Arendelle miasto nadzieji

216 9 0
                                    

Rozdział 11

Elsa

Całowaliśmy się jego dotyk był taki delikatny.
Wiedziałam że będzie tylko mój.
- Chodź
Złapałam jego rękę szłam z nim do Arendelle.
Tutaj byli tylko ja i Jack.
Stanął. Ja się nie przewróciłam. Jack mnie złapał. Przebliżył mnie bardziej do siebie.

Jack

Chciałem jej. Więc stanąłem przebliżyłem ją bardziej do siebie. Pocałowałem jaktek był to niewinny pocałunek ale stawał się co raz namiętniejszy.
- Jack?
- Co Księżniczko
- Jestem.......
- Wasza Wyskokość
Co ona jest kimś więcej niż księżniczka mojego serca.
- Kim jesteś?
- Królową
- Wiedzą o tym
- Nie tylko magii lodu
- Całe szczeście
- Czemu?
- Kiedyś kiedy nas nie było na świecie. Były wilkołaki, wampiry i ludzie żyli w zgodzie. Kiedyś urodził się Ben Lover. Powiedział że nasz gatunek trzeba wymordować. Przetrwało tylko 20. A u wampirów 15.
Zaczeliśmy od nowa się rodzić.
A teraz jest nasz około 500.
- Ile nasz było kiedyś
- 10 000
- Co?
Kocham ją nawet nie wie o naszym rodzaju.
- Teraz Strażników Marzeń jest 5
- Jak to?
- Bo ja jestem z nich
- Co?
- Teraz znasz cześciwo prawdę
- Wiem że jesteś Alfą.
- Całą prawdę o mnie

Szłem za nią aż do zamku. Myśląc o czymś tam.
Jack- Odparł mój Wilk.
Co- bruknąłem.
Wiesz że ona jest twoją królową- odparł Max.
Tak wiem Max, wiem o tym- odarłem.
Jak tak za nią szłem dotarliśmy do najpękniejszego zamku.
Spotkałem Krisa, ale on mnie nie.
Spotkałem z moją mate chyba jej siostrę Anne.

----------------------
231 słów. Życze miłego czytania
:) 😀😀

Jelsa- Wilczy JaWhere stories live. Discover now