Rozdział 37

2.8K 259 12
                                    

Lauren's POV

Nie mogłam się skupić na dzisiejszej próbnej sesji. Camila wczorajszego dnia wysłała mi wiadomość, że wypadło jej ważne spotkanie i jeśli mam czas możemy spotkać się dopiero jutro po pracy.

Całą noc rozmyślałam nad tym, co jej powiem i jak przekonać ją do tego, że to był błąd i chcę na nowo zdobyć jej zaufanie.

Wysłałam jej rano ulubione róże do biura z liścikiem.

"Nie mogę się doczekać spotkania. L.J."

Zdaje sobie sprawę, jak banalnie to wszystko wygląda, ale takimi małymi gestami chce to wszystko naprawiać i mam nadzieje, że dziewczyna to doceni.

- Lauren, skup się. - mówi mi kolejny raz fotograf, który zajmuje się sesją.

- Możemy to przełożyć? - pytam z nadzieją, bo zdaje sobie sprawę z tego, że dzisiejsza zdjęcia nie będą najlepsze. - Źle się czuje. - kłamie.

- Mogłaś mówić od razu. - odkłada aparat na stole. - Dokończymy jutro, tylko muszę powiedzieć Camili o zmianach.

- Powiem jej. - mówię gwałtownie. - To znaczy i tak do niej idę, więc jej przekażę. - poprawiam się, gdy czuje podejrzliwy wzrok mężczyzny.

- Okej. Przekaż, że mam już wszystko zaplanowane i w ciągu 2 dni się wyrobimy.

Posyłam mu tylko uśmiech, mówiąc, że wszystko jej powiem i kieruje się do gabinetu kobiety, o której nie mogę przestać myśleć. Wiem, że byłyśmy umówione dopiero za godzinę, ale nie wytrzymam dłużej tego czekania.

Nie widzę Dinah przy swoim stanowisku, więc postanawiam wejść do pokoju bez zapowiedzi.

- Dzień dobry Pani prezes, można? - uchylam drzwi i od razu żałuję, że nie dałam rady poczekać, bo nie musiałabym patrzeć teraz na chłopaka, który rozmawia z dziewczyną.

Camila wraz z Shawnem, gdy tylko zwracają na mnie uwagę, patrzą na mnie wyczekująco.

- Coś się stało? Mamy spotkanie dopiero za godzinę- mówi oficjalnie brunetka.

- Rich prosił, żebym przekazała, że na dziś sesja skończona i wyrobimy się w 2 dni. - odpowiadam się brzmieć jak najbardziej spokojnie, ale jest to naprawdę ciężkie, gdy widzę bruneta przed sobą.

Co on robi z Camilą w jej gabinecie? Jest również prezesem, ale to nie wygląda na rozmowę służbową.
A co jeśli dziewczyna postanowiła mu wybaczyć i chce mi dziś powiedzieć, że znów są razem.

Myśli przechodzą mi przez głowę, a ja coraz bardziej jestem zdenerwowana na to co może się wydarzyć.

- Nie mówiłaś o żadnym spotkaniu. Coś ważnego? - odzywa się Shawn, spoglądając na Camile.

- Mam pomysł na nową sesję i mamy porozmawiać o szczegółach.

- Na kolacji? Widzę Lauren, że nie odpuszczasz. - mówi sarkastycznie patrząc na mnie, na co mierze go wzrokiem. - Lauren nie może sobie odpuścić, żeby wziąć Cię na tym biurku. - uśmiecha się głupio, przejeżdżając dłonią po biurku, skupiając swój wzrok raz na mnie, raz na brunetce.

Odliczam w myślach do 10, bo gdy się nie uspokoję wiem, że nie wytrzymam i rzucę się na chłopaka.

- To nie jest już twój interes kto i gdzie będzie mnie brał. - odpowiada mu poirytowana dziewczyna.

Punkt dla Ciebie Jauregui, nie wybrała jego.

- Przecież wiesz, że zawsze chciałem dla Ciebie jak najlepiej. Dałem kilka rad Jauregui jak lubisz się pieprzyć, powinnaś mi podziękować. - ostatnie słowa kieruje do mnie, a ja nie wytrzymuje.

Podchodzę bliżej do chłopaka, że stoimy naprzeciwko siebie i mierzymy się wzrokiem.

- Zaufaj, że nie potrzebuje rad, żeby zaspokoić Camile, zwłaszcza rad od Ciebie. - syczę.

- Shawn, resztę spraw załatwimy przez mojego prawnika. Wyjdź już z mojego gabinetu. - przerywa mi Camila.

- Pogadamy o tym jeszcze. - mówi do niej i o dziwo ze spokojem opuszcza gabinet.

Kobieta jak gdyby nic siada z powrotem do biurka i zaczyna coś wpisywać do laptopa. Uśmiecham się pod nosem, gdy zwracam uwagę, że w pięknym wazonie znajdują się kwiaty, która wysłałam jej rano.

- Lauren też wyjdź, chce to skończyć. -mówi, nawet na mnie nie zerkając.

- Co to było, Camila?

- Bardziej kto, mój ex narzeczony, ale to chyba bardzo dobrze wiesz.

- Nie o to mi chodzi. - podchodzę do niej i kieruje fotel w moją stron, aby zwróciła na mnie uwagę. - Co załatwicie przez prawnika?

- Wykupuje udziały Shawna. - odpowiada krótko, patrząc mi w końcu w oczy.

- Czyli to koniec? - pytam szczęśliwa, bo to znaczy, że do niego nie chce wrócić i postanowiła odciąć się od mężczyzny. - zostaniesz sama na stanowisku prezesa?

- Na to wygląda, że tak. Nie wyobrażam sobie, żeby z nim pracować po tym wszystkim.

- Ze mną pracujesz. - przyciągam ją do siebie, że dziewczyna jest zmuszona wstać.

Czuje ulgę, że dziewczyna mnie nie skreśliła, z chłopakiem nie wyobraża sobie pracy, a ja nadal tu jestem. Nie chce robić sobie złudnych nadziei, ale jest to przykład, że zależy jej na mnie.

- Nie oddam Cię nikomu, jesteś naszą najlepszą modelką. - uśmiecha się, a ja wiem, że w tym zdaniu jest drugie dno i teraz jestem przekonana, że wszystko się ułoży.

- Jestem twoja i nie pozwolę, żebyś mnie oddała. - szepczę jej blisko ust i szybko składam na nich dużego buziaka, po czym szybko wybiegam z gabinetu.

- Lauren!! - słyszę jeszcze krzyk brunetki i jej piękny śmiech.

S&C Company - CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz