Po zwolnieniu jednego z moich pracowników nadal nie wiedziałam co ze sobą robić w firmie, więc postanowiłam wybrać się na zakupy, aby ten czas do spotkania nieco szybciej zleciał. Kupiłam kilka rzeczy i właśnie kieruje się do samochodu, odkładam wszystkie torby na siedzenia z tyłu i zaczynam szukać telefonu, który wydaje z siebie irytujące już dla mnie dźwięki.
- Halo? - mówię, gdy w końcu uda mi się odebrać urządzenie.
- Hej kochanie - słysząc po drugiej stronie głos mojego narzeczonego, zaczynam się spinać. - właśnie wychodzę z firmy i pomyślałem, że może gdzieś razem wyskoczymy?
Będę się smażyć w piekle. Ta myśl od razu pojawia się w mojej głowie.
- Z wielką chęcią, ale jestem umówiona z dziewczynami, wiesz babskie pogaduchy - kłamie, kręcąc się na siedzeniu. - Ale mogę to odwołać. - mówię to tylko dlatego, aby załagodzić swoje wyrzuty sumienia, bo wiem, że chłopak będzie kazał mi się spotkać z przyjaciółkami.
- Nie odwołuj, idź bardzo dobrze Ci zrobi takie spotkanie, tylko dziwne, bo widziałem się z Dinah przed wyjściem z firmy i nic nie wspominała.
- Może jeszcze jej dziewczyny nie przekazały. - staram się brzmieć jak najbardziej przekonująco.
-Być może, to widzimy się wieczorem w domu?
- Tak, postaram się wrócić, jak najszybciej.
- W takim razie jadę od razu do chłopaków, wspominali coś, że robią mistrzostwa w fife.
Chichoczę, bo przypominają mi się te ich mistrzostwa i kłótnie, gdy któryś przegrywa i próbuje się wytłumaczyć ze swojej przegranej.
- To do zobaczenia skarbie. Kocham Cię.
I w tym momencie dzieje się coś dziwnego, bo nie mogę wypowiedzieć tych dwóch słów w jego kierunku, wiedząc o tym, co siedzi w mojej głowie i w jaką relacje się wpakowałam.
- Do zobaczenia w domu. - mówię tylko, szybko rozłączając rozmowę.
*
Przeglądam się w lustrze, kolejny raz poprawiając swoje włosy. Nie wiem, co wymyśliła Lauren, ale na pewno nie będzie to ekskluzywna kolacja. Postanawiam na swobodny ubiór, mam na sobie czarne rurki i biały crop top. Łapię za telefon w momencie, gdy słyszę dzwonek do drzwi.
- Dasz radę. - mówię sama do siebie, patrząc w lustro.
Otwieram drzwi i widzę piękną brunetkę ubraną całą na czarno, która, gdy tylko otwieram drzwi, słodko się do mnie uśmiecha.
- Hej. - mówię.
- Cześć, to dla Ciebie. - wyciąga w moją stronę piękna róże.
- Nie znałam Cię od tej strony Panno Jauregui. - uśmiecham się, odbierając kwiatka.
- Jeszcze od różnych stron mnie Pani nie poznała, Panno Cabello. - uśmiecha się łobuzersko.
Patrzę na nią z politowaniem i cofam się z powrotem do domu, aby włożyć róże do wazoniku.
-Gdzie mnie zabierasz? - pytam, gdy wracam z powrotem do dziewczyny i idziemy w stronę jej samochodu.
- To niespodzianka. - odpowiada, otwierając mi drzwi.
Uśmiecham się na ten gest i wsiadam do samochodu.
- To co? Gotowa na najlepszą randkę w swoim życiu? - pyta, gdy wsiada do samochodu i odpala silnik.
Patrzę w jej stronę i kiwam z zadowoleniem głową.
Droga mija nam na wspólnych historiach z dzieciństwa, dowiedziałam się, że Lauren ma dwoje rodzeństwa, którzy mają ją odwiedzić w przyszły weekend. Zauważyłam, że dziewczyna jest bardzo z nimi zżyta i cieszy się na te odwiedziny. Próbowałam też dowiedzieć się gdzie jedziemy, ale każda próba kończyła się tak samo.
- Jesteśmy. - mówi dziewczyna parkuje samochód.
Rozglądam się dookoła i widzę wokół tylko las.
- Chcesz mnie tu zgwałcić i zabić? - pytam, rozpinając swój pas.
- Nie kręci mnie to, wole, gdy dziewczyna wyraża zgodę na jakikolwiek kontakt fizyczny. - nachyla się w moją stronę i patrzy w moje oczy, po chwili całując mnie delikatnie w usta.
Oddaje jej pocałunek, nadal nie wierząc w to, że w jakiś pokręcony sposób Lauren jest moja.
- Wysiadamy. - klepie mnie po udzie i opuszczamy pojazd.
Brunetka łapię mnie za rękę i prowadzi w stronę lasu, jest już dość ciemno, więc mimowolnie ściskam mocniej jej dłoń, na co dziewczyna posyła mi tylko swój uśmiech. Idziemy chwilę w ciszy i to, co nagle zauważam jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem.
- Mam nadzieje, że Ci się spodoba.
Przed sobą mam pięknie wystrojony stolik, na około jest pełno małych świeczek, a w tle rozbrzmiewa jakaś melodia. Wszystko to robi wielkie wrażenie i nie spodziewałam się, że kobieta postara się tak specjalnie dla mnie.
- Wow, Lauren to jest.. Po prostu przepiękne. - patrzę jej w oczy. - Dziękuję. - cmokam jej usta.
Brunetka jest nieco zaskoczona, ale odwzajemnia krótki pocałunek.
- Zapraszam Panią. - pokazuje mi gestem ręki, abym szła przed nią i odsuwa mi krzesło.
Dziewczyna sięga do koszyka i wyjmuje torbę z mcdonalda, na co wybucham śmiechem.
- Wykwintna kolacja. - podsumowuje, odbierając od niej jedzenie.
- Za pierwszym razem jedząc maca przeżywałaś coś w rodzaju orgazmu więc postanowiłam zrobić znów Ci tę przyjemność. - puszcza mi oczko.
- Oh, jaka ty jesteś kochana Lauren. - drażnie się z nią.
- Nie musisz mi tego mówić. - szczerzy się zajadając swojego cheesburgera.
Po skończonej kolacji siedzimy z Lauren i rozmawiamy na wszystkie tematy. Ciężko mi się przyznać przed samą sobą, ale zaczyna mi naprawdę zależeć na kobiecie.
![](https://img.wattpad.com/cover/162536063-288-k673466.jpg)
YOU ARE READING
S&C Company - Camren
FanfictionCamila Cabello ma szczęśliwe życie u boku swojego narzeczonego Shawna Mendesa. Razem założyli firmę S&C Company, która zajmuje się modelingiem i właśnie poszukują nowej twarzy do sesji promującej ekskluzywną bieliznę.