Rozdział 32

3.1K 219 1
                                    

Dinah otwiera kolejną butelkę wina, a ja w sumie nie wiem, która to już jest. Siedzimy w salonie przy kominku i rozmawiamy na przeróżne tematy.

- Chciałabym wnieść toast. - mówi, próbując wstać, co jej niespecjalnie wychodzi, więc w pewnym momencie postanawia się poddać. - Za nasze Camren! - unosi szkło do góry. - I oficjalnie, to ja jestem kapitanem tego statku.

Patrzę na nią z politowaniem, ale gdy zauważam, że dziewczyny podnoszą kieliszki do góry, robi mi się naprawdę miło. Spoglądam na Lauren, która przybliża się jeszcze bliżej mnie.

- Za nas, moje Cam. - stuka mój kieliszek.

- Za nas, moje ren. - odpowiadam i we dwie wybuchamy śmiechem.

Po skończeniu butelki wina, postanawiamy iść spać, aby rano mieć chociaż trochę siły by iść na plażę. Na szczęście nie jestem mocno pijana, więc nie powinno być problemu ze wstaniem, w przeciwieństwie do Lauren.

- Chyba widzę dwie Camile. - mówi, podchodząc do mnie. - Trafiłam na właściwą? - macha rękoma.

- Jesteś pijana, Lo. - śmieję się z niej.

- Być może. - wzrusza ramionami. Musimy się wykąpać, kochanie.

Mówi, a mi przez chwile brakuje powietrza, przez określenie jakiego użyła. Wiem, że to niesprawiedliwe ze względu na stan dziewczyny, ale postanawiam się trochę czegoś od niej dowiedzieć.

- Kochanie?

- Nie jesteś moim kochaniem? - robi minę jak dziecko, któremu zabrano zabawkę.

- Oczywiście, że jestem. - potwierdzam, delikatnie ją całując. -I kim jeszcze jestem twoim? - pytam w jej usta.

- Misiem. - odpowiada, składając buziaka. - rybką. - kolejny buziak. - kotkiem. - buziak. - tygryskiem. - mówi, a ja z każdym kolejnym określeniem coraz głośniej chichoczę.

- No tak, cały zwierzyniec. Mało to romantyczne.

- Nic ze mnie dziś nie wyciągniesz, Camzi.

Przejrzała mnie.

- No trudno, spróbuję następnym razem. - puszczam jej oczko i idę do łazienki, aby się nieco odświeżyć.

*
Obudziły nas poranne promienie słoneczne wpadające przez duże okno do pokoju.  Po kilku minutowym marudzeniu Lauren, że nie ma siły i nigdzie nie idzie, udało mi się ją przekonać, aby wyszła z łóżka. Zjadłyśmy wszystkie razem śniadanie i właśnie siedzimy na plaży. Gdy tylko udało nam się trochę odpocząć, poszyłyśmy do wody, aby się wspólnie powygłupiać.

Zerkam na brunetkę, która jest odwrócona do mnie tyłem, więc postanawiam skorzystać z sytuacji i rzucić się jej na barana. Na moje nieszczęście, dziewczyna nie jest na to przygotowana i gdy tylko na nią wskakuje, obie nurkujemy w wodzie. Gdy do Lauren dociera co się właśnie wydarzyło, patrzy na mnie wściekłym wzrokiem i zaczyna kierować się w moją stronę, więc jak najszybciej jak mogę, zaczynam jej uciekać, niestety przy samym brzegu potykam się o własne nogi i ląduje twarzą w wodzie. Dziewczyna zaczyna się ze mnie śmiać,  a gdy w końcu do mnie podchodzi, podaje mi swoją rękę, abym wstała, ale ja przyciągam ją do siebie tak, że leży teraz na mnie, zaczynając składać pocałunki na moim dekolcie. O tej godzinie w tej części plaży jest naprawdę pusto, poza nami nie ma nikogo innego. Lauren zasysa delikatnie moją skórę, na co wydaje z siebie delikatny jęk.

- Może was zostawimy? - szczerzy się w naszą stronę Dinah, która odbija piłkę z Normani i Ally.

- Na pewno byłoby miło, ale nie róbcie sobie problemu. - odpowiada jej zadowolona z siebie dziewczyna.

Lauren wstaje i ciągnąc moją rękę do góry, razem idziemy w stronę koca. Brunetka wyjmuje z torby balsam i bez pytania odwiązuje mój stanik, w ostatniej chwili udaje mi się go złapać. Gromie ja wzrokiem, na co ona się głupio uśmiecha i zaczyna rozprowadzać balsam na moich plecach, co jest naprawdę przyjemne.

S&C Company - CamrenWhere stories live. Discover now