22

2.4K 165 202
                                    

Biegliśmy po śliskich i stromych schodach na górę. Nie wiemy gdzie prowadzą, ale to jedyne wyjście z tego lochu.

-Jaki jest plan?-zapytała Alex dysząc.

-Nie mam plany-uświadomiła mi to dopiero teraz. Nie mam pojęcia jak stąd uciec. Miałem czekać na przyjaciół, ale nie mam na to czasu. Muszę ją stąd uwolnić.

-A wiesz chociaż jak go pokonać?-zapytała ze znacznie mniejszą pewnością siebie.-Byłam pewna, że macie plan...

-Chwila, kogo pokonać?-o co może chodzić? Pewnie tego świra co chciał porwać mnie i Mabel. Tylko po co? Może miał kiedyś jakieś problemy z Fordem i chciał się odpłacić?

-No Forda...czy...czy ty naprawdę tak o przyleciałeś po mnie, bez planu ani jakiejkolwiek wiedzy co, gdzie, jak i po co?-wkurzyła się

-Liczyła się każda sekunda.-byłem zły. Zły na siebie. Bill miał rację, trzeba było to przemyśleć. Cholera, jaki ja jestem głupi. -Skąd wiesz, że to Ford, on przecież umarł. 

-Widziałam go.- jej oczy się zaszkliły- Jest dużo silniejszy Dipper.

Więcej już nikt się nie odezwał. Stanęliśmy przed starymi drewnianymi drzwiami. Otworzyłem je kopniakiem i wyszedłem pierwszy. Byliśmy na korytarzy jakiegoś...zamczyska? Tak to wyglądało. Było zimno i pachniało wilgotnym stęchłym powietrzem. Panował półmrok, na podłodze leżał czerwony, trochę brudny dywan. Ściany były kamienne, a pod jedną z nich leżał zdechły szczur. Ciekawe co u Myszowatego... W oddali zobaczyłem olbrzymie wrota. To musi być wyjście. Upewniłem się, że nikogo niema. Gestem ręki przywołałem do siebie czarnooką i pobiegliśmy przed siebie. Pociągnąłem za wielką klamkę drzwi jednak te nawet nie drgnęły. Przez szparę zobaczyłem las. Czyli to na pewno wyjście. Tylko jak to otworzyć?

-Witam witam-usłyszałem zadowolony głos.-Mój kochany siostrzeniec wreszcie mnie odwiedził. 

-Stanford...-wysyczałem to imię jakby było najgorszą obelgą.

-Już wychodzisz? I zabierasz koleżankę? Miała tu być Mabel, ale mój podwładny okazał się być debilem. Nie martw się, już się nim zająłem. Jego skalna noga naprawiła dziurę w ścianie-zaśmiał się.

-Jesteś psychopatą.-prychnąłem i stanąłem przed dziewczyną. tak na wszelki wypadek.

-Wolę określenie-jego oczy zabłysły-człowiek z wyobraźnią.

Wystawił rękę w moją stronę a magiczna siła uniosła mnie w powietrze, a następnie z impetem uderzyłem o podłogę.

-Alex uciekaj...-szepnąłem tylko.

-Ona jest mi zbędna Mason.-pstryknął, a dziewczyna zniknęła- Chcę tylko zemsty za odebranie mi władzy, splamienie honoru rodziny, zdradę i za zabicie Stanleya.

-Gdzie ona jest?!-krzyknąłem i znów znalazłem się w powietrzu.

-Nic jej nie jest wyluzuj. Jest z przyjaciółmi. -podleciałem bliżej niego. -Myślałem, że będziesz stał u mego boku jednak jak widać jesteś za głupi.

-Może i tak, ale to nie ja zabiłem Stana-posłałem mu pogardliwe spojrzenie.-tylko ty.- był wściekły, widziałem to w jego oczach.-Powiedz wujku, jakie to uczucie mieć na rękach krew własnego bliźniaka, który zginął tuż po tym jak dowiedział się o twoich kłamstwach i sekretach? Biedny nawet nie mogłeś mu nic wytłumaczyć, bo go zamordowałeś.

-ZAMKNIJ SIĘ-wrzasnął i rzucił mną i kamienną ścianę. 

Opadłem na ziemię. Moje ciało przeszył okropny ból. Ford zaczął się śmiać, a ja poczułem jakby moja głowa miała wybuchnąć.

Czego się nie robi dla miłości?[Billdipp]Where stories live. Discover now