6

4.2K 326 216
                                    

Alex pov.

Zdezorientowana patrzyłam na oddalającą się postać Dippcia do czasu aż nie zniknął gdzieś za drzewami. Nie wiedziałam, że nawet tego nie pamięta, chyba byłam zbyt bezpośrednia. Teraz będzie potrzebował trochę czasu żeby ochłonąć.. a szkoda bo dzisiaj sobota, a w każdą sobotę robimy sobie noc filmową. Mam nadzieję, że do tego czasu mu przejdzie. Bill wydaje mi się naprawdę fajny. Pasowałby do Dippcia. Ciekawe co Mabel o tym myśli.

Weszłam do środka zamykając za sobą drzwi i skierowałam się do pokoju dziewczyny.

Zastałam tam też Billa, więc akurat z nim pogadam.

-Cześć Alex!-zawołali chórem

-Hejko-powiedziałam z uśmiechem. Zawsze poprawia mi się humor jak patrze na Mabel. Jest taka wesoła i energiczna, dużo mówi, ale mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie! Uwielbiam słuchać jej opowieści i rozmyśleń. Do tego jest też tak urocza jak Dippcio! Czasami wyglądają jak takie mega super słodkie koteczki, a te ich cudowne oczka w których można by było się utopić powodują gęsią skórkę. Sama słodycz!

-Chyba przez przypadek zepsułam noc filmową- przyznałam drapiąc się po karku.

-Co się stało?- zapytała moja słodka Mabel.

-Tak w skrócie? Pokazałam to Dippciowi.-pokazałam jej zdjęcie. Dziewczynie oczka zabłysły i zaczęła machać rączkami

-JAKIE TO SŁODZIUCHNE- jej piski można było penie usłyszeć w całym domu.

- O co chodzi? Odsuń się Gwiazdeczko i uważaj bo zaraz stracę oko z pomocą twoich łap!-powiedział Bill i zaczął oglądać zdjęcie. Na jego policzkach zagościła delikatna czerwień co wyglądało rozkosznie. 

-Gwiazdeczka? Podoba mi się. Pasuje do ciebie-zwróciłam się do Mabel. -Od dzisiaj też cie tak będę nazywać.-dodałam i puściłam jej oczko na co się zarumieniła. S Ł O D Z I A K. 

-Gdzie jest Sosenka?- zapytał mnie blondyn

-Sosenka?-Jaka znowu sosna kurde?

-Bill tak mówi na Dippera.- sprostowała Gwiazdeczka

-Każdemu wymyślasz ksywki, czy tylko wybrańcom?-zapytałam z rozbawieniem

-Tobie też wymyśle, ale teraz mi odpowiedź.-(jak macie pomysły na ksywę dla Alex to piszcie, bo ja mam pustkę w głowie xD) 

-Poszedł do lasu.

złotooki zerwał się z miejsca i wyszedł bez słowa.

-On wie, że prędzej się zgubi niż znajdzie Dippcia? Las to jego drugi dom, a teraz pewnie rozmyśla w ,,swoim miejscu''

-Go nie przegadasz i tak by poszedł- powiedziała Mabel z uśmiechem wpatrując we mnie swoje czekoladowe patrzałki. A więc tak to jest czuć się jakby się miało nogi jak z waty?- Co powiesz na karaoke?- moja gwiazdeczka uśmiechnęła się przebiegle. Wie, że nie lubię śpiewać, ale często mnie do tego zmusza bo twierdzi, że mam ,,anielki głos''.

-A co tym razem będę z tego miała?-na moją buzię wkradł się demoniczny uśmiech.

Dziewczyna ciągle się uśmiechając podeszła do mnie powoli patrząc mi głęboko w oczy. Zdezorientowana stałam i czekałam na rozwój wydarzeń. Gwiazdeczka była niebezpiecznie blisko i dalej się zbliżała co wywołało rumieńce na mojej twarzy.

Poczułam coś ciepłego na prawym policzku, niestety miłe uczucie zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Czy ona właśnie dała mi całusa?! Spaliłam buraka, na co brązowooka zachichotała i uruchomiła stronę z karaoke na laptopie.

-To co śpiewamy najpierw?- zapytała jakby nic się przed chwilą nie stało. Z dnia na dzień coraz bardziej mnie zaskakuje.

-Partners in Crime od Set It Off?-odpowiedziałam po chwili milczenia.

-Zaczynamy z grubej rury widzę- zaśmiała się

-Ty zaczęłaś...-dodałam ciszej wciąż się rumieniąc

Bill pov.

Muszę pogadać z Sosenką, żeby się nie zadręczał i chce mu to jakoś wytłumaczyć. cholerne uczucia. Kiedyś miałbym go gdzieś, a teraz? Jak tylko się do mnie uśmiechnie serce mi wali a poliki pieką. Sam w sobie jest uroczy a jego zachowanie tylko potęguje tą słodycz. Chodzę tak po tym lesie już z godzinę i nic! Otacza mnie tyle sosen, ale żadna nie jest tą moją, to jest tak strasznie irytujące! Jakby tego było mało chyba zaraz zacznie padać. Przeszedłem przez jakieś dzikie krzaczory,szedłem dalej, a drzew było coraz mniej, znalazłem się w cudownym miejscu. Było to urwisko z widokiem na całe miasteczko Gravityfalls. Po błękitnym niebie sporadycznie przelatywały chmurki o różnych fikuśnych kształtach i wielkościach. Na brzegu urwiska siedziała jakaś postać z nogami dyndającymi nad przepaścią. Od razu poznałem moją jedyną w swoim rodzaju Soseneczkę.

-Hej Sosenko...-powiedziałem i powoli podszedłem do chłopaka.

Szatyn odwrócił się w moją stronę. Miał ledwo dostrzegalne łzy w oczach. Podszedłem i usiadłem obok niego po turecku, zacząłem mu się przyglądać. Bawił się rękawem sweterka co niezaprzeczalnie dodawało mu uroku.

-Hej Bill...-powiedział cichutko-słuchaj ja naprawdę przepraszam za to co wczoraj zrobiłem. Byłem pijany, ja naprawdę nic do ciebie nie czuję! -zabolało...-Krótko się znamy, ale już cię ni nienawidzę. Nasze relacje przez te dwa dni naprawdę były dobre i nie chcę, aby to się zmieniło! Możemy po prostu udawać, że to się nigdy nie stało? Naprawdę mi głupio, nie wiem co powiedzieć. Jak chcesz to powiem ci o co chodzi z tymi siniakami i bliznami, tylko proszę, zapomnij o tym.

Najpierw ukłucie, potem poczułem jak moje serce łamie się na drobne kawałeczki, a drobinki niczym szkło wbijają mi się w klatkę piersiową. Chciało mi się płakać i krzyczeć. Biłem się z emocjami. Poczułem wszechogarniającą mnie od środka pustkę... byłem bezsilny, nie chcę go zmuszać żeby czół to co ja. Nie mogę nic zrobić. NIC, tylko się z nim zgodzić i udawać, że wszystko jest okej. Moja Sosenka powbijała mi w serce swoje igły. W dodatku chyba nieświadomie.

Uśmiechnąłem się, bo co innego miałem zrobić i mocno go przytuliłem.

-Jak sobie życzysz Sosenko.

---------------------------------------

848 słów - tak wiem mało, ale to idealny moment na koniec rozdziału

huehue

Mam nadzieję, że wam się podoba! 

pomysły na ksywkę Alex mile widziane!

bye

Czego się nie robi dla miłości?[Billdipp]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt