XIX

135 5 2
                                    

Obudziłam się w weekend około 9, ubrałam się w strój do ćwiczeń, składający się z szarego stanika sportowego i szarych leginsów, a później wyszłam z domu. Gdy przebiegałam obok parku zauważyłam siłownie miejską. Oczywiście postanowiłam z niej skorzystać. Po około 20 minutach na 'sprzętach' pobiegłam dalej przed siebie. Przebiegłam może kilometr i zawróciłam, bo zobaczyłam zbliżające się burzowe chmury. 

W domu wzięłam wyjątkowo długą kąpiel, założyłam na siebie czerwoną bieliznę, krótkie czarne spodenki i jedną z bluz Jonaha, które przy okazji mi pożyczył. Zadzwoniłam do mojej jedynej przyjaciółki Christiny i zaprosiłam ją do siebie na typowe leniuchowanie, ale powiedziała, że umówiła się z Corbynem. Może Jonah? Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbierał. Czy zostałam już sama? A może Clayton? Nie, nie... lepiej nie. No cóż, co miałam robić? Włączyłam film romantyczny, ale po chwili go wyłączyłam, bo nie mogłam się na nim skupić. Czemu jest weekend i wszyscy są zajęci? Chciałam nawet zadzwonić już do Jacka i Daniela, ale pomyślałam, że mogą poczuć, że się narzucam. Postanowiłam, że ugotuję coś. Wzięłam wszystko co potrzebne i zaczęłam robić muffiny. 

Po około godzinie babeczki były już pięknie upieczone i gotowe do zjedzenia. Ale czemu mam je jeść samemu. Z małą nadzieją odpowiedzi napisałam do Christiny.

Chris :P :

Jak masz ochotę to zgarnij wszystkich i wbijcie na babeczki.

Nie chcę być gruba samemu :(

Włączyłam muzykę, odłożyłam telefon i zaczęłam się zastanawiać. Nad wszystkim. Mam przyjaciół, chłopaka, dom, coś do jedzenia, jednak jest we mnie smutek. Po prostu smutek. Uczucie to można porównać do pleśni, która zjada Cię od środka. Nie uważam, że wyglądam źle, więc raczej to nie kompleksy. Nie zdałam sobie sprawy kiedy zaczęłam płakać. Łzy leciały po moich policzkach. Najgorsze jest to, że nawet nie wiem przez co płakałam. Po prostu coś tak we mnie ugrzęzło, jakby drzazga. Nie mogłam nic z tym zrobić, a to najgorsze uczucie. Bezsilność. Byłam zła i smutna, zamyślona i zmęczona. Nie wiedziałam co robić. Zaczęłam walić w poduszki, płakać niemiłosiernie drzeć papiery które wpadły mi w ręce, a nawet, już nie wiem czy przypadkiem, rozbiłam wazon. Może to znowu ten pierdolony Kieran? Podeszłam do kanapy i usnęłam na niej. 

XXX

- Anna... -usłyszałam cichy głosy Christiny. Zaczęłam budzić się z mojej 'wspaniałej' drzemki. - Annie. Co tu się stało? 

Patrzyła na mnie smutnym wzrokiem. Rozejrzałam się po pokoju i wszystko było już posprzątane. Christina była sama. 

- Ja przepraszam... nie powinnaś sprzątać. Ugh... przepraszam. -westchnęłam i spojrzałam na nią. - Powiem Ci wszystko. Która godzina?

- Powiedziałam chłopakom, że mają być o 16, jest 15. Masz godzinę. Chcę wszystkie szczegóły. -odpowiedziała dziewczyna i przysiadła się do mnie. - Plus pomogę Ci się przebrać. 

Zaczęłam jej wszystko opowiadać wątpiąc w własne słowa i przez chwilę brzydząc się sobą. Brzmiałam jak zadepresiona nastolatka, bo jej chłopak nie polubił zdjęcia. W między czasie brunetka podeszła do mojej szafy i wybrała mi ubrania do przebrania. Wzięła białe spodnie z dziurami i ciemnozieloną, obcisłą bluzkę z długim rękawem i głębokim dekoltem w serek. Przebrałam się szybko i zanim Christina zdążyła cokolwiek powiedzieć, chłopaki weszli do domu. 

- Dokończymy tą rozmowę kiedyś. -powiedziała po cichu dziewczyna i kazała mi się ogarnąć, a ona wyszła do chłopaków. 

Zrobiłam szybki, podstawowy makijaż, rozczesałam włosy i wyszłam po cichu do nich. Zaczęliśmy rozmawiać, a raczej oni rozmawiali o kolejnych imprezach i planach. 

