Rozdział 6.

18.6K 861 118
                                    

Ella's P.O.V

Właśnie mieliśmy zamówić jedzenie, kiedy Harry przeszedł przez drzwi z charakterystycznym dla siebie uśmiechem na ustach. Miał na sobie przylegającą koszulę z kołnierzykiem i ciemnoniebieskie jeansy. Łał, to nowość. Nigdy nie widziałam go w innych kolorach niż czerń.

Zajął wolne miejsce obok mnie, witając się jednocześnie z ludźmi dookoła siebie. Jego ojciec siedzący po drugiej stronie stołu zerknął na niego spode łba, a on pomachał mu radośnie, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że jest spóźniony.

- Gdzie Ty byłeś? - zapytałam nie odrywając wzroku od karty  dań, aż w końcu wybrałam na co dokładnie mam ochotę.

Pan Styles zdecydował się urządzić obiad, żeby uczcić sprawę związaną z Anglią. Oprócz mnie i Harrego było tu jeszcze mniej więcej trzydzieści osób, głównie z załogi.

- No wiesz, byłem czymś bardzo pochłonięty... - odezwał się Harry, a ja dostrzegłam, że próbuje ukryć swój uśmiech za menu.

- Jak zwykle - westchnęłam nie mając nawet najmniejszego problemu w zgadnięciu czym się wcześniej zajmował. Harry wydał z siebie zdławiony śmiech, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że się nie myliłam.

Kelner w końcu podszedł do naszego stolika - a więc czas coś zamówić.

- Poproszę stek z sałatką - uśmiechnęłam się w kierunku młodszego od siebie kelnera, który zapisał to w małym notesiku.

- Wezmę to samo - wtrącił się Harry, wręczając niebieskookiemu chłopakowi moją i swoją kartę dań do rąk.

- Więc, jak było u Twojej mamy? Powiedziałaś jej? - zapytał gdy tylko kelner zniknął  za drzwiami prowadzącymi do kuchni.

- Całkiem miło i tak, powiedziałam jej. Cóż, wcześniej wiedziała. Twój tata do niej zadzwonił, pytając co o tym sądzi - odpowiedziałam biorąc łyka wody mineralnej.

Z tego co mówiła mi moja mama, pan Styles tylko mnie wychwalał, czego oczywiście wspaniale mi się słuchało. Zawsze dobrze wiedzieć, że poprawnie wykonujesz swoje obowiązki w pracy. Mama oczywiście dała swoje błogosławieństwo, chociaż będziemy za sobą tęsknić jak wariatki.

- Czyli jedziesz z nami? - sylwetka Harrego zamigotała w słabym świetle.

- Tak - potwierdziłam. W jego oczach zauważyłam coś na kształt ekscytacji, ale nie trwało to długo. Już po chwili spoglądał na mnie złośliwie.

- Co?

- Och, nic takiego. Po prostu cieszę się, że się zgodziłaś. Myśl o braku możliwości denerwowania Cię dzień w dzień łamało moje serce - ostentacyjnie położył na nim rękę.

- Założę się, że Dan jest szczęśliwy - dodał jeszcze, dyskretnie wskazując palcem na siedzącego niedaleko Dana, aktualnie zaangażowanego w poważną rozmowę z jednym z głównych menadżerów.

Zanim mogłam odpowiedzieć, pan Styles powstał, uderzając kilkakrotnie łyżeczką w kieliszek z winem. Na sali zapadła grobowa cisza.

Wygłosił krótką przemowę o tym, jak bardzo docenia, że z nim tutaj jesteśmy i podziękował nam za pomoc w rozwijaniu firmy. Akurat kiedy skończył przyniesiono jedzenie, a ja nie mogłam być jeszcze bardziej podekscytowana. Nie jadłam nic cały dzień, bo byłam zbyt zajęta załatwianiem spraw pana Stylesa. Dzisiaj mijał ostatni dzień mojej prawdziwej pracy, później mam dwa tygodnie wolnego, żeby przygotować się do wyjazdu. Jestem za to wdzięczna, nie wiem jakbym inaczej to wszystko ogarnęła.

My Boss' Son Tłumaczenie PLNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