Rozdział 31

2.9K 217 6
                                    

Wszystkie dziewczyny zgodziły się na wyjazd nad morze, aby spędzić czas w babskim gronie i odreagować od pracy. Weekend nadszedł bardzo szybko i właśnie jesteśmy w trakcie drogi.

- Naprawdę nie mogę uwierzyć w to, że Lampie dałaś prowadzić swój samochód, znając ją zaledwie kilka miesięcy, a mnie znasz całe życie i nigdy nie dałaś usiąść za kółkiem! - przeżywa kolejny raz Dinah.

- Mówiłam Ci kiedyś, że nie jesteś dla mnie odpowiedzialną osobą. Dziwię się, że w ogóle zdałaś prawko. - zerkam na nią z tyłu.

- Jestem bardzo dobrym kierowcą! - mówi oburzona. - Normani, kochanie powiedz jej.

- Tak, jesteś skarbie. - potwierdza jej słowa, tylko dlatego, aby uniknąć kolejnej kłótni.

- Widzisz. - pręży klatkę piersiową do przodu, na co wybucham śmiechem. - Poza tym jeszcze jedno mnie zastanawia.

- Bardzo jesteśmy ciekawe co, nie trzymaj nas w niepewności. - odpowiada Lauren, która jest dziś w bardzo dobrym humorze i co chwilę dogryza sobie z blondynka.

- Zastanawiam się Ally. - patrzy w jej stronę. - Czy nie będziesz czuć się samotna? No wiesz my z Normani razem, Camren też teraz razem, a Twój idealny chłopak został w mieście.

- Camili idealny chłopak również tam został. - mówi, a ja zwracam uwagę na brunetkę obok, która ściska mocniej kierownicę.

Po dobrym nastroju w samochodzie ślad zaginął.

- Idę spać, obudźcie mnie jak zjedziemy gdzieś zjeść. - mówi, Dinah opierając się o ramię swojej dziewczyny.

Cała Dinah Jane papla wszystko, co jej ślina na język przyniesie i nie bierze za to żadnej odpowiedzialności. Żadna z dziewczyn już się nie odzywa i po kilkunastu minutach, gdy upewniam się, że dziewczyny zasnęły, postanawiam porozmawiać z zielonooką.

-Jesteś zła? - pytam jak najciszej.

- Nie, o co? - odpowiada, patrząc ciągle na drogę.

- No wiesz, o to, co powiedziała Ally.

- Powiedziała przecież prawdę.

- Mogła sobie darować.

- Nie chce o tym teraz myśleć i psuć nam wyjazdu. - mówi już nieco łagodniejszym tonem, kładąc rękę na moim udzie i delikatnie je ściskając.

*
Zajechaliśmy po drodze coś zjeść i znów w dobrych humorach, planowałyśmy co dziś będziemy robić i oczywiście sklepie kupiłyśmy cały arsenał alkoholu. Plany gotowe.

Po dojechaniu na miejsce, godzinę później, każda skierowała się do swojego pokoju, aby zanieść walizki i nieco odpocząć po podróży, bo przed nami jeszcze długa noc.

Lauren gotowa się poświęcić chciała wziąć pokój pojedynczy, ale wiem, że zaproponowała to tylko ze względu na Brooke, zdając sobie sprawę z tego, że dziewczyna nie jest przekonana do naszej relacji. Jednak z drugiej strony Ally stwierdziła, że chce spać sama, bo przy żadnej z nas się nie wyśpi, prawda była taka, że dziewczyna zrobiła to, wiedząc, że chcemy z Lo zająć wspólny pokój i mimo tego, co o tym wszystkim myśli, nie chciała robić nam pod górkę, za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Dinah tylko się z nas śmiała, komentując, że nagra z nami jakąś telenowele.

- Już myślałam, że naprawdę spędzę te noce samotnie w pokoju obok. - odzywa się Lauren, gdy tylko wchodzimy do pokoju i rzuca się na łóżko.

- Wszystko sobie przemyślałaś, wiedziałaś, że jak pierwsza wyjdziesz z tą inicjatywą to Ally zajmie sama pokoju.

- Trochę tak. - uroczo się uśmiecha. - ale w pewnym momencie bałam się, że naprawdę Ally się nie zgodzi na wspólny pokój, jest jak druga matka. - chichoczę.

- Ona po prostu taka jest. Za dobra dla nas.

- W każdej paczce musi być ktoś odpowiedzialny jak Ally, irytujący jak Dinah, stanowczy jak Normani i... - zastanawia się.

- I...? - pytam, wchodząc na nią.

- I pobłażliwy jak Camila.

- Pobłażliwy? Serio, Lo? Nie mogłaś wymyślić czegoś lepszego?

- I kochany i cholernie seksowny jak Camila. - mówi dumnie, ściskając mój pośladek.

- Jesteś teraz w nasze paczce, więc w każdej paczce musi być ktoś uroczy jak Lauren. - marszczy nosek, na co składam na nim całusa.

Przytulam się w jej bok i nawet nie wem, kiedy zasypiam w jej ramionach.

S&C Company - CamrenWhere stories live. Discover now