#12

1.8K 169 27
                                    


W odbiciu szklanych drzwi balkonowych zobaczyłem, że przy głowie mam pistolet, a za mną stoi przerażający facet z masą kolczyków w uszach i twarzy. Również spojrzał w szybę i poczułem jak jego chłodne spojrzenie przenika mnie na wylot.

Nawet nie drgnąłem.
Czułem się jakby sparaliżowany.

Czy to koniec?

- Masz nas za idiotów, czy nie? - warknął jeszcze bardziej przerazajacym tonem mężczyzna, przyciskając pistolet do mojej głowy jeszcze mocniej.

- Nie! - zaprzeczyłem szybko, drżącym głosem.

Chyba nigdy w życiu tak bardzo się nie bałem...

- Jak sie nazywasz? - prychnął.

- Shoto Todoroki... - wymamrotałem, wbijając wzrok za szybę, na szalejącą ulewę.

- Todoroki? Jak przykro... - westchnął, kpiąco się uśmiechając - A więc... Todoroki... Pójdziesz ze mną grzecznie na dół bez żadnych numerów, bo dostaniesz kulką w łeb... Okej? - spytał cicho.

Szybko mu przytaknąłem.

Mam nadzieję, że to jakiś chory sen, że zaraz obudzę się przy Izuku i wszystko będzie jak zawsze...

Ale nie, mężczyzna gwałtownie pociągnął mnie za sobą i wręcz zrzucił ze schodów. Na szczęście uratowała mnie poręcz. Na dole czekała już, jak mi się wydaje, cała ich banda.

- A jednak! Jak to możliwe, że go nie znalazłam - zaśmiała się niepokojąco wariatka, którą widziałem przez szparę, gdy siedziałem w szafie.

Obok niej stał wyższy blondyn z papierosem między ustami, który zerkał na mnie z pewnym... Zdumieniem? Nie mam pojęcia, nie zdążyłem mu się zbytnio przyjrzeć, bo od razu dostałem mocno w tył głowy. Upadłem, czując przeszywający ból, a przez oczami pojawiły mi się ciemne plamy.

Ostanie co pamiętam to ten okropny kobiecy śmiech.

~~~~

Obudziłem się w moim salonie, a dokładniej na krześle. Chciałem wstać, ale zrozumiałem, że moje ręce i nogi są do niego mocno przywiązane.

- Cholera - mruknąłem sam do siebie, czując pulsujący ból głowy.

Czułem się okropnie, ale zacząłem rozglądać się za jakimkolwiek ratunkiem. Z sąsiedniego pokoju słyszałem głośne rozmowy, jakby kłótnie, ale nie mogłem skupić się na słowach, bo za bardzo doskwierały mi skrępowane kończyny i mroczki przed oczami.

Nagle usłyszałem huk i do głowy od razu przyszedł mi strzał, jednak był ona chyba zbyt cichy... Nie, to musiały być drzwi. Czy oni zamierzają zdemolować mi cały dom?

Westchnąłem, ciesząc się bardzo ulotną chwilą spokoju. Już po kilku minutach do pomieszczenia pewnym krokiem wszedł facet, którego jeszcze nie widziałem. Był bardzo dobrze zbudowanym, krótkowłosym blondynem... Powiedziałbym wręcz, że jego mięśnie były aż za duże. Wyglądał przerażająco.

- No wreszcie... DABI, OBUDZIŁ SIĘ! - wykrzyczał głośno niskim głosem, a rozmowy, a raczej krzyki w pokoju obok ustały, przez co znowu poczułem nieprzyjemny ścisk w żołądku.

- W końcu, już myślałem, że dostał za mocno - mówiąc to, do salonu wszedł mężczyzna, który groził mi pistoletem. Więc to tak na niego mówią... Dabi? To raczej nie jest jego prawdziwe imię...

- Co teraz? - zapytał goryl, czyli ten dziwny mięśniak.

Dabi zatrzymał się przede mną i spojrzał z wyższością. Milczałem, czekając na jakikolwiek ruch z jego strony. Zamiast tego w progu salonu pojawiła się świrnięta blondynka i ponownie inny mężczyzna w dziwnym, żółtym płaszczu. Rety, ilu ich tu jest?!

- To jak Todoroki, pójdziesz z nami na pewnien układ? - prychnął czarnowłosy.

Nie odpowiedziałem.

- Nie usłyszałem odpowiedzi - szepnął Dabi, opierając ręce na kolanach i pochylając się w moją stronę.

- Nigdy... - odparłem z wzrokiem wbitym w sznury na moich nogach. Nie miałem ochoty patrzeć na jego odrażający wyraz twarzy. Nie mam zamiaru im usługiwać, ani w niczym pomagać.

- Nawet nie wiesz o co nam chodzi, a już szczekasz? - spytał zdziwonym głosem mężczyzna - A może masz tak po swoim ojcu? Tym obleśnym milionerze... Tak się składa, że potrzebujemy pienięd...

- Zamnij się, nic nie dostaniecie! - podirytowany wykrzyczałem mu to prosto w twarz.

Zapadła cisza.

Przerażająca cisza.

Dabi wyprostował się i odwrócił do mnie plecami.

- Chcesz żeby Toga pocięła Ci twarz, czy może żeby Muscular Cię trochę obił? - zapytał spokojnie.

Mięśniak stojący obok mnie cicho się zaśmiał patrząc na mnie z rozbawieniem. Więc to on nazywa się Muscular? Niezłe ksywki sobie powymyślali...

- Odpowiadaj, gdy o coś pytam! - warknął nagle ostro Dabi, na co się wzdrygłem.

- Chcę, żebyście mnie wypuścili - prychnąłem, na co stojąca przy wejściu blondynka głośno się zaśmiała.

- Tak... Twojego starego stać na taką wyspę, a nam nie będzie mógł sypnąc kilku milionów? Pomyśl trochę... Muscular, zajmij się nim - powiedział, i skierował się do wyjścia z solonu.

- Czemu nie ja? - zawyła z wyraźnym zawiedzeniem blondynka.

- Jeszcze się nim zajmiesz Toga, a teraz gadaj za ile będzie tu Tomura i... - powiedział, ale jego głos zagłuszyło trzaśnięcie starymi drzwiami od salonu. Zatrzęsły się przez to także wszystkie szyby w oknach...

Zerknąłem na lekko uśmiechniętego goryla, który stanął przede mną i przechylił głowę na bok.

- Oj, szkoda będzie takiej ładnej buźki - zaśmiał się, przybierając postawę do ciosu.

Ogarnął mnie strach, kiedy wziął zamach, a po chwili jego prawa pięść zaczęła szybko zbliżać się do mojego oka.

Dostałem z taką siłą, że moja głowa odleciała a do tyłu, a oczy same się zacisnęły. Ale to nie był koniec.
Dostałem znowu, i znowu, i znowu...

Po kilku minutach, a może godzinach krztusiłem się własną krwią, która zaplamiła moje ubrania i spływała do gardła. Nie widziałem też na jedno oko, które okropnie spuchło.

W głowie miałem tylko jedną myśl

Chcę żeby to się już skończyło...

Chcę zasnąć...

Powróciłam ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Co znaczy Kochać? |TODODEKUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz