#13

1.9K 172 55
                                    

Nie wiem ile minęło, ale wreszcie się obudziłem. Musiałem stracić przytomność... Ale może to nawet i lepiej.

Czułem się okropnie. Cała twarz mnie bolała i ledwo co mogłem uchylić powieki. Zauważyłem jedynie, że w pokoju było pusto, a za oknami nadal lał deszcz, którego szum jako jedyny wypełniał ciszę w pokoju.

Miałem nadzieję, że może tamci włamywacze już sobie poszli, ale usłyszałem ich znajome głosy, gdzieś zza drzwi. Znowu się o coś kłócili, ale nie miałem siły się temu przysłuchiwać.

Zacząłem zastanawiać się nad tym, jak mogę się stąd wyrwać. Wydawało się to wręcz niemożliwe przez grube liny na nogach i rękach, ale postanowiłem chociaż spróbować.

Szarpałem się jak najciszej mogłem, by poluźnić węzeł i po kilku minutach zacząłem czuć, że trochę to działa.
Moja skóra na nadgarstkach okropnie się przez to ścierała, ale mimo to nie przestawałem.

Musiałem uciec, znaleźć Izuku i zapewnić mu bezpieczeństwo. Nie chcę myśleć nawet, co mogłoby się stać, gdyby trafił w ich ręce...

- Dobra! - usłyszałem donośny krzyk należący do jakiegoś mężczyzny i usłyszałem kroki.

Ktoś tu szedł, więc natychmiast przestałem się wiercić i spojrzałem z obawą na drzwi. Nie zdążyłem nawet udać nieprzytomnego, a w progu stanął tamten facet, który tak okropnie mnie pobił.

- O, jednak go nie zabiłem! - wydarł się, uśmiechając się podle, a ja miałem wrażenie, że zaraz wyjdę z siebie.

- Świetnie, może teraz z nami pogada - po domu rozniósł się kolejny głos i po chwili zobaczyłem czarnowłosego, na którego z tego co pamiętam mówili Dabi - Bo pogadasz, prawda? - skierował na mnie swój zimny wzrok.

Wolałem już nie ryzykować i być cicho, ale coś we mnie pękło, gdy tamta młoda blondynka pojawiła się za drzwiami z zielonowłosym...

Trzymała nóż przy jego gardle i spojrzała na mnie z rozbawieniem.

- Znasz go? - spytał od razu Dabi.

Nie wiedziałem, czy powinienem się przyznać, czy powiedzieć prawdę, bo jedyne na czym się skupiłem, to ogromny strach w jego zielonych oczach, którymi spoglądał na mnie błagalnie.

Liczył pewnie na to, że go uratuję, ale prawda była taka, że byłem w tej chwili całkowicie bezradny.

- Znaleźliśmy go na tej wyspie, musi go znać - prychnął blondyn ze zbyt dużą ilością mięśni, a Dabi wywrócił jedynie oczami, jakby się nudził.

Nie miałem pojęcia co zrobić, więc nie odpowiedziałem nic.

- Dobra, nie zna go, więc jest nam niepotrzebny. Zabij go - rzucił w kierunku blondynki Dabi.

- Nie! - wykrzyczałem, szarpiąc się do przodu.

Syknąłem z bólu przez pieczenie, które przeszło przez moje nadgarstki, ale starałem się zachować spokój. Jeśli będą wiedzieć, że dla mnie kimś ważnym, to naprawdę mogą mu coś zrobić.

- Nie zabijajcie niewinnej osoby, przecież to o mnie tu chodzi! - starałem się ich przekonać, a dziewczyna spoglądała raz na mnie, a raz na czarnowłosego.

- Zwiążcie go... - ledwo co usłyszałem te słowa, ale później Dabi powiedział ciszej coś, przez co zielonowłosy zaczął panikować jeszcze bardziej.

Nie miałem pojęcia o co chodziło, ale blondyn szybko związał jego drobne nadgarstki za jego plecami i wrzucił do pokoju, po czym trzasnął głośno drzwiami.

Co znaczy Kochać? |TODODEKUWhere stories live. Discover now