II

251 9 2
                                    

Lekcje mijały dość przyjemnie i powoli zaczęłam zapamiętywać imiona różnych osób, co sprawia mi wielki problem. Poznałam bardzo dużo, ciekawych osób ze szkoły. Wśród nich znalazł się Jack, Daniel i chyba Zack, a może Zach? Później zakolegowałam się z dziewczyną o imieniu Hannah. Chodzi też na siatkówkę, więc pierwsza obawa, którą było brak jakiegokolwiek kontaktu z kimkolwiek na zajęciach, przeminęła. 

Po lekcjach wyszłam ze szkoły głupiejąc, gdzie jestem. Nie wiedziałam w którą stronę mam iść, aby dojść do domu. Stałam w miejscu patrząc się przed siebie. Nagle poczułam za sobą obecność jakiejś osoby. Odwróciłam się, a za sobą zobaczyłam wysokiego, czarnowłosego chłopaka. Jego skóra przypominała kolorem mocną kawę. 

- Cześć, coś się stało? -spytał melodyjnym głosem i uśmiechnął się. 

- Nie wiem. Zgubiłam się, co może wydać się dziwne. -odpowiedziałam bawiąc się rękawem od bluzy. 

- Nowa jesteś zgaduję. Mark jestem. -powiedział chłopak i wyciągnął rękę, którą serdecznie złapałam i przywitałam się.

- Anna.

- No więc Anno, na jaką ulicę chcesz dojść? -zapytał Mark i podniósł jedną brew.

- Nie do końca pamiętam nazwy, ale wiem, że na niej znajduje się kręgielnia i przedszkole. -powiedziałam sama, zażenowując się z tego co mówię.

- Aa... wiem. Podwieźć Cię? -zapytał miło chłopak. 

- Nie dzięki, nie chcę sprawiać problemu. Powiesz mi jak tam dojść? -odpowiedziałam uśmiechając się krzywo. 

- Niech będzie, ale nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. -zaśmiał się chłopak i wziął mój telefon, wstukał coś w nim. - Mapę Ci odpaliłem, chyba się już nie zgubisz i w gratisie masz mój numer zapisany jako "Kumpel Mark". -opowiedział chłopak, puścił mi oczko i odszedł do grupy chyba swoich kumpli, gdzie znajdował się Jonah i Corbyn. 

Spojrzałam w telefon i rzeczywiście niebieska linia prowadziła do mojego domu. Starałam się zapamiętać jak najwięcej mogłam, zamknęłam telefon i ruszyłam przed siebie. Po drodzę starałam się wbić sobie do głowy charakterystyczne miejsca, żeby następnym razem znowu nie stać przed szkołą jak idiota. 

Wróciłam do domu i sprawdziłam telefon, czy coś ciekawego się dzieje w social-mediach. Zobaczyłam zaproszenia od Jonaha i Corbyna, więc przyjęłam je, a chwilę później otrzymałam już wiadomość od jednego z nich. 

Od: Jonah Marais

Hej, uważaj na Marka. 

Do: Jonah Marais 

Czemu? Wydawał się miły.

Od: Jonah Marais

Jutro Ci powiem, ale narazie po prostu uważaj. 

Pisanie z Jonahem ciągnęło się dalej, a ja dowiedziałam się o nim bardzo wiele ciekawych rzeczy. W pewnym momencie podałam mu numer telefonu, a on do mnie zadzwonił i zamiast pisać, rozmawialiśmy ze sobą i nie powiem trwało to chyba z 5 godzin. Nie zostawałam mu jednak dłużna, bo opowiedziałam dużo rzeczy o sobie. Odrobiliśmy "wspólnie" lekcje, tańczyliśmy i inne na prawdę mało ciekawych rzeczy. 

XXX

Następnego dnia w szkole spotkałam się z Jonahem jak wcześniej przy mojej szafce. Byłam ubrana w jasne jeansy, białą bluzkę z nazwą zespołu "Queen" i zwykłą flanelową koszulę.

- No witam Cię moja przyjaciółeczko. -powiedział prześmiewczo chłopak i uśmiechnął się, na co ja zareagowałam śmiechem.

- No siema stary. -wtórowałam mu tym samym. 

- Dasz już dziś radę potworzyć szafkę? -spytał już normalnie na co ja tylko prychnęłam i jednym, silnym ruchem otworzyłam przeklęty mebel. - Dobra jak poradziłaś sobie z najtrudniejszym to teraz mnie słuchaj. -oparłam się o szafkę za mną, aby patrzeć na chłopaka. Przybliżył się na tyle blisko, żeby być kilka centymetrów od mojego ucha i zaczął opowiadać szeptem. - Chłopaki z drużyny robią zakład o to, który pierwszy się prześpi z jakąś nową dziewczyną i uwierz mi lub nie, jesteś najlepiej punktowana. Tak wiem to jest paskudne, ale nic nie zmienię. Nie dam rady. Teraz już wiesz wszystko.

Stałam jak wryta nie wiedząc, co powiedzieć. Chłopak się odsunął kilka centymetrów, jednak wciąż był blisko mojej twarzy, oparty o szafki za mną. Jedyne, co mi przyszło do głowy to jedno pytanie. 

- Ty się w to nie bawisz? -spojrzałam w szaro-zielono-niebieskie oczy chłopaka. 

- Jedyne, co zrobiłem to podpisałem kontrakt. Są tam różne rzeczy w tym ten zakład, ale ja zrobiłem to dla podpunktu mówiącego o tym, żeby chłopaki nie byli z dziewczyną z którą się rozstanę. Tylko po to. Nie zamierzam tobie robić takich rzeczy, ani żadnej innej dziewczynie. Musisz mi uwierzyć. Dlatego proszę Cię uważaj na siebie. -odpowiedział Jonah, a ja tylko przytaknęłam i uśmiechnęłam się do niego. Odsunęłam się od szafek z potrzebnymi książkami, a Jonah uśmiechnął się do mnie patrząc na moją bluzkę. - Od jak dawna ich słuchasz?

- Spytaj mnie lepiej kiedy ja ich nie słuchałam. Od zawsze uwielbiałam taką muzykę jaką oni tworzyli. 

- Oglądałaś już film o nich? -zapytał chłopak i uśmiechnął się miło.

- Przez przeprowadzkę niestety nie miałam jeszcze okazji, a bardzo żałuję, że nie mogłam iść na premierę. -odpowiedziałam smutno. 

- Dobra mam plan. Wypad. Ty i ja. Do kina na "Bohemian Rhapsody". Ok? -zapytał i wystawił dłonie do mnie jakby miał strzelać. 

- Jasne, z miłą chęcią. -uśmiechnęłam się i ruszyliśmy pod salę.

Kolejny rozdział i muszę wam powiedzieć, że ja wczoraj byłam na tym filmie, i zakochałam się w Queenach. Chyba domyślacie się co mi towarzyszyło w trakcie pisania tego rozdziału?

xo Karola

I'm falling for you | Jonah MaraisWhere stories live. Discover now