XVI

150 6 4
                                    

Dla mnie sylwestrowa impreza skończyła się u Jonaha w domu. Cały sylwester był niesamowity i nie da się do niczego przyczepić. Christina, mimo że imprezy urządza bardzo rzadko, to robi je dokładnie według zrobionego wcześniej planu. Wszyscy się szampańsko bawili, bez większych problemów. 

Dzisiaj postanowiłam zrobić delikatny remont w swojej sypialni. Na początku sama zaczęłam sprzątać w pokoju i wynosić meble. Oczywiście sprawiło mi to wiele problemów. Wyniosłam 2 szafki nocne i zaczęłam przesuwać łóżko do wyjścia jednak poddałam się, i zadzwoniłam do Jonaha po pomoc. Około po 15 minutach chłopak pojawił się z całą świtą. Jack, Zach, Daniel i Corbyn przywitali się i ruszyli do mnie do pokoju opróżniać pokój dalej. Przywitałam się z Jonahem i poszliśmy do pokoju pomagać chłopakom. Włączyliśmy szybką, radosną muzykę i wzięliśmy się do pracy. 

Minęły może 2 godziny, a my skończyliśmy pracę i siedzieliśmy w dużym pokoju, pijąc lemoniadę. Przegadaliśmy jeszcze może godzinkę, a później chłopaki zaczęli się zbierać. Musiałam jeszcze jechać do sklepu z meblami, żeby dokupić ozdoby do pokoju i nowy stolik. Zostałam z Jonahem samemu w pokoju, więc wpadłam na pomysł.

- Jonaaah... -przeciągnęłam imię chłopaka, trzymając go za rękę. - Pojedziesz ze mną do sklepu po meble?

- Tylko my dwoje? Bardzo chętnie. -uśmiechnął się chłopak i wtulił się we mnie, a następnie pocałował w czubek głowy. 

- Cześć. -usłyszałam krzyk z przedpokoju.

- Dzięki wielkie, cześć. -odpowiedziałam i spojrzałam na Jonaha. Wyglądał na zadowolonego i zamyślonego. - O czym myślisz?

- O tobie. -powiedział chłopak i uśmiechnął się miło. 

Kilka minut później siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy do sklepu. Jonah cały czas trzymał mnie za dłoń w trakcie drogi. Wjechaliśmy na parking Ikei i wysiedliśmy z samochodu. Było dosyć późno, więc gdy weszliśmy do sklepu był on prawie pusty. Czasem biegaliśmy w tą i z powrotem, trzymając w dłoniach różne narzędzia kuchenne. 

Po około godzinie staliśmy już przy kasie i płaciłam za cały koszyk różnych rzeczy. Wzięłam zwykły, biały stolik, kilka ramek do zdjęć, fotel, brokuła i wiele innych mniej, lub bardziej potrzebnych przedmiotów. Zapakowaliśmy wszystko do bagażnika i ruszyliśmy do mnie. 

XXX

- Kurw.... -denerwował się Jonah, próbując złożyć ze mną stolik. - Po cholerę jest tyle śrubek? 

- Spokojnie. -śmiałam się z chłopaka. - Może to zapasowe? 

Kolejne półgodziny spędziliśmy na składaniu stolika. Jednego stolika. W międzyczasie robiąc przerwę na kawę i komplementy. Jonah składał stolik, a ja drukowałam zdjęcia, lub myślałam nad planem nowego ułożenia pokoju. Zrobiłam bardzo dorosłą decyzję, uznając, że muszę zrobić przemeblowanie, zanim pokój się zawalił. Podeszłam do chłopaka, usiadłam obok niego i złożyliśmy wspólnie stolik. Udało się. 

- Wiesz co? Ten stolik jest bez sensu. -powiedział brunet i spojrzał się na mnie. - Jest deską na nogach, a ty... o wow. -westchnął rozmarzony chłopak na co szturchnęłam go w ramię i zaśmiałam się. - Poza tym i tak mam większe narzędzie niż to. -dokończył Jonah i wziął jedyny śrubokręt, który mam.

Parsknęłam śmiechem na słowa chłopaka i spojrzałam na niego dwuznacznie. Odpowiedział tym samym, następnie wstał, podszedł do mnie i mocno przytulił. 

- Mój boże, to jest niesamowite. Jestem twoim chłopakiem. Ale jestem szczęściarzem. Jesteś niesamowita. Kocham Cię. -powiedział chłopak i złączył nasze usta. 

Dostałam dziś weny, więc radujmy się. Jej! Ktoś to jeszcze czyta? Kto myśli, że to niesamowita para? Aww...

xo Karola

I'm falling for you | Jonah MaraisWhere stories live. Discover now