Część 11. Jesień 2018

123 23 15
                                    



Peter nie ma złudzeń. Podchodzi sceptycznie do rad Charlotte, choćby z tego względu, że kobiety w swojej istocie bardzo rzadko są skłonne do bezinteresownej pomocy w sprawach sercowych innym kobietom, a tym bardziej mężczyznom, z których czerpią zysk. Poza tym zna Charlotte wystarczająco długo, by rozmawiając z nią, wychwytywać sens jej wypowiedzi pomiędzy słowami.

Charlotte dba o swoje interesy. Charlotte jest inteligentna i przewiduje, że ewentualny związek z Julią rychło zakończyłby się katastrofą, a on, niepyszny, wróciłby w ramiona jej dziewczyn.

Peter uważa, że w jednym Charlotte ma rację – rozmyślanie nad tym, co mogłoby się zdarzyć, jest marnowaniem czasu i energii.

Ma swój plan. Jest o wiele za stary na wielomiesięczną zabawę w zaloty. Musi wiedzieć na czym stoi, tu i teraz. Z drugiej strony nie jest prymitywnym chamem, żeby tak po prostu usiąść z Julią przy stole i wyłożyć jej swoją propozycję. Prawdopodobnie poczułaby się urażona. Nie jest cnotliwa i pruderyjna, co do tego nie ma wątpliwości, ale jakaś sprzyjająca, nastrojowa scenografia musi zaistnieć. Propozycja powinna mieć charakter nieco zawoalowany.

Oczywiście, nie zamierza żenić się z Julią. Przede wszystkim byłoby to dość niesmaczne w świetle faktu, że była żoną Piotra. Nie zamierza też przeżywać powtórki z Kathariny. Wtedy był młodszy, miał siłę z nią walczyć i ostatecznie ją upokorzyć, teraz naraziłby się tylko na śmieszność. Stary, zadurzony głupiec.Choć w tym momencie Julia nie wydaje mu się zdolna do takiego wyrachowania, kobiety po kilku latach związku potrafią zmienić się nie do poznania.

Poniekąd byłaby to dla niego nowa sytuacja i to chyba tylko wzmaga ekscytację. Nigdy nie miał przyjaciółki w tym tego słowa znaczeniu: stałej kochanki. Kiedy poznawał kobietę i zakochiwał się w niej, dążył do ślubu. Uważał, że w ten sposób okazuje jej należyty szacunek i oddanie. Zgubny skutek wychowywania przez przedwojennego dżentelmena, jaki był stryj Jan.

Potrzebę przygodnych kontaktów seksualnych, bo temperament zawsze miał spory, zaspokajał w burdelach. Komfortowo i bez zbędnych komplikacji.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zamierza pomóc Julii, doinwestować galerię i sfinansować remont tej uroczej kamieniczki, w której mieszka. Chce, żeby czuła się komfortowo i nie musiała martwić się błahostkami. Potrafi być hojny, ale będzie od niej oczekiwał wierności i zmiany paru nawyków, przede wszystkim zaprzestania szlajania się po barach. Chciałby również, żeby zrobiła coś ze swoim wyglądem, ta fryzurka i makijaż a'la późna Marilyn Monroe wyglądają naprawdę tandetnie. Ciekawe, jak prezentowałaby się w naturalnym kolorze włosów, pewnie o niebo lepiej.


Kiedy już udaje mu się namówić Julię na wyjazd do Niewiadowa, długo szuka odpowiedniego miejsca. Niewielki, kameralny hotel w centrum Lublina, na Starym Mieście, wydaje mu się idealny. Nieprzyzwoicie wysokie ceny powinny być gwarancją odpowiedniego poziomu usług, jak również wykluczać obecność wśród gości głośnych, podpitych jegomościów w delegacji. Ma nadzieję, że zdjęcia na stronie internetowej choć w połowie oddają urok tego miejsca – obiecują wystrój w przedwojennym stylu, szczególnie podoba mu się stylizowana łazienka. Przez chwilę wyobraża sobie Julię powoli wynurzającą się z obfitej piany... Krztusi się koniakiem.

Potem jeszcze raz wchodzi na stronę hotelu i rezerwuje apartament z dwoma sypialniami.


W sobotę rano Peter zjawia się po Julię punktualnie, tak, jak się umówili, niestety musi na nią czekać.

- Cześć – intonuje Julia na powitanie, bynajmniej nie przepraszając i nonszalancko wrzuca podręczną torbę na tylne siedzenie.

Ostatnie możliwe miejsceWhere stories live. Discover now