- Zajebiste muffiny. -uśmiechnął się Zach, prawie krztusząc się, właśnie muffinem. Odwzajemniłam uśmiech i oparłam brodę o pięść. 

Nie wiedziałam co powiedzieć, więc nie mówiłam nic. Jonah w pewnym momencie podszedł do mnie i bez słów mocno przytulił. Tego potrzebowałam. Objęłam go mocno i długo nie puszczałam. Bardzo długo, ale zdawało mi się, że nie przeszkadzało mu to. Później usiedliśmy razem, a ja wciąż byłam w niego wtulona. 

Po około dwóch godzinach wszyscy zaczęli się zbierać, oczywiście poza Jonahem. Pożegnałam się z każdym i odwróciłam się w stronę chłopaka. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, wyprzedził mnie.

- Co dziś się stało? -spytał chłopak i poszliśmy wspólnie do kuchni. Usiadłam na blacie, a Jonah stanął między moimi nogami. 

- Sama nie wiem. A ty skąd o tym wiesz? -odpowiedziałam i spojrzałam mu w oczy. 

- Ty chyba Christiny tak dobrze nie znasz. -zaśmiał się chłopak i oparł się o blat za mną. - Poprosiła mnie i tylko mnie, żebym jej pomógł posprzątać, bo jej to słabo idzie. 

Westchnęłam tylko i odważyłam mu się wszystko powiedzieć:

- Historia ta zaczyna się wczoraj. Po twoim wyjściu ze szkoły starałam się dowiedzieć cokolwiek od Corbyna. Szłam korytarzem i przez całkowity przypadek szturchnęłam Kierana. -ruszyłam ze swojego miejsca, wzięłam ręcznik papierowy i zamoczyłam go, a następnie zaczęłam ścierać makijaż na policzkach, pokazując średniej wielkości siniaki. - Stało się to. Zaczął robić wielką awanturę. Mówił, że mimo tego, że Cię nie ma nie mogę zachowywać się nie wiadomo jak, a ja go tylko szturchnęłam. Uderzył mnie kilka razy po twarzy, przez co zerwała się wielka grupa ludzi, włącznie z Claytonem. Nie wiem co mam o nim myśleć teraz. Wracając, następnie... -zaczęłam zdejmować bluzkę, pokazując sporej wielkości siniaka na ramieniu. - Popchnął mnie na szafki i nabyłam tego kolegę. A dziś? Całkowicie wpadałam w dołek. Płakałam, niszczyłam, krzyczałam. Nie wiedziałam przez co. Po prostu było mi smutno. Uczucie to wysysało ze mnie całą energię i miałam dość. Zwyczajny dołek i tyle. 

Jonaha mina pokazywała złość i zaskoczenie. Przytuliłam go mocno, przez co musiał mnie objąć. Jednak delikatnie mnie od siebie odepchnął, żeby powiedzieć coś.

- Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz? Zniszczę gnoja przysięgam... -mówił Jonah, a ja mu przerwałam.

- Razem go mamy zniszczyć. To mi zaszkodził, a nie tobie. Teraz moja kolej na pytania i masz się tłumaczyć... Czemu policjant zabrał cię ze szkoły i o co chodziło?

- Kuzyn, Reed ma dość dziwnych znajomych i prosił mnie abym podwiózł go do klubu, gdzie znajduje się lewa 'fabryka' narkotyków i innych tabletek. Podwiozłem go i czekałem aż wróci. W pewnym momencie usłyszałem strzały. Od razu odjechałem nie czekając na Reeda. Policja chciała się dowiedzieć kto to zrobił, więc powiedziałem, że szef, a ja nawet nie wiem kto to jest. -odpowiedział Jonah i uśmiechnął się krzywo. 

Odetchnęłam z ulgą, a później usiadłam na blacie i Jonah zajął swoją pozycję podpierając się zaraz obok moich pośladków. Uśmiechnęłam się do niego i zdałam sobie sprawę, że wciąż jestem bez bluzki. Chłopak zaczął delikatnie całować moje nabyte siniaki patrząc mi w oczy. Gdy znalazł się przy mojej twarzy złapałam jego twarz w dłonie i przysunęłam do siebie złączając usta w pocałunku. 

Kolejny rozdział, no nie wierzę. Będę już się starała pisać dłuższe takie jak te, ale nic nie obiecuję. Bardzo będę się starać. Dobranoc misie. Podoba się jeszcze?

xo Karola

I'm falling for you | Jonah MaraisWhere stories live. Discover now