16

2.5K 208 122
                                    

Było mi wygodnie, nie wiem gdzie jestem, ani czy w ogóle żyję, ale to gdzieś. Przekręciłem się na bok i mimo zamkniętych oczu widziałem jasne światło. 

-Sosenko-ktoś potrząsnął moje ramię.

-Jeszcze pięć minut-mruknąłem i obróciłem się na drugi bok.

-Spałeś dwa dni, dale ci mało?-Roześmiał się.

Dwa dni?! No nieźle, ale skoro już tyle spałem to to pięć minut mnie nie zbawi. Otworzyłem oczy i zobaczyłem złote oczka pełne iskierek radości. Chciałbym mieć takie widoki codziennie rano...

-Pośpij ze mną...-powiedziałem cicho i wtuliłem się w demona. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie okropny głód, który odczuwałem. Podniosłem się. Byliśmy w moim pokoju w chatce Willa. 

-OBUDZIŁ SIĘ-wydarł mi się zadowolony Cipher koło ucha.

Nagle do pokoju zaczęło przychodzić mnóstwo ludzi. Wszyscy mi gratulowali i dziękowali. 

-T-to bardzo miłe, ale ja nic takiego nie zrobiłem...-zarumieniłem się

-Dippi co ty pieprzysz-zaśmiała się Alex.-Uwolniłeś Cipherów i inne demony, poświęciłeś się dla nas i pokonałeś swoje wujka!-podrapałem się po karku

-Dobra dobra, a teraz wszyscy wypad! Muszę porozmawiać z Pinesem-krzyknął Will, a wszyscy potulnie wyszli i wrócili do swoich zajęć.

-O-o czym gadać?-przeciągnąłem się, a moje kości wydały nieprzyjemny odgłos, na który się lekko skrzywiłem-i czy mogę dostać coś do jedzenia?-jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu.

-JUŻ NIOSĘ-zawołał z kuchni Wahnsinnig. Po chwili miałem w ręku talerz z kanapkami, a jedną już jadłem.

-Dipper-Błękitek zaczął mówić-to co zrobiłeś było...niezwykłe, ale nie było normalne. Ludzie nie potrafią robić takich rzeczy...-miał tak poważną minę, że aż mnie ciarki przeszły.

-T-to czym ja jestem?!-trochę mnie to przeraziło.

-Podejrzewam, że ty, tak samo jak Stanford nie jesteście zwykłymi ludźmi, ale powiedz mi, czy Ford,  kiedykolwiek robił ci coś dziwnego?-zrobiłem dziwną minę.

-J-ja...o-on...-zastanawiałem się-Właściwie, to kiedyś dał mi jakąś specjalną szczepionkę, która była podobno niezbędna i dawał mi i Mabel jakieś swoje witaminki, ale nic mi po nich nie było...

-Będę musiał zbadać twoją krew.-uśmiechnął się, a ja się spiąłem. Nienawidzę igieł.-BILL!-zawołał brata który po chwili był już koło mnie i mocno mnie przytulał. Jakbym zaraz miał zniknąć. 

Złotooki podwinął rękaw mojej bluzy, a Will już miał w dłoni strzykawkę. Mimowolnie cofnąłem rękę.

-Spokojnie Sosenko, pomyśl o czymś miłym.-ookej pomyślmy

-Jak Matt stąd wychodził to gapił ci się na tyłek, kręcicie ze sobą?-zapytałem Willa i odwróciłem wzrok, kiedy igła zatopiła się w mojej skórze. Okropne. 


Bill zaczął się śmiać, a błękitnooki zrobił się czerwony, jak pomidorek. Nakleił mi na ranę plaster i wyszedł. 

-Powiedziałem coś nie tak?-zdziwiła mnie jego reakcja.

-Nie Sosenko, on jest po prostu nieśmiały, -wyjaśnił-ale Matthew ewidentnie leci na mojego braciszka-zaśmialiśmy się

-Dużo mnie ominęło?-zaciekawiłem się, w końcu przespałem 2 dni

-Hmm pomyślmy-Cipher się zastanowił- W świecie demonów wszystko wraca do normy. Osoby, które uratowałeś z tamtej cholernej piwnicy-wzdrygnął się-w większości wróciły do swoich dawnych domów, ale parę zamieszkało tutaj. Z ich pomocą powstaje więcej domków. Rozrasta się tu małe miasteczko. Będziesz miał ze mną domek, Mabel z Alex, a Matt zostaje tutaj-ruszył sugestywnie brwiami, na co się zaśmiałem. Miałeś złamaną nogę, a później jeszcze przemieszczenie czegoś tam, ale Willi to uleczył. Tak samo z resztą twoich siników-odstawiłem pusty talerz na ziemię.-niestety nie mógł pozbyć się niektórych blizn, co pewnie jest spowodowane tym, że jesteś magiczną Sosenką.-pocałował mnie w czoło, a ja się lekko zarumieniłem-Był też pogrzeb Stanleya...-powiedział to ciszej niż resztę. Wspomnienia wróciły, a do moich oczu napłynęły łzy, które od razu wytarłem- chcieliśmy to w miarę szybko załatwić, przepraszam, że nie czekaliśmy na ciebie, ale nie mieliśmy pewności kiedy się wybudzisz...

-Nic nie szkodzi Bill-posłałem mu ciepły uśmiech i wpiłem się na moment w jego usta.-Można już spokojnie chodzić po wymiarach?-zapytałem kiedy się od niego oderwałem.

-Raczej tak, dlaczego pytasz?

-Zamarzył mi się taki jeden drobiazg, a w waszym wymiarze pewnie będzie większy wybór-wyjaśniłem, na mojej twarzy pojawił się chytry uśmieszek.

-Okej, wolę nie pytać i tak się dowiem.-zaśmiał się blondyn

-Jeszcze jedno.-dodał- Bardzo mi się to nie podoba, ale wakacje niedługo się skończą i wszyscy będziemy musieli iść do liceum*...-posmutniał-oczywiście, kiedy Will będzie wiedział co ci jest to będę musiał cię pilnować, więc będziemy chodzić do jednej klasy.-rozweselił się. Może on ma jakieś zaburzenia, że tak szybko zmienia nastrój? -nie pozwolę żeby ktoś mi cię odebrał.-powiedział ciszej i trochę...inaczej

-Spokojnie, nie dam się odebrać -zaśmiałem się, a mina Ciphera wywołała u mnie jeszcze większy napad śmiechu.-C-co ci?-wydusiłem

-CZYTASZ W MYŚLACH-złapałem się za bolący narząd słuchu, który pewnie kiedyś przez demona przestanie działać.-Will, gdzie jest Will-mówił do siebie, wstał i pobiegł do drzwi, za którymi sekundę później zniknął-moja Sosenka czyta w myślach!-to ostatnie co usłyszałem. To ewidentnie była myśl demona. Da się to jakoś wyłączyć? Wole nie wiedzieć o czym myśli ten naczos. Czemu mi się to stało?...Chwila... a to co mówił Ford? O-on coś tam czarował, a może mi się wydaje? Nie pamiętam tego zbyt dobrze. Muszę o tym powiedzieć Błękitkowi. 

Wyszedłem z pokoju i poszedłem schodami w dół, jednak zauważyłem jak Bill wychyla głowę zza zakrętu, przyglądając się czemuś w kuchni. Cichutko do niego podszedłem i położyłem mu dłoń na ramieniu. Demon pokazał mi bym był cicho, a następnie pokazał palcem w stronę kuchni. Wychyliłem głowę i uśmiechnąłem się pod nosem. W pomieszczeniu na blacie kuchennym siedział Will z kubkiem herbaty, był cały czerwony, a w jego oczach były te specyficzne iskierki. Obok niego o ten sam blat plecami opierał się Wahnsinnig i cały czas o czym nawijał spoglądając "dyskretnie" na Błękitka. Był inny, niż kiedy go poznałem. Bardziej pewny siebie, pozytywnie szalony i podrywał Willa. To był cudowny widok, który niestety musiałem zepsuć. Miałem wrażenie, że moja głowa zaraz wybuchnie, nosa pociekła mi szkarłatna ciecz. 

-B-bill coś jest nie tak...-powiedziałem trzymając się za bolącą część ciała. Zachwiałem się u padłem na kolana.

-Myślicie, że to koniec? HAHAHA to dopiero początek, ja się nigdy nie poddaje.-to był wujek

-Odejdź, zamknij się! Wyjdź z mojej głowy!-krzyczałem.-Z-zostaw mnie...

Koło mnie stała już trójka demonów. Słyszałem ten śmiech. Niech on się zamknie, niech sobie pójdzie! Obwinia mnie za śmierć brata i stratę tronu

-I kto teraz jest potworem Mason?- czy on to zrobił wtedy w lesie, bo nazwałem go potworem?

-N-nie jestem potworem...-mówiłem cicho i kołysałem się w przód i w tył. Przedmioty wokół mnie się unosiły. Will odsunął resztę demonów, dla bezpieczeństwa. Nic mi nie pomoże...samo przejdzie...chyba.

Wszystkie rzeczy runęły z hukiem na ziemię. Czułem się jakby nic się nie stało, tylko dalej krew sączyła mi się z nosa i miałem lekkie zawroty głowy. Nie czułem przerażenia, nie bolała mnie głowa, nie było mi niedobrze. Nic. Potem mój mózg zwiększył obroty, zacząłem łączyć fakty.  Złotooki do mnie podbiegł i pomógł mi wstać. Matt podał mi chusteczkę, którą przyłożyłem do nosa.

-Dlaczego krzyczałeś? Do kogo? Co ci mówił?Muszę wszystko wiedzieć.-Zaczął wypytywać Will

Z małą pomocą Billa usiadłem na kanapie w salonie.

-J-już chyba wszystko wiem... -powiedziałem bardzo cicho.

--------------------------------

1111 słów~

*= u nich liceum zaczyna się w wieku 13-14 lat. Teraz Dipper i Mabel mają 16 lat, a pod koniec wakacji mają 17 urodziny więc będą iść do 3 -czyli przedostatniej klasy. (CHYBA)

Czego się nie robi dla miłości?[Billdipp]Where stories live. Discover now