaduchy - kłamie, kręcąc się na siedzeniu. - Ale mogę to odwołać. - mówię to tylko dlatego, aby załagodzić swoje wyrzuty sumienia, bo wiem, że chłopak będzie kazał mi się spotkać z przyjaciółkami.

- Nie odwołuj, idź bardzo dobrze Ci zrobi takie spotkanie, tylko dziwne, bo widziałem się z Dinah przed wyjściem z firmy i nic nie wspominała.

- Może jeszcze jej dziewczyny nie przekazały. - staram się brzmieć jak najbardziej przekonująco.

-Być może, to widzimy się wieczorem w domu?

- Tak, postaram się wrócić, jak najszybciej.

- W takim razie jadę od razu do chłopaków, wspominali coś, że robią mistrzostwa w fife.

Chichoczę, bo przypominają mi się te ich mistrzostwa i kłótnie, gdy któryś przegrywa i próbuje się wytłumaczyć ze swojej przegranej.

- To do zobaczenia skarbie. Kocham Cię.

I w tym momencie dzieje się coś dziwnego, bo nie mogę wypowiedzieć tych dwóch słów w jego kierunku, wiedząc o tym, co siedzi w mojej głowie i w jaką relacje się wpakowałam.

- Do zobaczenia w domu. - mówię tylko, szybko rozłączając rozmowę.

*

Przeglądam się w lustrze, kolejny raz poprawiając swoje włosy. Nie wiem, co wymyśliła Lauren, ale na pewno nie będzie to ekskluzywna kolacja. Postanawiam na swobodny ubiór, mam na sobie czarne rurki i biały crop top. Łapię za telefon w momencie, gdy słyszę dzwonek do drzwi.

- Dasz radę. - mówię sama do siebie, patrząc w lustro.

Otwieram drzwi i widzę piękną brunetkę ubraną całą na czarno, która, gdy tylko otwieram drzwi, słodko się do mnie uśmiecha.

- Hej. - mówię.

- Cześć, to dla Ciebie. - wyciąga w moją stronę piękna róże.

- Nie znałam Cię od tej strony Panno Jauregui. - uśmiecham się, odbierając kwiatka.

- Jeszcze od różnych stron mnie Pani nie poznała, Panno Cabello. - uśmiecha się łobuzersko.

Patrzę na nią z politowaniem i cofam się z powrotem do domu, aby włożyć róże do wazoniku.

-Gdzie mnie zabierasz? - pytam, gdy wracam z powrotem do dziewczyny i idziemy w stronę jej samochodu.

- To niespodzianka. - odpowiada, otwierając mi drzwi.

Uśmiecham się na ten gest i wsiadam do samochodu.

- To co? Gotowa na najlepszą randkę w swoim życiu? - pyta, gdy wsiada do samochodu i odpala silnik.

Patrzę w jej stronę i kiwam z zadowoleniem głową.

Droga mija nam na wspólnych historiach z dzieciństwa, dowiedziałam się, że Lauren ma dwoje rodzeństwa, którzy mają ją odwiedzić w przyszły weekend. Zauważyłam, że dziewczyna jest bardzo z nimi zżyta i cieszy się na te odwiedziny. Próbowałam też dowiedzieć się gdzie jedziemy, ale każda próba kończyła się tak samo.

- Jesteśmy. - mówi dziewczyna parkuje samochód.

Rozglądam się dookoła i widzę wokół tylko las.

- Chcesz mnie tu zgwałcić i zabić? - pytam, rozpinając swój pas.

- Nie kręci mnie to, wole, gdy dziewczyna wyraża zgodę na jakikolwiek kontakt fizyczny. - nachyla się w moją stronę i patrzy w moje oczy, po chwili całując mnie delikatnie w usta.

Oddaje jej pocałunek, nadal nie wierząc w to, że w jakiś pokręcony sposób Lauren jest moja.

- Wysiadamy. - klepie mnie po udzie i opuszczamy pojazd.

Brunetka łapię mnie za rękę i prowadzi w stronę lasu, jest już dość ciemno, więc mimowolnie ściskam mocniej jej dłoń, na co dziewczyna posyła mi tylko swój uśmiech. Idziemy chwilę w ciszy i to, co nagle zauważam jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem.

- Mam nadzieje, że Ci się spodoba.

Przed sobą mam pięknie wystrojony stolik, na około jest pełno małych świeczek, a w tle rozbrzmiewa jakaś melodia. Wszystko to robi wielkie wrażenie i nie spodziewałam się, że kobieta postara się tak specjalnie dla mnie.

- Wow, Lauren to jest.. Po prostu przepiękne. - patrzę jej w oczy. - Dziękuję. - cmokam jej usta.

Brunetka jest nieco zaskoczona, ale odwzajemnia krótki pocałunek.

- Zapraszam Panią. - pokazuje mi gestem ręki, abym szła przed nią i odsuwa mi krzesło.

Dziewczyna sięga do koszyka i wyjmuje torbę z mcdonalda, na co wybucham śmiechem.

- Wykwintna kolacja. - podsumowuje, odbierając od niej jedzenie.

- Za pierwszym razem jedząc maca przeżywałaś coś w rodzaju orgazmu więc postanowiłam zrobić znów Ci tę przyjemność. - puszcza mi oczko.

- Oh, jaka ty jesteś kochana Lauren. - drażnie się z nią.

- Nie musisz mi tego mówić. - szczerzy się zajadając swojego cheesburgera.

Po skończonej kolacji siedzimy z Lauren i rozmawiamy na wszystkie tematy. Ciężko mi się przyznać przed samą sobą, ale zaczyna mi naprawdę zależeć na kobiecie.

S&C Company - CamrenWhere stories live. Discover now